"Jeśli wybiegniemy w przyszłość - kiedy się ten konflikt zakończy, musimy być przygotowani na wiele lat odbudowy Ukrainy. Z jednej strony, zrodzą się wtedy szanse dla polskich firm, związane z odbudową Ukrainy. A z drugiej strony, widzimy, że będzie zwiększony dług publiczny i deficyt budżetowy w Polsce, bo wydatki zbrojeniowe są absolutnie konieczne. Patrząc więc średnioterminowo na polską makroekonomię - jawi się duża szansa z tego, że odbudowa będzie z korzyścią dla polskiej gospodarki. Natomiast krótkoterminowo widzimy duży napływ uchodźców. W tej chwili polskie państwo i polskie społeczeństwo świetnie sobie z tym radzi" - powiedział Dietl w rozmowie z ISBnews.TV w kuluarach konferencji "Szanse i zagrożenia dla rozwoju polskiego biznesu w 2022 roku" w Nowym Sączu.
Według niego, Polskę czeka udział w swoistym "wyścigu zbrojeń", z czym będzie się wiązało relatywnie znaczne zwiększenie wydatków na uzbrojenie.
"Co oznacza, że w innych obszarach tych wydatków będzie mniej bądź będzie podwyższony deficyt budżetowy. I stąd mogę po raz kolejny zaapelować o to, żeby rozważyć, czy adekwatne są progi konstytucyjne związane z długiem publicznym. Bo cóż z tego, jeśli mielibyśmy utrzymywać te progi, które zostały sztucznie ustalone, jeśliby nasza niepodległość była zagrożona" - dodał.
Rząd chce przewiduje w projekcie ustawy o obronie Ojczyzny zwiększenie wydatków na armię do 3% PKB w 2023 r. z 2,2% w tym roku. Premier Mateusz Morawiecki mówił wcześniej, że chce, by wydatki na siły zbrojne sięgnęły nawet 4% PKB - na dziś byłoby to ok. 100 mld zł.
Dietl zwrócił też uwagę, że inwazja Rosji na Ukrainę kompletnie zmieniła obraz zbierania kapitału na rynkach.
"Po pierwsze, wyceny spółek są niższe, więc spółki debiutujące też zaczynają rewidować swoje plany i mówią o debiucie w spokojniejszych czasach, kiedy będą lepsze wyceny. Drugi element jest taki, że w wielu spółkach, które chociaż częściowo były związane z rynkiem wschodnim pojawiają się inne priorytety - jest dużo priorytetów operacyjnych, a mniej, jeśli chodzi o rozwój kapitałowy. Liczba prospektów emisyjnych złożonych w KNF jest wciąż duża - ok. 20, stąd ten potencjał do debiutów jest, ale po pierwsze, musi się uspokoić sytuacja na rynku. Dzisiaj nie jest czas na zbieranie kapitału - czy to na giełdzie, czy nawet na rynku private equity, gdzie też widać pewne spowolnienie" - wskazał prezes GPW.
Jednocześnie podkreślił, że "fundamenty polskiej gospodarki są bardzo mocne", a spadki na giełdzie nie są w ogóle związane z ich oceną.
"Natomiast nie da się żeglować wbrew trendom rynkowym. Bo na całym świecie, na głównych rynkach kapitałowych akcje tracą, jest ucieczka w kierunku bezpieczniejszych instrumentów, w kierunku walut takich, jak USD czy CHF. Warszawska giełda nie jest tu żadnym wyjątkiem" - stwierdził Dietl.
Zwrócił uwagę, że 75% indeksu MSCI Ukraine jest reprezentowane na GPW.
"Spółki, które są głównymi ukraińskimi spółkami publicznymi są notowane u nas. Stąd ci, którzy zadawali sobie pytanie, dlaczego u nas bardziej spada bądź bardziej rośnie niż na innych rynkach - to wynika też z tego, że tak mocno reprezentowane są spółki ukraińskie na naszym parkiecie" - podsumował prezes.
GPW prowadzi rynek regulowany dla akcji oraz instrumentów pochodnych, a także alternatywny rynek akcji NewConnect dla spółek wzrostowych. Rozwija także Catalyst - rynek przeznaczony dla emitentów obligacji korporacyjnych i komunalnych oraz rynki towarowe. Od 2010 r. GPW jest spółką publiczną notowaną na prowadzonym przez siebie parkiecie.