Aż 55,1 tys. wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej wpłynęło w pierwszym kwartale tego roku do rejestru Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG), wynika z danych resortu rozwoju i technologii. To tylko o 1,6 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2024 roku, kiedy takich przypadków odnotowano 56 tys.

W ocenie radcy prawnego Łukasza Goszczyńskiego z kancelarii GKPG, niewielki spadek liczby zamykanych działalności gospodarczych może świadczyć o względnej stabilizacji rynku w tym obszarze, jednak niekoniecznie oznacza poprawę warunków prowadzenia i rozwoju mikroprzedsiębiorstw.

To najbardziej dobija mały biznes

- W ostatnich kilkunastu miesiącach one nie uległy istotnym zmianom – zauważa z kolei Radosław Twarużek z Banku Pekao. - Choć dynamika wzrostu inflacji spadła, jej poziom nadal pozostaje powyżej celu inflacyjnego. Wysoka płaca minimalna, skomplikowane regulacje prawne oraz znaczne obciążenia fiskalne wciąż negatywnie wpływają zarówno na rozwój istniejących firm, jak i na zakładanie nowych –wskazuje Twarużek.

Właściciele firm oczekują konkretnych zmian

Zdaniem radcy prawne i doradcy restrukturyzacyjnego Adriana Parola, najistotniejsze jest to, że nastroje przedsiębiorców się nie pogorszyły. - Bo chyba tak te dane należy czytać. One są stabilne, ale właściciele firm oczekują konkretnych zmian, przede wszystkim związanych ze zmniejszeniem kosztów prowadzenia działalności, w tym obciążeń fiskalnych. Ponadto liczą na ożywienie w gospodarce – zauważa Parol.

– Wśród głównych przyczyn zamykania firm w 2024 roku wskazałbym inflację, presję kosztową oraz skutki wcześniejszych kryzysów, takich jak pandemia COVID-19 i wojna w Ukrainie – dodaje ekspert z Banku Pekao. - W 2025 roku nadal dominującym czynnikiem pozostają rosnące koszty. Jednak coraz większą rolę odgrywają również zmiany regulacyjne oraz niepewność związana z planowanymi reformami. Większość tych przyczyn ma charakter długoterminowy i wynika z utrzymujących się, strukturalnych problemów w otoczeniu gospodarczym – mówi Radosław Twarużek.

Z kolei zdaniem Adriana Parola, na szczęście nie doszło do dramatycznego wzrostu kosztów prowadzenia działalności. Ekspert zaznacza, że w ciągu roku otoczenie gospodarcze stało się bardziej przewidywalne. Przedsiębiorcy nie byli zaskakiwani znaczącymi zmianami prawnymi, które zazwyczaj wiązały się ze zwiększeniem obciążeń. To istotne, bo biznes wymaga spokoju i przewidywalności.

– To fakt, że w ciągu ostatniego roku otoczenie dla biznesu stało się bardziej przewidywalne. Niemiej jednak, w mojej opinii, to wciąż za mało, aby mówić o jakiejkolwiek poprawie. Przedsiębiorcy, szczególnie ci, którzy prowadzą ww. formę działalności, oczekują na prawdziwe zmiany. Do tego można też dodać, że są coraz bardziej zniecierpliwieni. Chcą konkretów, a nie tylko planów, choć przecież wiadomo, że wszystkie zmiany zawsze zaczynają się od planowania – dodaje mec. Łukasz Goszczyński.

Jest więcej wniosków o likwidację firm niż o rozpoczęcie biznesu

W analizowanych okresach było mniej wniosków o zamknięcie JDG niż o otwarcie (I kw. br. 55,1 tys. vs. 73,7 tys., I kw. ub.r. 56 tys. vs. 75,3 tys.). Jednak na początku tego roku w dwunastu województwach więcej było zgłoszeń o likwidację niż o rozpoczęcie JDG. To kujawsko-pomorskie, lubelskie, lubuskie, łódzkie, opolskie, podlaskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie, wielkopolskie i zachodniopomorskie. Przy tym wnioskodawca nie musi wskazywać województwa prowadzenia działalności. I takich wniosków było najwięcej z tego zakresu. Jednak w pierwszym kwartale tego roku ich liczba była mniejsza niż wniosków o otwarcie JDG (12,1 tys. – 34,3 tys.).

– Oczywiście warunki prowadzenia działalności gospodarczej – szczególnie tej najmniejszej – w różnych regionach kraju są mocno zróżnicowane. I to jest raczej normalne rynkowe zjawisko. Głównie w tej kwestii chodzi o wielkość danego obszaru i jego zasobność – twierdzi mec. Łukasz Goszczyński z kancelarii GKPG.

Niektórzy jeszcze walczą o przetrwanie

Z danych resortu wynika też, że w pierwszym 2025 roku do rejestru CEIDG wpłynęło 91,5 tys. wniosków o zawieszenie JDG. Przy zaokrągleniu danych, to tyle samo, ile w analogicznym okresie 2024 roku (dokładna różnica – wzrost rdr. o 3 wnioski). Jak zauważa mec. Adrian Parol, na rynku istnieją też biznesy funkcjonujące sezonowo. Dla nich korzystniejsze jest czasowe zawieszenie działalności. Dzięki temu przedsiębiorcy nie są bardziej obciążeni m.in. z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne. Natomiast po jakimś czasie następuje złożenie wniosku o wznowienie działalności.

– Skala zawieszeń pozostaje stabilna. Jednak w części przypadków stanowi to jedynie wstęp do całkowitej likwidacji firmy. Osoby prowadzące JDG, decydując się na zawieszenie, często podejmują w tym czasie pracę na etacie. Wyjątek stanowią sytuacje osobiste lub zdrowotne. Gdy okres zawieszenia przekracza 12 miesięcy, zazwyczaj oznacza to trwałe zakończenie działalności – mówi Radosław Twarużek.

Z przytoczonymi argumentami zgadza się mec. Łukasz Goszczyński. Jednocześnie, podsumowując, dodaje, że większość zawieszanych firm i tak w perspektywie krótkiego czasu upada. Przyczyny są oczywiście różne, ale głównym mianownikiem są kwestie finansowe. Mówiąc wprost, przedsiębiorcom nie opłaca się dalej prowadzić działalności. I stąd szukają nowej drogi w kwestii zarobkowania, która często nie jest już biznesem. Natomiast w niewielkim stopniu przez ww. zachowanie firmy próbują się ochronić przed likwidacją, jednak w dużej części jest to tylko spowolniony w czasie proces zamykania działalności.