„Winny jest temu spadek liczby urodzeń i wzrost śmiertelności. Pokolenia urodzone w wyniku powojennego wyżu demograficznego będą stopniowo zanikać” – ocenia Tertrais. Wskaźnik urodzeń jest mniejszy, ponieważ kobiety rodzą pierwsze dziecko w starszym wieku – dodaje.

W rzeczywistości różnica między urodzeniami a zgonami osiągnęła w 2022 roku we Francji najniższy poziom od 1945 roku.

Według Tertraisa Francja jest obecnie w demograficznym punkcie zwrotnym. Obecnie ok. 10 proc. społeczeństwa, tj. prawie 7 mln osób, to imigranci. Jeśli bieżące trendy będą się utrzymywały, to prawdopodobnie migracja będzie odpowiadać za większość wzrostu demograficznego kraju.

Koszty związane z imigracją, azylem i integracją oszacowane zostały na 6,57 mld euro w 2019 roku, czyli 1,4 proc. ogólnych wydatków budżetowych – podkreślił Tertrais. Wydatki państwa w tym zakresie wzrosły o około 50 proc. od 2012 roku, głównie ze względu na wzrost liczby wniosków o azyl – dodał.

Reklama

Według prognoz Narodowego Instytutu Statystycznego (INSEE), populacja Francji osiągnie szczyt w 2040 roku na poziomie około 69 mln osób, a następnie spadnie do poziomu 68,1 mln w 2070 roku.

mrf/ kb/