Niemcy, Francja i Polska chcą, by blokowanie budowy narodowych czempionów było trudniejsze. Zyskać może Orlen, który dąży do połączenia z Lotosem.

Na szczycie Bałkanów Zachodnich w Poznaniu Niemcy i Francja zaapelowały o bardziej elastyczne zasady kontroli fuzji przez Komisje Europejska w obliczu globalnej konkurencji. Do tego apelu, podpisując wspólną deklarację ws. unijnej polityki konkurencji, przyłączyła się Polska.

Poprzedniego dnia Orlen poinformował, że złożył do KE formalny wniosek o połączenie z Lotosem. To, jak zostanie on rozpatrzony, w dużej mierze zależy od nowego komisarza odpowiedzialnego za ochronę konkurencji. Jak wskazuje nasze źródło zbliżone do rządu, gdyby pozostała nim Margrethe Vestager, polski koncern mógłby się spodziewać ostrych warunków transakcji. Odetchnąłby z ulgą, gdyby stanowisko to objął włoski kandydat, gdyż rzad w Rzymie sam ostatnio nie stroni od interwencji. Taki wariant jest realny.

Niemcy i Francja domagają się złagodzenia podejścia Komisji w ocenie fuzji na europejskim rynku i uwzględnienia głosu państw członkowskich. To efekt zablokowania fuzji kolejowych koncernów francuskiego Alstomu i niemieckiego Siemensa przez kończącą swoja kadencje KE Jeana Claude’a Junckera. Szansą może okazać się nowa Komisja i jej nowe wytyczne. Według obecnych zasad Orlen musiałby zapewne pozbyć się części stacji paliw.

Reklama

Podczas panelu o unijnej polityce przemysłowej na Forum Biznesu Bałkanów Zachodnich, prowadzonym przez DGP, niemiecki minister gospodarki i energii Peter Altmaier przedstawił alternatywne propozycje wobec sprzedaży części aktywów. – Zamiast tego można częściej nakładać pewne zobowiązania na firmę, czyli będzie mogła ona zatrzymać wszystkie swoje aktywa, ale będzie musiała działać w określony sposób – mówił. Tłumaczył, że celem sygnatariuszy deklaracji jest „modernizacja europejskiej kontroli fuzji”. Za tym ezopowym językiem kryje się wsparcie dla budowy narodowych czempionów, które mogłyby skuteczniej rywalizować z jednoznacznie wpieranymi przez państwo firmami, m.in. z Azji. Zarówno w Paryżu, jak i Berlinie coraz częściej słychać głosy, że rola Komisji w tym obszarze powinna zostać ograniczona na rzecz rządów. Polska popiera takie stanowisko.

>>> Czytaj też:Zadłużenie Polski przekroczyło bilion złotych. Czy mamy się czego obawiać?

Paryż i Berlin, po zablokowaniu fuzji Alstom-Siemens przez Komisję Europejską, chcą zmiany zasad kontroli takich transakcji w Unii. Polska popiera pomysł.
4 lipca podczas Forum Biznesu Bałkanów Zachodnich w Poznaniu ministrowie z Francji, Niemiec i Polski podpisali deklarację w sprawie unijnej polityki konkurencji. Apelują w niej m.in. o „modernizację” kontroli fuzji, w tym więcej elastyczności przy ocenie fuzji horyzontalnych, czyli w tej samej branży.
W Unii to Komisja bada fuzje pod kątem konkurencyjności. Sprawdza, czy planowane połączenie nie doprowadzi do monopoli na unijnym rynku. Często stawia warunki, pod jakimi dopuszcza połączenie, np. nakazuje pozbycia się części biznesów w segmentach rynku, na których mogłoby dojść do monopolu. – Ostatnio w sprawie Siemens-Alstom Komisja mówi, że może zaakceptować fuzję, ale firma musi sprzedać istotne części swojego biznesu. I wtedy dyrektor generalny takiej firmy mówi, nie mogę tego zrobić, bo potrzebuję skali, żeby konkurować z firmami z Chin, Afryki czy z innych miejsc na świecie i jeśli sprzedam części mojej firmy, stracę przewagę z fuzji. Mówimy więc, że zamiast tego, można częściej nałożyć pewne zobowiązania na firmę. Czyli będziesz mógł zatrzymać wszystkie swoje aktywa, ale musisz działać w określony sposób – tłumaczył niemiecki minister gospodarki i energii Peter Altmaier podczas forum na panelu o unijnej polityce przemysłowej, prowadzonym przez DGP.
W lutym KE zablokowała fuzję kolejowych gigantów z Francji i Niemiec Alstom i Siemens Mobility. Decyzję ogłosiła komisarz Vestager, która podkreśliła, że bez odpowiednich zabezpieczeń transakcja mogłaby doprowadzić do wzrostu cen systemów sygnalizacyjnych, a firmy nie chciały odpowiedzieć na te obawy. Po tej decyzji Altmaier i jego francuski odpowiednik Bruno Le Maire zaprezentowali manifest, w którym zaproponowali rozwiązania promujące „europejskich czempionów”, co jest w dużej mierze zgodne z ideą narodowych czempionów promowaną przez polski rząd.
Według zachodnich dzienników ministrowie zasugerowali wówczas, by w pewnych sytuacjach kraje członkowskie mogły nawet zmienić decyzję Komisji. Teraz mowa jest o konsultacjach krajów z KE.
– Naszym celem jest modernizacja europejskiej kontroli fuzji, sugerujemy nowe wytyczne pozwalające na uwzględnienie globalnej konkurencji. Będzie prowadzony konstruktywny dialog pomiędzy zainteresowanymi krajami członkowskimi, firmami a Komisją Europejską . Na podstawie nowych wytycznych Komisja miałaby więcej elastyczności, co pozwoliłoby jej podejmować decyzje, które pomogą naszym firmom przemysłowym odnosić sukcesy na rynku globalnym – powiedział DGP na marginesie Szczytu Bałkanów Zachodnich w Poznaniu Altmaier. Podkreślił, że nigdy nie było mowy o „zmienianiu” decyzji Komisji. – Gdy się spojrzy na dokumenty dotyczące polityki przemysłowej, które opublikowałem 5 lutego, napisałem, że musimy dostosować europejskie zasady konkurencji do potrzeb globalnego rynku i to jest dokładnie to, co proponujemy w naszym trójstronnym liście – podsumował.
Wcześniej niemiecki minister tłumaczył, że stawką w globalnej konkurencji są miejsca pracy w Europie. Sektorem, który wydaje się szczególnie narażony, jest niemiecki sektor motoryzacyjny, który ma niemały wpływ na polską gospodarkę. Według danych KUKE prawie 30 proc. polskiego eksportu to eksport do Niemiec. Przy czym samochody i części znajdują się w „top 3” dostaw do zachodniego sąsiada.
Problemem dla Europy jest to, że liderami w produkcji baterii do samochodów elektrycznych są Korea Południowa, Chiny i Japonia. Altmaier podkreślał, że konieczne jest zachęcanie europejskich firm do produkcji baterii dla europejskich producentów samochodów, co da szansę na zachowanie w Europie jednej trzeciej miejsc pracy tego sektora. – Jeśli samochodem przyszłości będzie auto elektryczne, a baterie będą pochodzić z Azji, stracimy 30 proc. naszego łańcucha wartości, a jeśli pewnego dnia samochody będą autonomiczne, wtedy stracimy kolejne 20–25 proc. – tłumaczył na panelu niemiecki minister.
Francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire, nawiązując do trójstronnej deklaracji powiedział, że pierwszy raz od czasu powstania Airbusa kraje europejskie mają szansę stworzyć nowe zdolności przemysłowe, tym razem w produkcji baterii elektrycznych. – Nie chcemy mieć 30 proc. wartości dodanej przemysłu motoryzacyjnego w Chinach lub Korei Południowej. Chcemy być niezależni i chcemy zatrzymać wartość dodaną na naszym terytorium – mówił Le Maire. W tym kontekście wymienił belgijską spółkę Umicore, która ma wybudować fabrykę w Nysie.
– Nowy świat oznacza nowe zasady – przekonywał francuski minister. Le Maire podkreślał, że jeśli Unia chce stawić czoła azjatyckiej konkurencji i globalnym gigantom oraz ochronić własny przemysł, musi dostosować zasady dotyczące ochrony konkurencji. – To nie znaczy, że chcemy się pozbyć tych zasad, chcemy je poprawić – podkreślał. – Potrzebujemy nowych ram dla europejskiej polityki konkurencji, żebyśmy byli w stanie stworzyć globalnych czempionów. Wśród pięciu największych firm na świecie nie ma europejskich – wtórowała polska minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Dodała, że Polska poszła dalej w swoich propozycjach dotyczących europejskiej strategii przemysłowej i zasugerowała stworzenie europejskiego urzędu ds. konkurencji. – Może to właściwy czas, gdy staramy się ustanowić na nowo ramy dla konkurencyjności Europy, by stworzyć tego rodzaju urząd, który byłby w stanie pracować według wskazówek, które prezentujemy – mówiła Emilewicz.
Dzień przed podpisaniem w Poznaniu deklaracji ws. unijnej polityki konkurencji, Orlen poinformował, że złożył do KE formalny wniosek o zgodę na przejęcie kapitałowe Lotosu.
„Wszystkie zrealizowane w Europie procesy konsolidacji w żaden sposób nie ograniczyły konkurencji na tych rynkach w obszarze paliw czy logistyki. Tak będzie też w przypadku połączenia PKN ORLEN z Grupą LOTOS. Polski rynek jest bardzo konkurencyjny w tym obszarze i to się po fuzji nie zmieni” – zapewniła w komunikacie polska spółka paliwowa. Według listu intencyjnego ws. połączenia płocka spółka ma odkupić od Skarbu Państwa 32,99 proc. akcji Lotosu, a potem ogłosić wezwanie na kolejne 66 proc. akcji. „Pierwszy etap procesu przejęcia, choć trudny i skomplikowany, ma szansę zakończyć w drugiej połowie bieżącego roku” – zapewnia Orlen.