Forint pozostaje od dłuższego czasu pod bardzo silną presją wynikającą głównie z trzech powodów, na które wskazuje Wojciech Stepień, ekspert BNP Paribas ds. Europy Środkowo-Wschodniej. Chodzi przede wszystkim o rosnący deficyt handlowy, rosnącą inflację, a także zagrożenie dla środków unijnych. Bilans handlowy jest ujemny, w stopniu najwyższym od co najmniej 2000 r. Między czerwcem a lipcem luka powiększyła się ponad trzykrotnie, a w sierpniu wyniosła 1,3 mld euro. – Na bilans handlowy miały wpływ głównie dwa czynniki: zbyt luźna polityka pieniężna, a także wzrost cen nośników energii – mówi Stepień.

Na początku roku z budżetu wypłacono dziesiątki miliardów forintów na podwyżki uposażeń dla budżetówki (wojska, policji, lekarzy, pracowników sektora kultury itp.), w której pensje wzrosły nawet o 20 proc. Czyniono tak w ramach budowania przedwyborczego poparcia. Wypłacono także premie emerytalne. Istotnym komponentem były także dopłaty do cen energii, które uległy zmianie w sierpniu br. Od lat stawały się one coraz większym obciążeniem z powodu rosnących cen, a wciąż zamrożonych rachunków za energię. Zmiany w dopłatach skutkowały wzrostem inflacji pomiędzy lipcem a sierpniem o prawie 4 pkt proc.

CAŁY TEKST WE WTORKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP