- Tak na nowej składce zdrowotnej skorzystają przedsiębiorcy
- Zatrudnieni na etatach żadnych ulg nie dostaną
- Ta rewolucja w składce zdrowotnej może przynieść rewolucję na rynku pracy?
- System niesprawiedliwości dla „potulnych frajerów”
- Patologiczny system bodźców na rynku pracy
Zasady mają być uporządkowane i uproszczone. Taki przełom przyniesie przedsiębiorcom obniżenie składki zdrowotnej. Regulujące te kwestie przepisy, zawarte w projekcie ustawy, już przyjął Sejm. Teraz dokumentem zajmie się Senat. Zmiany wejdą w życie z początkiem przyszłego roku.
Tak na nowej składce zdrowotnej skorzystają przedsiębiorcy
Wedle wyliczeń analityków zajmującej się doradztwem i audytem firmy Grant Thornton, na nowych rozwiązaniach najbardziej zyskają przedsiębiorcy korzystający ze skali podatkowej, bo z dzisiejszych 9 proc. zapłacą składkę według stawki jedynie 4,9 proc. Jak to wygląda na konkretnym przykładzie? Przedsiębiorca zarabiający 20 tys. zł miesięcznie zapłaci jedynie 678 zł, czyli o 1121 zł mniej niż na obecnych zasadach. Jeśli zarabia 50 tys. zł, zamiast obecnych 4500 zł zapłaci jedynie 2148 zł.
Z kolei przedsiębiorcy na podatku liniowym 19 proc. z zarobkami powyżej 1,5 przeciętnego wynagrodzenia, zyskają około 300 zł. Jak wskazują eksperci Grant Thornton, to korzyść wynikająca z zamrożenia wysokości składki do dochodu wynoszącego 1,5 przeciętnego wynagrodzenia na poziomie ryczałtowym, dla którego podstawą do wyliczenia będzie 75 proc. minimalnego wynagrodzenia. To oznacza, że przedsiębiorca z dochodem miesięcznym na poziomie 20 tys. zł zapłaci niższą składkę zdrowotną niż pracownik na minimalnym wynagrodzeniu.
Przedsiębiorcy korzystający z ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych z przychodem powyżej poziomu przekraczającego 3-krotność przeciętnego wynagrodzenia pożegnają się ze stawką ryczałtową. Na zmianach skorzystają ryczałtowcy z niższymi dochodami, osiągając korzyść między 133 a 762 zł w zależności od dochodu. Przy dochodach powyżej 50 tys. zł miesięcznie, będą tracić – zauważają analitycy.
Zatrudnieni na etatach żadnych ulg nie dostaną
Co ważne, planowane regulacje oznaczają, że przedsiębiorcy będą mieli jeszcze bardziej preferencyjne niż teraz zasady naliczania składki zdrowotnej w stosunku do tych, którzy są zatrudnieni na umowie o pracę. Dlaczego? Bo przepisy po nowemu etatowcom żadnych ulg nie dają. Przedsiębiorca płacący liniowy PIT 19 proc. zarabiający 8 tys. zł miesięcznie zapłaci składkę 315 zł. Zatrudniony na umowie, z pensją 8 tys. zł brutto, będzie obciążony taką składką, jaka płaci obecnie czyli 621 zł.
Ta dysproporcja jest jeszcze bardziej widoczna w przypadku przedsiębiorcy na ryczałcie. Wedle wyliczeń Grant Thornton, jeśli osiąga on przychód na poziomie 8 tys. zł, składka zdrowotna po zmianach spadnie z 769 do 314 zł. Co więcej, jeśli zarabia 20 tys. zł, jego składka również ulegnie obniżeniu z 769 do 314 zł. Dla porównania, pracownik na umowie o pracę o takich dochodach będzie musiał zapłacić 1553 zł.
Ta rewolucja w składce zdrowotnej może przynieść rewolucję na rynku pracy?
Czy etatowcy w ekspresowym tempie będą przechodzić na kontrakty B2B? Portal pulshr.pl przytacza opinię Krzysztofa Inglota eksperta rynku pracy z agencji zatrudnienia Personnel Service. Jego zdaniem, dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, zmiana sposobu rozliczania składki zdrowotnej będzie oznaczać realnie wyższy dochód na rękę. Jak wskazuje specjalista, taki argument jest często rozważany przy podejmowaniu decyzji o rodzaju współpracy z oferującą zatrudnienie firmą.
- Ten efekt może być szczególnie widoczny wśród specjalistów IT, marketingowców, handlowców czy inżynierów, czyli wszędzie tam, gdzie praca jest zadaniowa, możliwa do mierzenia efektami. Pracodawcy raczej nie będą formalnie „namawiać” do takiej zmiany, ale mogą nie ukrywać, że jest to rozwiązanie bardziej elastyczne i opłacalne - zwłaszcza dla osób z wyższymi dochodami - uważa Inglot.
Z kolei zdaniem Łukasza Komudy, eksperta rynku pracy w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, cytowanego przez pulshr.pl, wprowadzona zmiana przywraca przywileje składkowe na korzyść samozatrudnionych i sprawia, że dla części pracujących będzie to bardziej atrakcyjna forma rozliczania się z pracodawcą.
Jednak jest i druga strona tego medalu, na co zwraca uwagę Komuda. Ci, którzy są na kontraktach B2B nie mogą się cieszyć z dobrodziejstw płynących z kodeksu pracy. Z urlopów korzystają rzadko, bo jeśli nie pracują, to nie zarabiają, co zawsze odbywa się kosztem ich zdrowia. Ekspert zwraca uwagę na to, że to z kolei pociąga za sobą odroczone koszty związane z obciążeniem publicznej opieki zdrowotnej.
System niesprawiedliwości dla „potulnych frajerów”
- Oczywiście nie jestem za tym, żeby absolutnie wyrugować samozatrudnienie z polskiego rynku pracy – mówi Komuda w rozmowie z Pulsem HR. - Są obszary, gdzie ludzie tworzą swoją działalność gospodarczą i doskonale sprawdzają się w roli własnych szefów, świadczą usługi na rzecz wielu pracodawców, zatrudniają innych pracowników. Trudno być jednak obojętnym na niesprawiedliwość systemu, w którym większość pracujących, a więc pracownicy etatowi są traktowani jak potulni frajerzy, o których ciężarach składkowo-podatkowych dyskutuje się rzadko lub wcale, skupiając całą uwagę na samozatrudnionych - podsumowuje ekspert.
Na niesprawiedliwość nowych ustawowych rozwiązań wskazuje też Stowarzyszenie Polska Sieć Ekonomii. W liście adresowanym do prezydenta Andrzeja Dudy i marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ekonomiści wręcz apelują o zawetowanie nowelizacji ustawy o składce zdrowotnej.
Patologiczny system bodźców na rynku pracy
Przegłosowane przez Sejm zmiany pogłębiają patologiczny system bodźców na rynku pracy i przyczynią się do dalszego wzrostu fikcyjnego samozatrudnienia w Polsce. Dla uczciwych przedsiębiorców oznacza to konieczność prowadzenia “wyścigu na dno” z firmami wypychającymi pracowników na mniej stabilne, ale obłaskawione przywilejami formy zatrudnienia. Ponieważ wzrośnie fikcyjne samozatrudnienie, przedstawione w Ocenie Skutków Regulacji straty dochodów NFZ w wysokości 6 mld zł są z całą pewnością zaniżone – piszą ekonomiści.
W ich opinii wzrost fikcyjnego samozatrudnienia oznacza też destabilizację wielu gospodarstw domowych, których żywiciele nie będą mogli korzystać z dobrodziejstw prawa pracy. - Negatywne bodźce będą szczególnie silnie oddziaływać na osoby młode na rynku pracy, co może przyczynić się do erozji systemu emerytalnego i Pracowniczych Planów Kapitałowych. Mocno uderzy to w młode kobiety, dla których umowa o pracę to warunek bezpieczeństwa finansowego w ciąży i podczas urlopu macierzyńskiego. W konsekwencji nowelizacja pogłębi problemy demograficzne Polski – zauważają autorzy apelu.
Nowelizacja nie ulży mikroprzedsiębiorcom, nie upraszcza podatków
Zgadzamy się, że prawdziwi mikroprzedsiębiorcy potrzebują ulgi od obciążeń fiskalnych, ale nowelizacja ani nie ulży mikroprzedsiębiorcom, ani nie upraszcza podatków. Rozdawanie przywilejów podatkowych dla wybranych grup zwiększa poziom skomplikowania systemu podatkowo-składkowego i czyni go nieprzejrzystym. Podkreślamy, że największym obciążeniem dla mikroprzedsiębiorców jest ryczałtowy ZUS, który powinien zostać zastąpiony stawką proporcjonalną – czytamy w liście otwartym Polskiej Sieci Ekonomicznej, skierowanym do prezydenta i marszałek Senatu.