Ryzyko wybuchu konfliktu zbrojnego wydaje się przybierać na sile, choć nie da się ukryć, że jego materializacja de facto nie leży ani w interesie Stanów Zjednoczonych, ani Chin a nawet Korei Północnej. Świadczą o tym chociażby kolejne groźby ze strony Amerykanów, które są tonowane przez Chiny i w rezultacie pozostają bez pokrycia. Na tym zamieszaniu zyskuje reżim Korei Północnej, który ze względu na swą nieobliczalną naturę i skłonności imperialistyczne wydaje się być jedyną stroną, która mogłaby ewentualnie zainicjować wybuch wojny. Niemniej taki ruch doprowadziłby do krwawego konfliktu, który raczej zakończyłby się porażką Kim Dzong Una.

W tej nowej, pełnej strachu rzeczywistości muszą odnaleźć się inwestorzy, którzy nie przepadają za niestabilnością i niepewnością. Kolejne incydenty wojskowe znajdują swoje negatywne odzwierciedlenie w zachowaniu indeksów giełdowych i przyczyniają się do wzrostu atrakcyjności bezpiecznych przystani. Nie stanowi więc zaskoczenia rosnąca cena złota.

Taka sytuacja powinna być również niekorzystna dla rynków emerging markets, szczególnie wrażliwych na ryzyko geopolityczne. Tymczasem biorąc pod lupę przykład złotego oraz polskich aktywów trudno dostrzec symptomy podwyższonego strachu. Złoty pozostaje relatywnie mocny, a indeks WIG pnie się w górę. Zatem może się wydawać, że tykająca bomba, jaką stanowi Korea Północna (dosłownie) póki co nie doprowadziła do znaczącego pogorszenia globalnego sentymentu rynkowego, zwłaszcza jeżeli amerykańskie indeksy giełdowe po krótkoterminowej korekcie szybko wracają do wzrostów. Warto zauważyć, że nie wszystkie bezpieczne przystanie zyskują na znaczeniu, a ostatnie wzrosty ceny złota wkomponowują się w długoterminowy układ wzrostowy tego surowca.

Inwestorzy wydają się adaptować do nowej rzeczywistości, toteż wraz z biegiem czasu w coraz mniejszym stopniu reagują na nowe próby jądrowe Korei Północnej. Jeżeli dotychczasowy układ nie ulegnie zmianie tj. jeżeli nadal będziemy obserwować bierność Stanów i ich sojuszników oraz pozwolenie na kontynuację programu jądrowego reżimu koreańskiego, to rynki prawdopodobnie będą coraz bardziej odporne na wydarzenia z Półwyspu Koreańskiego. Dlatego też aktualnie najważniejsze dla inwestorów pozostają fundamenty tj. kondycja największych gospodarek oraz polityka monetarna banków centralnych, zwłaszcza Fed oraz EBC.

Reklama

W efekcie mimo tego, że trudno wskazać jakiś konkretny impuls, obserwujemy obecnie nową falę umacniania się złotego oraz wzrosty na warszawskim parkiecie. Polski orzeł zyskuje zarówno względem euro jak i dolara, a nawet franka szwajcarskiego, podczas gdy szeroki indeks WIG zbliża się do historycznych szczytów. Trudno aby było inaczej, skoro gospodarka USA pozostaje solidna, wzrost gospodarczy w UE przyśpiesza, dane makroekonomiczne z Polski pozytywnie zaskakują, a RPP zamierza kontynuować politykę stabilizacji stóp procentowych. Zatem dopóki sytuacja w Korei Północnej nie nabierze nowego wymiaru tj. nie zaostrzy się i nie doprowadzi do bardziej aktywnej postawy USA i sojuszników, dopóty nie należy spodziewać się negatywnego wpływu na ogólne tendencje rynkowe (ceteris paribus).

Chciwość i strach rządzą rynkami finansowymi, lecz nie wydaje się, aby obecnie ten drugi czynnik nabrał szczególnego znaczenia. Sytuacja w Korei Północnej zasługuje na miano tykającej bomby. Niemniej to określenie charakteryzuje się tym, że nierzadko owe tykanie nie kończy się wybuchem. Podobny scenariusz jest możliwy również i w tym przypadku, co nie oznacza, że inwestorzy nie powinni zachować czujności. W rezultacie wydaje się, że aktualnie rynki próbują się dostosować do nowej rzeczywistości, toteż w gruncie rzeczy to fundamenty nadal pozostają najważniejsze. Te z kolei wspierają polskie aktywa – to dobry prognostyk na nadchodzące miesiące.

>>> Polecamy: Jak mogłaby wyglądać wojna USA z Koreą Północną? Oto najważniejsze kwestie

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI