Rząd pracuje nad skróceniem czasu pracy
Jak wynika z ustaleń Dziennika Gazety Prawnej, w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPR) trwają obecnie prace nad uruchomieniem pilotażowego programu związane ze skróceniem czasu pracy, a udział w nim ma być dobrowolny. Oferta skierowana jest do przedsiębiorstw oraz instytucji publicznych. W wywiadzie dla “Onet Radio” ministra MRPiPR Agnieszka Dziemianowicz-Bąk poinformowała, że w pierwszym roku na pilotaż przeznaczone zostanie 10 mln zł z Funduszu Pracy. Ministerstwo pracuje nad tym, aby pilotaż wszedł w życiu jeszcze w 2025 roku, a nabór do niego ma zacząć się po wakacjach. Eksperyment ma trwać rok.
Jak jednak zauważa ministra, możliwe mają być różne opcje. Czasem będzie to skrócenie dnia pracy, a w innym wypadku wydłużenie dni urlopu. Ta druga opcja może być bardziej atrakcyjna dla zakładów produkcyjnych, gdzie skrócenie godzinowego wymiaru dnia pracy mogłoby się wiązać z licznymi problemami w organizacji pracy.
Polityk Lewicy chce, żeby to właśnie pracodawcy i pracownicy w ramach pilotażu „wydeptali pewne ścieżki” i zaproponowali najlepsze rozwiązania. Na bazie danych i wniosków z doświadczeń rząd zacznie pracować nad rozwiązaniami legislacyjnymi, które mogłyby pomóc we wdrażaniu zmian. Jedną z najpopularniejszych opcji skracania czasu pracy jest 4-dniowy tydzień pracy. To właśnie tę metodę wymienia także Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Pomysł ma wielu zwolenników jak i przeciwników.
Czy Polacy pracują dużo?
W debacie publicznej bardzo często słyszmy o tym, że Polacy pracują niezwykle dużo. Liczne dane pokazują, że czas pracy w Polsce i Grecji należy do najwyższych w całej UE. Warto jednak wiedzieć, jak należy te statystyki czytać. Uwzględniają one bowiem wszystkich pracujących, a to wiąże się z dwoma poważnymi problemami w porównywalności danych.
Odsetek samozatrudnionych w Polsce i Grecji należy do najwyższych w UE. To osoby, które pracują dłużej niż pracownicy na etacie, co wpływa na wynik. Dodatkowo dane premiują państwa, gdzie popularna jest praca na część etatu. Jeśli mamy w gospodarce 100 osób, w tym 70 pracujących na pełen etat oraz 20 na pół etatu, to czas pracy w takim państwie będzie niższy od kraju, gdzie 80 osób pracuje na pełen etat (mimo że łączna liczba godzin pracy jest identyczna), bo liczona jest średnia wśród pracujących.
Polski rynek pracy należy do najmniej przyjaznych dla osób, które chcą podjąć pracę na mniejszy wymiar godzinowy (a są to często studenci czy matki z małymi dziećmi). Jeśli spojrzymy na czas pracy wśród osób zatrudnionych na pełen etat, to ten w 2023 roku wyniósł 40,3 godziny, wobec 39,6 godzin średniej unijnej. Choć znajdujemy się w gronie państw o większej liczbie godzin pracy, to wyprzedzają nas m.in. takie kraje jak Szwecja, Austria, Portugalia, Słowenia czy Rumunia. Nasz wynik można śmiało określić mianem przeciętnego w UE.
Czy zatem 4-dniowy tydzień pracy ma sens? Pomysłowi temu przyjrzeli się badacze z Instytutu Badań Strukturalnych (IBS). Maciej Albinowski, Piotr Lewandowski oraz Karol Madoń przyjęli się temu zagadnieniu w 2024 roku. Wyniki nie są zbyt optymistyczne.
4-dniowy dzień pracy nie ma sensu w Polsce?
Jak zauważają autorzy pracy "Czy czterodniowy tydzień pracy w Polsce jest uzasadniony?", tygodniowy czas pracy w Polsce jest znacznie wyższy niż w innych krajach UE. Autorzy analizy przyglądają się przyczynom różnic w czasie pracy.
Mężczyźni w Polsce pracują przeciętnie 41,5 godzin tygodniowo wobec średniej dla pozostałych krajów UE wynoszącej 39,6 (dane za 2023 rok). Wśród kobiet ta różnica jest wyższa: 38,9 godzin w Polsce wobec 34,3 w UE. Dla obu płci większość różnicy w średnim czasie pracy wynika z dwóch czynników: mniejszego udziału pracy na część etatu oraz większego udziału samozatrudnienia w Polsce niż średnio w EU – a nie z różnic w czasie pracy wśród osób pracujących w danej formie - czytamy w raporcie.
O jak dużych różnicach w formach zatrudnienia mówimy? W Polsce zaledwie 6,3% pracujących kobiet jest zatrudniona na część etatu. W pozostałych krajach UE ten odsetek wynosi 27,5%. Odsetek samozatrudnionych wśród mężczyzn wynosi 23,8% wobec 15,8% średniej unijnej. Etatowi pracownicy pracują niemal tak samo długo jak inne narody. Tygodniowy czas pracy osób zatrudnionych na pełen etat w Polsce jest podobny do czasu pracy pracowników pełnoetatowych w innych krajach UE.
Badacze zauważają, że istotnym problemem jest wysoki odsetek osób pracujących bardzo długo. W Polsce 7,4% etatowców deklaruje tygodniowy czas pracy wynoszący 48 godzin lub więcej. Najwięcej takich przypadków (ponad 40%) dotyczy pracowników opieki osobistej w ochronie zdrowia. Długie godziny pracy mają również lekarze, kierowcy i ochroniarze. Co ważne, 55% pracujących długo robi to z własnej woli, natomiast 45% wolałoby pracować krócej. Prawo pozwala wydłużyć tydzień pracy do 48 godzin przy „szczególnych potrzebach pracodawcy”. Choć za nadgodziny przysługują dodatki, pracownicy mogą tracić kontrolę nad swoim czasem pracy.
Badacze: 4-dniowy tydzień pracy zaszkodzi naszej gospodarce
Wzrost wydajności kompensujący skrócenie tygodnia pracy do czterech dni jest w większości branż nierealny. Choć lepsza organizacja może zwiększyć efektywność w części prac biurowych, to w zawodach wymagających pracy fizycznej lub mobilności, jak kierowcy, pielęgniarki czy fryzjerzy, przyspieszenie pracy o 25% jest niewykonalne. Aby utrzymać obecny poziom PKB, należałoby zatrudnić więcej pracowników — inaczej spadłaby produkcja, dochody i płace.
Przy identycznej wydajności, skrócenie tygodnia pracy do czterech dni oznacza konieczność zwiększenia zatrudnienia o 25%, ponieważ nowi pracownicy również pracowaliby krócej. Tymczasem Polska już teraz boryka się z niedoborem kadr, który według prognoz w 2040 roku obejmie 21 z 39 grup zawodowych — a po wprowadzeniu czterodniowego tygodnia pracy, niedobory dotknęłyby wszystkie grupy. Największe braki wystąpiłyby w usługach, zwłaszcza w sektorze zdrowia i budownictwa. Przykładowo, deficyt pielęgniarek wzrósłby ponad 3-krotnie, lekarzy 4-krotnie, kierowców 4,5-krotnie, a robotników budowlanych aż 6-krotnie.
Choć postęp technologiczny i rozwój AI mogą ograniczyć zapotrzebowanie na pracę w zawodach biurowych, nie dotyczy to wielu branż najbardziej narażonych na skutki skrócenia czasu pracy. Już teraz 72% szpitali deklaruje niedobór pielęgniarek, a struktura wieku tej grupy jest niekorzystna — 60% ma ponad 50 lat. Wprowadzenie czterodniowego tygodnia wymagałoby zatrudnienia dodatkowych 49 tys. pielęgniarek, by utrzymać jakość usług. W policji brak 16 tys. etatów – po skróceniu tygodnia pracy, wakatów byłoby ok. 43 tys.
Jak podsumowują naukowcy, wprowadzenia w Polsce powszechnego czterodniowego tygodnia pracy byłoby decyzją zdecydowanie przedwczesną i szkodliwą. Nie oznacza to jednak, że nie ma branż, gdzie takie rozwiązanie miałoby więcej zalet niż wad. Eksperci wskazują, że znacznie lepiej byłoby skupić się na zwiększeniu prawa pracowników do odmowy pracy w godzinach nadliczbowych i wzmocnić kompetencje Państwowej Inspekcji Pracy w obszarze kontroli godzin nadliczbowych. Ponadto można zwiększyć uprawnienia pracowników do redukcji wymiaru czasu pracy.