"Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę to 'fejk' (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy" - napisał minister finansów.

Odesłał do notowań serwisu Bloomberga, gdzie złoty dziś o godz. 21.52 czasu polskiego kosztował 4,3421 euro.

Fejkowe dane mówiły o wzroście notowań dolara i euro wobec złotego w granicach 23 proc.

[Obecnie (godz. 22.34, 1.01.2024) wg wyszukiwarki Google za 1 euro zapłacimy ponad 5,5 zł - redakcja].

Reklama

Komentarz redakcji Cinkciarz.pl

1 stycznia internautom sprawdzającym kursy walut w wyszukiwarce mogło przejść przez myśl, czy nie przeholowali w sylwestrową noc i czy na pewno dobrze widzą. O 22.56 dolar kosztował według Google 5,10 zł, euro 5,63 zł, a frank 5,76 zł. Co za tym stało?

Niespodziewane anomalia w kursach najpopularniejszych walut w poniedziałek 1 stycznia po południu spowodowały olbrzymie zamieszanie w mediach i social mediach. Wszyscy zastanawiali się, czy to błąd techniczny wyszukiwarki czy może fake news. Jeśli ta druga opcja, to hipotetycznie ktoś mógł na przykład za pomocą sztucznej inteligencji wygenerować sztuczny ruch na portalach.

Minister finansów Andrzej Domański zareagował na platformie X (dawny Twitter), pisząc, że to błąd źródła danych. Wskazał również kursy na Bloombergu, według którego za dolara trzeba było o 22.56 zapłacić 3,94 zł, za euro 4,34 zł, a za franka 4,68 zł.