Dla amerykańskiego systemu bankowego 2023 r. był najcięższym od 2008 r. Równo rok temu, w marcu 2023 r., upadło kilka banków regionalnych, wywołując spore zamieszanie. Największym echem odbił się upadek Silicon Valley Bank, który finansował rozwój wielu start-upów z Doliny Krzemowej. Sytuacja nieco się uspokoiła, głównie dzięki interwencji Rezerwy Federalnej (Fed).
Obecnie jednak na horyzoncie pojawiają się nowe problemy. Według szacunków analityów Bloomberga niezrealizowane straty amerykańskich banków sięgały już około 700 mld dol. na koniec 2023 r.. A dane Federal Deposit Insurance Corporation (FDIC) przedstawiały, że pod koniec 2022 r. było to prawie 620 mld dol. Inne informacje z najnowszych opracowań naukowych mówiły zaś, że pod koniec I kwartału 2023 r. sięgały nawet… 2 bln dol.
Niezrealizowane straty w górę
Niezrealizowane straty amerykańskich banków stanowią już około 33 proc. ich kapitału własnego – wynoszą około 700 mld dol. Chodzi głównie o obligacje, których wartość spadła wraz ze wzrostem stóp procentowych Fed. Same „gołe” liczby niewiele mówią, więc warto umieścić to w odpowiedniej perspektywie. Niezrealizowane straty amerykańskich banków stanowiły w 2008 r. ledwie około 5 proc. ich kapitału własnego, a przed kryzysem banków regionalnych z I kwartału 2023 r. odsetek ten wynosił 22 proc.
Według Federal Deposit Insurance Corporation w III kwartale 2023 r. niezrealizowane straty z aktywów „utrzymywanych do terminu zapadalności” (HTM, Held-To-Maturity) w amerykańskich bankach osiągnęły rekordowy poziom 390 mld dol. Jeśli chodzi o poszczególne banki, to wartościowo najwięcej papierów typu HTM na koniec września 2023 r. miał Bank of America (603 mld dol.) i tenże miał także największą nominalnie niezrealizowaną stratę (131 mld dol.), co pokazują dane S&P Global Market Intelligence. Papiery określane jako HTM stanowiły największy odsetek trzymanych w portfelach w przypadku UBS Americas (99 proc.) oraz Prosperity Bancshares (96 proc.).
Fed starał się zmniejszać skalę problemu, jaki od początku 2023 r. narasta w sektorze. W marcu 2023 r. uruchomił Bank Term Funding Program (BTFP), w ramach którego udostępniał dodatkowe finansowanie (zaliczki) instytucjom depozytowym. Program ten pozwalał bankom i spółdzielczym kasom oszczędnościowo-kredytowym pożyczać środki na okres do jednego roku, zastawiając amerykańskie papiery skarbowe i dług jako zabezpieczenie wyceniane według wartości nominalnej. Oprocentowanie tych zaliczek równe jest jednorocznej stopie swapów indeksowych overnight powiększonej o 10 punktów bazowych.
Program ten cieszył się sporym zainteresowaniem banków. Raport Fed stwierdza, że na koniec stycznia 2024 r., łączna niespłacona kwota zaliczek w ramach BTFP wynosiła 165,2 mld dol. Łączna wartość zabezpieczeń ustanowionych w celu zabezpieczenia niespłaconych zaliczek sięgała 204,8 mld dol. Jak przyznano w raporcie Fed dla Kongresu USA dotyczącym BTFP, „program obejmuje funkcje, które mają na celu zmniejszenie ryzyka dla Rezerwy Federalnej. Władze Fed oczekują, że BTFP nie spowoduje strat dla Rezerwy Federalnej”.
Fed ogłosił w lutym 2024 r., że program BTFP potrwa jedynie do 11 marca 2024 r. i rzeczywiście został w tym czasie zakończony. Czy to zachwieje kondycją banków z USA? „Kwestia niezrealizowanych strat amerykańskich banków to nie jest obecnie duży problem, szczególnie w kontekście spadającej inflacji i oczekiwanych obniżek stóp procentowych, które będą miały pozytywny efekt na wycenę obligacji. Ten problem pojawił się w zeszłym roku i przede wszystkim pogrążył banki źle zarządzane. W związku z tym wygaszenie Bank Term Funding Program w marcu 2024 r. nie powinno negatywnie wpłynąć na sektor” – powiedziała Obserwatorowi Finansowemu prof. Aneta Hryckiewicz, ekonomistka z Akademii Leona Koźmińskiego i zaznaczyła, że „duża część tego programu była wykorzystywana przez banki, aby pożyczać pieniądze po niższym koszcie i deponować je po wyższym na rachunkach Fed”.
Banki korzystały z pożyczek o oprocentowaniu 4,5 proc., a następnie umieszczały gotówkę w rezerwie Fed, gdzie mogły zarobić 5,4 proc., zgarniając różnicę. Arbitraż miał miejsce, ponieważ stopy BTFP opierały się na oczekiwaniach inwestorów dotyczących krótkoterminowych stóp procentowych.
Marc Jarsulic, główny ekonomista think tanku American Progress stwierdził też, że „chociaż ryzyko runów na duże banki regionalne ustąpiło, istnieją dowody na to, że niektóre z nich nadal doświadczają stresu. Banki nadal zaciągają pożyczki z wielu instrumentów kredytowych Rezerwy Federalnej, w tym z Federal Home Loan Banks. Kwota pożyczek osiągnęła historyczny szczyt w wysokości prawie 1 bln dol. w II kwartale 2023 r., a następnie spadła do ponad 850 mld dol. w III kwartale 2023 r. Sugeruje to, że wiele banków nadal potrzebuje pomocy, aby uniknąć runu na depozyty i związanej z tym wyprzedaży aktywów, która mogłaby doprowadzić do ich niewypłacalności”.
Biurowce-zombie źródłem kolejnego kryzysu?
Może wygaszenie BTFP samo w sobie nie będzie tragedią dla amerykańskich banków, ale nieszczęśliwie zgrywa się w czasie z narastaniem innego zjawiska. Zdaniem prof. Hryckiewicz, większy problem może wyniknąć z tytułu strat kredytowych z nieruchomości komercyjnych, które zaczynają pogrążać banki regionalne.
Emanacją tych problemów jest przykład New York Community Bancorp. Bank ten 31 stycznia 2024 r. negatywnie zaskoczył inwestorów. Opublikował bowiem kwartalny raport, w którym ujawnił 185 mln dol. strat kredytowych związanych z nieruchomościami biurowymi oraz utworzenie 500 mln dol. rezerw na przyszłe straty. Doszło do paniki na akcjach banku, kurs w ciągu kilkunastu sesji spadł o kilkadziesiąt procent na nowe historyczne minima, dużo poniżej dołka z okresu kryzysu finansowego 2008 r.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy w raporcie dotyczącym sytuacji na rynku nieruchomości komercyjnych w USA zaprezentował dane, które pokazują, że nigdy w historii spadki cen w tym segmencie rynku real estate nie były tak szybkie i głębokie jak w latach 2022–2023. Ostry trend spadkowy wynika z wysokiego udziału pustostanów w całej powierzchni nieruchomości komercyjnych („New York Times” pisał niedawno o „biurach-zombie”). Jeśli firmy działające w tym segmencie będą pokazywały straty, banki komercyjne będą musiały pokazać skokowy wzrost rezerw na złe kredyty. Zgodnie z raportem Morgan Stanley, do końca 2025 r. będą musiały zrefinansować swoje zadłużenie o wartości ponad 1,5 bln dol. Im dłużej stopy procentowe będą na wysokim poziomie, tym większym problemem będzie refinansowanie tego długu.
Analitycy MFW w raporcie z początku marca ostrzegali: „Wysoka koncentracja ekspozycji na rynek nieruchomości komercyjnych stanowi poważne ryzyko dla małych i dużych banków z USA w obliczu niepewności gospodarczej i wyższych stóp procentowych, czyli potencjalnie spadających wartości nieruchomości i pogarszającej się jakości aktywów. W IV kwartale 2023 r. wśród wybranych banków utrzymywała się wyjątkowo wysoka koncentracja mogąca zagrozić ich wypłacalności”.
Gdyby sytuacja ograniczała się do NYCB, wygaśnięcie BTFP nie byłoby problematyczne. Rynek stał się jednak niezwykle ostrożny, co widać po idących w dół notowaniach funduszu SPDR S&P Regional Bank. William English, profesor Yale i były urzędnik Fed, uważa natomiast: „Zakończenie programu awaryjnych pożyczek od Fed może stać się kwestią psychologiczną. Może to zachęcić wiele osób do wycofania środków z banków, jeśli zaczną się martwić o gotowość Fed do udzielania pożyczek na wsparcie banków”.
Oczywiście, Fed ma długą historię służby jako pożyczkodawca ostatniej instancji dla amerykańskich instytucji finansowych. Wkraczał zdecydowanie do akcji ratunkowej i podczas Wielkiego Kryzysu w 1930 r., w trakcie kryzysu finansowego w 2008 r., a także podczas zamieszania towarzyszącego pandemii COVID-19. Niektórych analityków wyraźnie zaniepokoiło jednak zapowiedziane wygaszenie BTFP w dobie narastającego problemu ze stratami na kredytach nieruchomościowych. Zaznaczył to Matthew Hornbach, strateg Morgan Stanley i w swoim raporcie napisał, że „amerykańskie banki nadal mogą potrzebować dostępu do płynności w przyszłości. Dziś widać wciąż duże potrzeby banków w zakresie finansowania”.
„Amerykańscy regulatorzy zareagowali na kryzys w marcu 2023 r. bardzo skutecznie, zapewniając czasową ochronę 100 proc. bazy depozytowej w bankach objętych paniką, powołując się na zasadę systemic risk exception. Kryzys z marca 2023 r. pokazał jednak inne oblicze niestabilności, czyli efekty behawioralne i psychologiczne, dotykające kwestii płynności banków i systemu bezpieczeństwa depozytów. Przy obecnej charakterystyce rynków finansowych i trendach wynikających z przyspieszonego rozwoju technologicznego, konieczne dla zachowania stabilności finansowej jest rozszerzenie zakresu gwarancji depozytowej. Zaufanie, że wypracowany w latach 30. XX w.model ubezpieczenia depozytów zapobiega panice bankowej okazało się błędne, stąd kwestie ostrożnościowe w nowym otoczeniu rynkowym wydają się fundamentalne dla utrzymania stabilności finansowej” – powiedziała „Obserwatorowi Finansowemu” prof. Ewa Miklaszewska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Fed dmucha na zimne
Skala potrzeb finansowych banków zależy od tego, jak postrzegają ryzyko. Finansowanie dla banków stanie się droższe po wygaszeniu programu BTFP. Mimo to na razie wydaje się mało prawdopodobne, aby Fed przedłużył życie BTFP. Rezerwa Federalna musiałaby ustalić, że okoliczności są niezwykłe, a wypłacalni pożyczkobiorcy pod postacią banków nie mogą uzyskać kredytu z innych źródeł – tak określono w statucie programu BTFP.
Widać jednak lekkie zaniepokojenie ogólną sytuacją w sektorze bankowym w wypowiedziach przedstawicieli Systemu Rezerwy Federalnej. Przewodniczący Fed Jerome Powell w trakcie niedawnego występu w programie telewizyjnym „60 Minutes” określił sytuację jako „możliwą do opanowania”, ale jednocześnie przyznał, że niektóre mniejsze banki, pod względem aktywów, „będą musiały połączyć się z innymi z powodu kwestii nieruchomości komercyjnych”.
Wiceprzewodniczący Rezerwy Federalnej ds. nadzoru Michael Barr powiedział pod koniec lutego, że kontrolerzy są mocno skoncentrowani na sprawdzaniu w jaki sposób banki zarządzają ryzykiem związanym z nieruchomościami komercyjnymi, ponieważ ten segment rynku real estate nadal boryka się z presją po pandemii. Przyznał również, że nadzór przeprowadza dodatkowe egzaminy i stress-testy w bankach stojących w obliczu dużych niezrealizowanych strat.
Barr przyznał również, że nadzór coraz częściej domaga się od banków wyeliminowania słabości i wzmocnienia pozycji kapitałowej. Stwierdził, że „niewielka liczba banków jest stale monitorowana”. Dodał także, że nadzór zwiększa swoją czujność wobec banków regionalnych, które zbliżają się do progu 100 mld dol. aktywów. W amerykańskiej prasie pojawiły się wypowiedzi anonimowych bankierów przyznających, że pojawiają się zaostrzone wymogi nadzorcze po przekroczeniu progu 100 mld dol. aktywów.
Nieco uspokajać może raport S&P Global Market Intelligence z początku lutego 2024 r. Wynika z niego, że większość amerykańskich banków zgłosiła niższe rezerwy na straty kredytowe w IV kwartale 2023 r., niż w poprzednim, a trendy wydają się normalizować, a nie pogarszać. Analizy pokazują też, że „spośród 92 badanych banków, które wykazały zyski za IV kwartał 2023 r. 47 z nich zaksięgowało niższe rezerwy na straty kredytowe w ujęciu sekwencyjnym, a 44 zmniejszyły swoje rezerwy rok do roku. Poza tym 50 banków odnotowało wzrost odpisów netto (NCO) w ujęciu kwartalnym, a 69 miało wyższe NCO w porównaniu z okresem sprzed roku.
Jaka jest skala kreatywnej księgowości?
A co, jeśli niezrealizowane straty amerykańskich banków są większe niż podaje się oficjalnie? Upadek Silicon Valley Bank zwrócił uwagę na sposób, w jaki amerykańskie banki księgują obligacje i inne zbywalne aktywa finansowe. Według analityka João Granja z Chicago Booth Review, SVB przeklasyfikował aktywa o wartości 8,8 mld dol., aby uniknąć odpisywania ich wartości. Dopiero gwałtowny wzrost wypłat (kliencki run) zmusił bank do upłynnienia obligacji rządowych o wartości 21 mld dol. z dużą stratą, co zmusiło amerykańskie organy do interwencji.
Granja uważa, że znacznie więcej pożyczkodawców może być zagrożonych upadłością, ponieważ amerykańskie banki mają ukryte znaczne straty w swoich portfelach. Wyjaśnia on, że jeśli bank sklasyfikuje aktywa jako HTM, nie musi aktualizować cen tych aktywów w miarę wahań stóp procentowych. Papiery wartościowe nieoznaczone jako HTM są klasyfikowane jako „dostępne do sprzedaży”, a ich wartość w księgach zależy od notowań na rynku.
Analityk przeanalizował też dane z raportów Fed za lata 2021 i 2022. Według jego obliczeń, amerykańscy pożyczkodawcy masowo przeklasyfikowali papiery w aktywa HTM w ciągu tych dwóch lat. Pod koniec 2023 r. banki miały 45 proc. papierów wartościowych o wartości 6 bln dol., zaklasyfikowanych jako aktywa HTM, w porównaniu z 33 proc. na początku 2022 r.
Badanie wykazało, że kiedy Fed zaczął ograniczać podaż pieniądza w 2022 r., nastąpił wzrost udziału papierów oznaczonych etykietką HTM. Cykl zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed doprowadził do mniej więcej 30-procentowego spadku cen obligacji, co oznaczało duże straty dla banków dysponujących tymi aktywami. Granja szacuje, że banki były w stanie uniknąć rozpoznania 175 mld dol. strat dzięki ruchom księgowym z etykietką HTM. Badanie to wykazało też, że to mało stabilne banki, szczególnie te ze skromną bazą kapitałową i większą liczbą papierów wartościowych narażonych na ryzyko stopy procentowej, były bardziej skłonne do przeklasyfikowania papierów.
Jeśli ktoś nie ufa oficjalnym danym, to może szukać sygnałów na giełdzie. Po fatalnym marcu 2023 r. powoli wstaje z kolan KBW Nasdaq Bank Index, najważniejszy bodaj wskaźnik grupujący amerykańskie banki notowane na Wall Street. Jako że giełda jest machiną przewidującą (zazwyczaj) przyszłość z mniej więcej półrocznym wyprzedzeniem, można wyciągnąć wniosek, że z amerykańskimi bankami w 2024 r. raczej źle nie będzie, a jedynie lepiej. Problem w tym, że rynek giełdowy czasami się też myli albo panikuje za późno…