Na zyski z pewnością liczą wszyscy ci, którzy lokują swój kapitał w funduszach inwestycyjnych – w czerwcu popłynęło tam 3 mld złotych. Możliwe, że za kilka miesięcy będzie można też inwestować na giełdzie w akcje Żabki. Na razie pokazała ona wyniki za ubiegły rok i okazało się, że jej zyski spadły.

Ponadto Ministerstwo Klimatu chce przedłużenia działania bonu energetycznego na przyszły rok, a instalowanie klimatyzacji w mieszkaniu się opłaca, bo potem takie mieszkanie jest na rynku znacznie droższe, można więc więcej zarobić na jego sprzedaży.

Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Inflacja w USA spada szybciej od oczekiwań, będą obniżki stóp

Inflacja w Stanach Zjednoczonych spadła w czerwcu do 3 proc. czyli najniżej od roku i jednocześnie bardziej od oczekiwań na rynku finansowym. Co więcej, pierwszy raz od grudnia 2022 poziom cen w skali miesiąca się obniżył o 0,1 proc. – także wbrew oczekiwaniom. Inflacja bazowa, czyli ta bez cen żywności i paliw, spadła do 3,3 proc. i jest najniżej od kwietnia 2021 roku.

Inwestorzy uznali więc, że w takiej sytuacji obniżka stóp procentowych przez Fed we wrześniu jest praktycznie pewna. Jej prawdopodobieństwo jest obecnie oceniane na 92,5 proc. Co więcej, rynek prawie że powrócił do wyceniania aż trzech obniżek stóp w USA w tym roku: prawdopodobieństwo tej listopadowej urosło z 35 proc. dzień wcześniej do 54 proc. a w przypadku grudnia z 27 proc. do 47 proc. To spora zmiana, bo jeszcze niedawno pojawiały się wśród analityków opinie, że możemy w tym roku liczyć na maksymalnie jedną obniżkę.

To, jak w wyobraźni rynku kształtuje się przyszła ścieżka obniżek stóp procentowych w USA, ma duże przełożenie na nastroje na rynkach, tak więc tak duże zmiany wywołały też znaczące reakcje np. w przypadku notowań obligacji i złota, które dość wyraźnie podrożały. Złoto jest teraz najdroższe od blisko dwóch miesięcy i powróciło powyżej poziomu 2400 dolarów za uncję.

Osłabł też dolar – u nas jego kurs spadł nawet do 3,90 zł, ale potem okazało się, że na tym rynku była to tylko krótkotrwała reakcja. W tej chwili dolary znów są po około 3,93 zł.

Niższa inflacja w USA poprawiła także nastroje na giełdach, zwłaszcza tych europejskich, które zakończyły dzień wzrostami. WIG 20 poszedł w górę o ponad 1 proc. Giełdy nowojorskie jednak spadły, bo akurat przecenie uległy wszystkie największe spółki technologiczne – akcje NVidii spadły o 5,6 proc., Tesli o 8,4 proc. a Apple, Microsoftu, Alphabetu i Amazona o ponad 2 proc. W efekcie indeks S&P 500 spadł o 0,9 proc., a Nasdaq o 1,9 proc.

Jeśli jednak oczekiwania dotyczące obniżek stóp się utrzymają, to wtedy także giełda przy Wall Street powinna na tym skorzystać.

Spodziewane obniżki stóp procentowych zwykle powodują wzrosty cen akcji na giełdach, ponieważ przy niższych stopach po pierwsze poprawia się dostępność kapitału, a po drugie przyszłe zyski spółek giełdowych zdyskontowane na chwilę bieżącą są warte więcej, niż przy wyższych stopach.

Przy okazji: pojawiły się też dane o inflacji za czerwiec w Niemczech. Tam też ona spadła, zgodnie z oczekiwaniami, do 2,2 proc. rocznie.

Ministerstwo Klimatu chce bonu energetycznego także w 2025

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zgłosiło w trakcie trwających prac nad przyszłorocznym budżetem państwa zapotrzebowanie, dotyczące zabezpieczenia pieniędzy na przedłużenie obowiązywania systemu wsparcia w związku z cenami prądu.

„Uważam, że w przyszłym roku będziemy jeszcze na takim etapie stabilizacji systemu, że - w zależności od sytuacji na przełomie roku, bo oczywiście to jest rynek zmienny, sytuacja może się zmienić - na dziś, biorąc pod uwagę ostatnio przyjęte taryfy, widzę jeszcze potrzebę przedłużenia parasola ochronnego dla obywateli" – powiedziała minister klimatu Paulina Hennig-Kloska w Radiu ZET. Warto też zauważyć, że o ile w radiu pani minister mówiła głównie o przedłużaniu działania bonu energetycznego, to potem na swojej konferencji prasowej wspominała już o przedłużaniu „działań osłonowych”, co nie wyklucza także utrzymywania dalszego mrożenia cen prądu.

Zgodnie z wcześniejszym planem od stycznia mieliśmy powrócić do „normalnego” systemu, w którym gospodarstwa domowe płacą rachunki za prąd według taryf zatwierdzanych przez Urząd Regulacji Energetyki. Okazało się jednak, że zatwierdzona pod koniec czerwca nowa taryfa obejmująca też 2025 rok, jest wyższa, niż oczekiwano. Wynosi ona średnio 622,8 złote za megawatogodzinę. Była to niemiła niespodzianka, bo we wcześniejszych wypowiedziach szef URE sugerował, że być może uda się ją ustalić na poziomie poniżej 600 zł. Kluczowe jest to, że zgodnie z nową taryfą, po wygaszeniu systemu wsparcia, czyli od 1 stycznia ceny za prąd znów wzrosłyby i to o ponad 24 proc., z poziomu 500 zł za MWh, na którym są obecnie zamrożone.

Stąd pomysł, aby tego systemu nie wygaszać i go przedłużyć. Jego obowiązywanie jest kosztowne dla państwa, ponieważ po pierwsze musi ono pokrywać producentom prądu różnicę pomiędzy ceną zamrożoną, a ceną z taryfy, a po drugie pewne koszty generuje też wypłacanie ludziom bonu energetycznego. Dlatego o skali tej pomocy po nowym roku zdecyduje minister finansów, konstruując budżet.

Mieszkania z klimatyzacją wyraźnie droższe od pozostałych

W czasie upalnych dni z pewnością wielu właścicieli mieszkań zastanawia się, czy nie warto byłoby zainstalować w nich klimatyzacji, co oczywiście wiązałoby się z pewnymi wydatkami, oraz uciążliwością związaną z montażem systemu chłodzenia. Wygląda jednak na to, ze przynajmniej z finansowego punktu widzenia taka inwestycja się opłaca. Według raportu serwisu Otodom przeciętnie mieszkania z klimatyzacją są o często o kilkanaście procent, a momentami nawet o 25 proc. droższe niż średnia dla całego rynku. W Warszawie ta różnica wynosi średnio 16 proc. , w Krakowie 10-14 proc. a w Poznaniu nawet 21 – 29 proc.

To efekt z jednej strony coraz większego popytu na takie mieszkania, a z drugiej wciąż bardzo niewielkiej podaży. Jeśli chodzi o popyt, to Otodom notuje w skali roku wyraźny wzrost o 10-11 proc. wyszukiwań mieszkań do kupna, lub wynajęcia właśnie z klimatyzacją. Tylko w maju ten wzrost był aż o 80 proc. Rzuca się to w oczy, bo generalnie łączna liczba wyszukiwań w tym roku wcale nie jest większa, niż rok temu.

Z drugiej strony w całej bazie ogłoszeń sprzedażowych domy z klimatyzacją to tylko 6,5 proc. całości, a mieszkania z klimatyzacją to 5,7 proc. łącznej podaży.

Zyski Żabki lekko spadły

Żabka zarobiła w ubiegłym roku 360 mln złotych netto, czyli o ponad 6 proc. mniej niż rok wcześniej. Przychody ze sprzedaży jednak urosły o 24 proc. do blisko 20 mld złotych. O tym, że pomimo rosnących przychodów zysk spadł, w dużym stopniu przesądziły koszty finansowe, które urosły z 712 mln zł rok wcześniej do 1,02 mld zł. Nieco pogorszyła się też rentowność operacyjna spółki, chociaż zysk operacyjny EBITDA urósł z 2,3 do 2,74 mld zł.

Kilka tygodni temu Bloomberg pisał, że Żabka ma być w najbliższych miesiącach wprowadzona na warszawską giełdę i że posiadający ją obecnie fundusz CVC Capital Partners jest skłonny wyceniać ją na 7,5 – 8 mld dolarów, czyli około 30 mld złotych. Porównując to do opublikowanych wyników wychodzi na to, że właściciel chciałby ją sprzedaż za prawie jedenastokrotność zysku EBITDA. Można więc uznać, że to dość drogo, chyba, że Żabka w kolejnych latach miałaby zarabiać znacznie więcej. Nie jest to wykluczone, bo spółka podawała właśnie, że zamierza w ciągu najbliższych pięciu lat otwierać średnio 900 nowych sklepów rocznie.

Przy okazji podano też, że Żabka weszła w „strategiczne partnerstwo z Microsoft w obszarze AI”. Dzięki temu decyzje w spółce o tym jak zwiększać efektywność sklepów, a więc np. jak optymalizować logistykę dostaw do poszczególnych sklepów, tak aby sprzedawać w nich więcej tego, czego ludzie w danej lokalizacji najchętniej kupują, będą podejmowane z pomocą algorytmów sztucznej inteligencji.

3 mld zł napływu do funduszy TFI w czerwcu

Polacy w czerwcu wpłacili do funduszy inwestycyjnych 3 mld złotych – wynika z danych Analiz.pl Z tej kwoty większość, bo 2,6 mld zł trafiło do zwykłych funduszy detalicznych, a reszta do funduszy PPK.

Ekonomiści często zastanawiają się, dlaczego sprzedaż detaliczna w Polsce rośnie znacznie wolniej, niż dochody gospodarstw domowych i dochodzą do wniosku, że część tych dochodów musimy oszczędzać lub inwestować. W danych o napływach do funduszy widać tego wyraźne potwierdzenie. Od początku roku każdego miesiąca płynie tam od 3 do 4,5 mld złotych miesięcznie. Tak naprawdę wynik czerwcowy, chociaż wygląda nieźle, to jest najgorszy od grudnia ubiegłego roku, bo w poprzednich miesiącach te napływy były jeszcze większe. Łącznie od początku roku do TFI trafiło już od nas ponad 22 mld złotych. Z tego blisko 18 mld złotych poszło do funduszy dłużnych (14,6 mld zł do tych krótkoterminowych), które charakteryzują się niskim poziomem ryzyka, ale często osiągają zyski przewyższające te z lokat bankowych.

Zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem cieszą się bardziej ryzykowne fundusze akcyjne, mieszane, rynku surowców, czy też absolutnej stopy zwrotu. Tam, licząc od początku roku, trafiło łącznie 947 mln złotych.

W samym tylko czerwcu do funduszy dłużnych popłynęło 2,4 mld zł, a do wspomnianych pozostałych 251 mln złotych, czyli blisko dziesięć razy mniej.