Resort obrony narodowej przejął wszystkie domeny internetowe zakończone na "mil.pl". Obecni właściciele takich adresów, którzy nie są związani z "obronnością Rzeczypospolitej Polskiej" mają je oddać w ciągu trzech miesięcy.

Awl.mil.pl, wot.mil.pl, obronaterytorialna.mil.pl, wojskaspecjalne.mil.pl, polska.mil.pl i kilka kolejnych domen z końcówką mil.pl. Prawa Do nich wszystkich utraci Artur J. Dubiel, koordynator Europejskiego Instytutu Bezpieczeństwa. Właśnie dostał pismo z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, w którym został zawiadomiony, że NASK rozwiązuje z nim umowę na utrzymanie tych domen z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia.

Czyli utraci do nich prawa z początkiem kwietnia. Powód? Jak się okazuje, od końca października resort Antoniego Macierewicza ma wyłączność rejestracji domen .mil.pl. A to oznacza, że nie tylko NASK, będący narodowym rejestratorem, utracił możliwość zarządzania i rejestrowania takich adresów, ale co więcej, obecnym abonentom, którzy nie są "instytucjami związanymi z obronnością Rzeczypospolitej Polskiej" zostaną wypowiedziane umowy na posiadane przez nich wirtualne adresy.

To pierwsza taka umowa odbierająca NASK kontrolę nad choćby częścią domenowych nieruchomości. Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa jako instytut naukowo-badawczy koordynował w 1991 r. podłączenie Polski do internetu i od lat ma monopol na zarządzanie polskimi domenami. Ostatnie miesiące pod zarządem minister Anny Streżyńskiej (w 2016 roku NASK spod nadzoru Ministerstwa Nauki przeszedł pod MC) to był sukcesywny wzrost znaczenia tego instytutu. Zaczął działać w nim NC Cyber, czyli zespół reagowania na incydenty komputerowe, zajmujący się m.in. cywilną ochroną cyberprzestrzeni Polski. NASK został mianowany państwowym instytutem badawczym i od kilku tygodni jest też operatorem Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej, czyli programu podłączenia do internetu wszystkich szkół.
Tym bardziej ciekawa jest utrata spod jego jurysdykcji domen militarnych. Szczególnie, że nawet te z rozszerzeniem gov.pl, zarezerwowane tylko dla instytucji publicznych, pozostają we władaniu NASK.

Jednak sama decyzja MON, jak przekonuje nawet Dubiel, ma racjonalne podstawy, choć on sam te adresy traktował po prostu inwestycyjnie. - Część posiadanych domen najnormalniej w życiu przejąłem, kiedy podmioty wojskowe przestały z nich korzystać. Pod częścią z nich były serwisy internetowe, np. wieloletni portal i forum w domenie http://polska.mil.pl , adres http://link.mil.pl wykorzystywałem do skracania linków okołomilitarnych, pod http://kravmaga.mil.pl był serwis społecznościowy dotyczący stylu walki krav maga. Adres http://jwk.mil.pl użyczałem całkowicie darmowo adminom profilu o wojskach specjalnych na Facebooku - mówi nam Dubiel i dodaje, że tak naprawdę poprzednie rządy a właściwie szefowie MON narazili instytucje na szkody, gdyż pozwalali by takie adresy były swobodnie przejmowane przez każdego chętnego. - Przejęcie czyjejś domeny wiąże się z tym, że mogłem przejmować całą pocztę e-mail kierowaną na dotychczasowe adresy, w tysiącach adresów. Czego oczywiście kategorycznie nie robiłem - zapewnia.

Reklama

Według niego tak mil.pl jak również adresy edu.pl (te z założenia kierują do witryn edukacyjnych, ale tylko z założenia) powinny być dostępne tylko dla zweryfikowanych podmiotów - To wieloletnie niedopatrzenie, wymagające korekty, ale nie takim sposobem - dodaje, bo nagłe wirtualne wywłaszczenie niespecjalnie mu odpowiada. - Owszem, jest furtka, mogę się zgłosić do MON, że chcę dalej te domeny, ale muszę to umotywować a decyzja leży w ich gestii. Przecież wiadomo jaki będzie efekt. - rozkłada ręce.

Swoje adresy utraci znacznie więcej podmiotów. Pod domenami mil.pl działają strzelnice, sklepy z militariami czy portal dla fascynatów okrętów podwodnych. Czekamy na odpowiedzi z MON i NASK ilu abonentów dotknie to wirtualne, militarne przejęcie adresów.

>>> Czytaj także: W Polsce jest bezpieczniej niż na Zachodzie? To teza oderwana od rzeczywistości