- Single kipią z oburzenia
- I znowu powrót bykowego
- Ile musieliby oddać fiskusowi single i pary z jednym dzieckiem?
- Bykowe mrocznych czasów komuny
- Bezdzietni płacą podatki na Zachodzie
Prawdziwą burzę wywołał Marek Jakubiak, przewodniczący Koła Poselskiego Wolni Republikanie i kandydat na prezydenta, kiedy trzy miesiące temu, na antenie Polsat News, postulował wprowadzenie tak zwanego bykowego. - Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś? – przekonywał polityk.
Jaka daninę mieliby płacić bezdzietni? Skoro rodzice dostają 800 plus, taką samą sumą podatku mieliby być obłożeni single – proponował Jakubiak.
Single kipią z oburzenia
– Z podatków płaconych przez bezdzietnych finansowane jest przecież 800 plus. Nie neguję tego, bo uważam, że przy obecnej demograficznej zapaści państwo powinno wspierać rodziny z dziećmi, ale buntuję się przeciwko bykowemu - mówił w rozmowie z Infor.pl trzydziestoletni Mateusz. - Na razie jestem kawalerem na dorobku. Od niedawna mieszkam w Warszawie, w wynajętej klitce. Takich jak ja nazywa się ludźmi „z klatkowego chowu” –dodaje z ironią. - Na większe mieszkanie na razie mnie nie stać. Moja kawalerka razem z kuchenną wnęką i mikroskopijną łazienką ma ledwie kilkanaście kwadratowych. Jak mam założyć rodzinę?
I znowu powrót bykowego
Teraz single znowu będą oburzeni, bo do Sejmu właśnie trafiła obywatelska propozycja wprowadzenia "bykowego" – poinformował „Fakt”. Anonimowy autor petycji poszedł jeszcze dalej niż Jakubiak, bo postuluje nałożenie na bezdzietnych podwójnej składki emerytalnej. Małżeństwa z jednym dzieckiem, te powyżej trzydziestego roku życia, miałyby płacić składkę wyższą o 50 procent. Z tego obowiązku mieliby zostać wyłączeni ci, którzy są bezpłodni lub stracili dziecko.
- Osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując w jego przyszłym utrzymaniu – czytamy w uzasadnieniu cytowanej przez dziennik petycji.
Dlaczego podatkowym haraczem mieliby być obłożeni ci, którzy przekroczyli trzydziestkę? Jak argumentuje autora petycji, są już po studiach, prawdopodobnie rozpoczęli karierę zawodową i zarabiają pieniądze. - Nie mam innego uzasadnienia, jak nie ma uzasadnienia wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, a wynika on z XIX-wiecznych zaszłości" – czytamy w uzasadnieniu wprowadzenia nowej wersji bykowego.
Ile musieliby oddać fiskusowi single i pary z jednym dzieckiem?
Jak wyliczył "Fakt", bezdzietny z minimalną pensją, która obecnie wynosi 4666 zł brutto, musiałaby odprowadzać miesięcznie dodatkowe 455 zł do ZUS. Przy zarobkach 6 tys. zł, "bykowe" wyniosłoby 585 zł miesięcznie, przy 8 tys. zł pensji - 780 zł, a przy 10 tys. zł byłoby to już 976 zł.
Bykowe mrocznych czasów komuny
Bykowe już raz zostało wprowadzone w Polsce za czasów Bieruta, a odłożone na bok za wczesnego Gierka. Miało zachęcać obywateli do prokreacji poprzez podwyższenie podatku dochodowego tym, którzy ociągali się z posiadaniem potomstwa. Wedle dekretu z 1950 roku zwyżka sięgała jednej piątej podatku wyliczonego i obejmowała bezdzietnych stanu wolnego początkowo od dwudziestego pierwszego a później dwudziestego piątego roku życia. Przed domiarem nie chroniła nawet ucieczka w małżeństwo, jeśli potomstwo nie pojawiło się w ciągu dwóch lat od ślubu. Władza ludowa zachęcała takie pary do zwiększenia wysiłków podnosząc wyliczony podatek o jedną dziesiątą.
Bezdzietni płacą podatki na Zachodzie
Tego rodzaju rozwiązania już zostały wprowadzone w Europie Zachodniej. Takim krajem są na przykład Niemcy. Bezdzietni powyżej dwudziestego trzeciego roku życia płacą wyższe o 0,25 pkt proc. składki na ubezpieczenia społeczne. Z kolei we Francji przy wyliczaniu podatku stosuje się tak zwany iloraz rodzinny, dzięki któremu wraz ze wzrostem liczebności rodziny maleje płacony przez nią podatek.
Czarna, demograficzna prognoza dla Polski
Z prognoz opublikowanych niedawno przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że do 2060 roku liczba ludności Polski zmniejszy się o 6,5 miliona, względem prognoz na 2025 roku. Oznacza to spadek o ponad 17 proc. w porównaniu do prognozy na 2025 r. To tak, jakby ubyło nam pięć województw. To nie koniec złych wieści. Oprócz ujemnego przyrostu naturalnego, będziemy obserwować dalsze niekorzystne zmiany w strukturze ludności.
To będzie Polaka starych ludzi
W 2060 roku Polacy w wieku 65 lat i więcej będą stanowili około 32 proc. populacji, a ich liczba wzrośnie o ponad 2,2 miliona w porównaniu do prognozy na 2025. Wedle szacunków GUS, liczba tych, którzy osiągną wiek 65 lat lub więcej wyniesie ponad 7,8 mln osób, podczas gdy do 2060 roku wzrośnie do ponad 10 mln, czyli o 28,5 proc..
Najszybciej starzeć się będą województwa małopolskie, gdzie w latach 2025-2060 liczba seniorów wzrośnie o 45 proc. oraz pomorskie (43,1 proc.) i mazowieckie (43 proc.). Natomiast najmniej emerytów przybędzie w woj. świętokrzyskim (9,5 proc.) i łódzkim (12,3 proc.) – prognozują statystycy.