W czerwcu indeks zanotował trzeci kolejny wzrost. W przeciwieństwie do maja, indeks odnotował większy od oczekiwanego wzrost. Mimo wszystko rynek przyjął dane bez entuzjazmu. Dlaczego? Część odpowiedzi znajdziemy w strukturze indeksu. Okazuje się, że wzrost to w całości zasługa oczekiwań. Te poprawiają się nieustannie od grudnia ubiegłego roku. Tymczasem ocena bieżącej sytuacji, choć nieznacznie, pogorszyła się.

Ciekawa jest mapa przedstawiająca cykl koniunkturalny w zależności od relacji oceny bieżącej sytuacji i oczekiwań (ostatni wykres na http://www.cesifo-group.de/portal/page/portal/ifoHome/a-winfo/d1index/10indexgsk). Po pierwsze widać, iż obecna recesja jest nieporównywalnie głębsza niż ta z początku dekady. Ponadto widać, iż poprawa sytuacji poprzednim razem rysowała się już w 2002 roku, podczas gdy faktyczne ożywienie przyszło w zasadzie prawie 2 lata później (cofnięcie się czerwonej linii z pola ożywienia, ponownie w pole recesji). Inwestorzy z pewnością nie chcieliby powtórki takiego scenariusza.

Indeks Ifo nie był dla rynku tym, czym była w minionym tygodniu (czwartek) publikacja wskaźnika Philadelphia Fed. Amerykańskie dane były znacznie lepsze od oczekiwań i spowodowały przynajmniej chwilowe zatrzymanie spadków na rynkach akcji. Tymczasem wczoraj spadki były kontynuowane. W naszej ocenie notowany od ponad tygodnia ruch to efekt sytuacji technicznej, która po kilku świecach zbliżonych do doji po dłuższym okresie wzrostu preferuje stronę podażową (pisaliśmy o tym na początku minionego tygodnia). Kwestią otwartą pozostaje głębokość korekty. Bardzo istotny będzie test wsparcia na S&P500 na poziomie 874/876 pkt. Jest to poprzedni opór (maksima z końca stycznia i początku lutego, które zaserwowały rynkowi korektę w drugiej połowie kwietnia), potwierdzony już kilkukrotnie jako wsparcie (w maju). Jego przełamanie mogłoby spotęgować siłę strony podażowej, ale do poziomu 777 pkt. ciągle mówimy o korekcie. Być może test czeka nas już wkrótce – rynki akcji tracą zarówno w Azji, jak i na otwarciu w Europie.

Dziś poznamy dane o sprzedaży używanych domów w USA (oczekiwania to 4,8 mln) oraz wstępne wartości wskaźników PMI w strefie euro. Te ostatnie dane z reguły nie mają większego wpływu na rynek, jednak są bardzo ważne jeśli chodzi o ocenę stanu i zasięgu notowanej poprawy sytuacji makroekonomicznej. Oczekuje się wzrostów indeksów zarówno dla przemysłu (do 42,1 pkt.), jak i usług (45,8 pkt.).

Reklama