Jest to jedno z trzech ostatnich wydarzeń, które zwiększyły przepaść w branży zarządzania inwestycjami pomiędzy podmiotami posiadającymi odpowiednio dużo aktywów i tymi, które nie mają wystarczająco pokaźnych portfeli. Ogłoszenie w tym tygodniu przez Fidelity Investments planu zatrudnienia w ciągu następnych sześciu miesięcy 4 tys. nowych pracowników, podobnie jak zakup w zeszłym tygodniu przez Morgan Stanleya za 7 mld dol. Eaton Vance Corp. w celu pozyskania kontroli nad należącymi do niego aktywami o wartości 500 mld dol., są kolejnymi dowodami na to, że w tej branży rozmiar ma największe znaczenie.

Zarządzając aktywami o wartości 3,3 bln dol., Fidelity jest członkiem ekskluzywnego klubu „bilionerów” – to przypuszczalnie minimalna kwota, jaka jest potrzebna do efektywnego konkurowania o klientów. Banki centralne wpompowały biliony dolarów w globalną gospodarkę aby zrównoważyć negatywne ekonomiczne skutki pandemii, jednak firma twierdzi, że ma właśnie szczęśliwą passę, pozyskując nowych klientów, obserwując otwieranie nowych kont i wzrost aktywności wśród dotychczasowych.

Transakcja z udziałem Eaton Vance zwiększy do 1,2 bln dol. wartość aktywów, którymi zarządza inwestycyjny oddział Morgan Stanleya. Jak napisał w zeszłym tygodniu mój kolega Brian Chappatta, CEO amerykańskiego banku James Gorman, nie ukrywał potrzeby zwiększenia przez Morgana skali zarządzania aktywami.

Reklama

Jednak mniej niż 30 zarządzających aktywami podmiotom udało się przekroczyć barierę 1 biliona dol. – wynika z raportu opublikowanego w tym tygodniu przez Greenwich Associates. Te, które znajdują się po złej stronie „aksamitnej liny”, muszą wyróżniać się oferowanymi produktami, klientami, których obsługują albo podejściem inwestycyjnym, które realizują. Nawet wtedy, jak mówi raport, „sukces odniosą tylko menedżerowie, którzy wybiorą odpowiednią strategię, a następnie pokonają konkurencję poprzez konsekwentną, doskonałą jej realizację”.

Chociaż to mrożąca krew w żyłach wiadomość dla średniej wielkości firm, które stanowią większą część sektora, może się okazać dobrodziejstwem dla bankierów zajmujących się fuzjami i przejęciami, którzy od lat krążą po branży funduszy zarządzających aktywami, licząc na dopięcie nowych umów. W szczególności w Europie, gdzie tylko francuskie Amundi SA kwalifikuje się obecnie do najwyższej ligi z aktywami o wartości około 1,9 bln dol.

Fuzje, które doprowadziły do powstania Janus Henderson Group Plc oraz Standard Life Aberdeen Plc, doprowadziły do odpływu klientów, bowiem firmy te miały trudności z integracją odmiennych kultur biznesowych. Wyniki zniechęciły rywali do pójścia w ich ślady. Jednak wobec zagarniania coraz większej części rynku przez największe firmy zarządzające aktywami, przesłanie dla konkurencji staje się coraz jaśniejsze: idź na całość albo zrezygnuj.