Świat bez ropy to bliska przyszłość? OPEC i petrochemiczni giganci mają powody do obaw [WYKRESY]
Petrochemiczni giganci tacy jak Exxon Mobil oraz producenci ropy zrzeszeni w OPEC twierdzą, że ich przemysł będzie notował ciągłe wzrosty. Powód? Światowe zapotrzebowanie na energię będzie wzrastać, a paliwa kopalne są wciąż najtańszym surowcem dostępnym dla wszystkich. Ale co będzie, jeśli się mylą?
Petrochemiczni giganci tacy jak Exxon Mobil oraz producenci ropy zrzeszeni w OPEC twierdzą, że ich przemysł będzie notował ciągłe wzrosty. Powód? Światowe zapotrzebowanie na energię będzie wzrastać, a paliwa kopalne są wciąż najtańszym surowcem dostępnym dla wszystkich. Ale co będzie, jeśli się mylą?
1
Międzynarodowa Agencja Energetyki przewiduje, że zapotrzebowanie na ropę naftową będzie rosło w tempie ponad 10 proc. rocznie. Według szacunków Agencji w 2040 roku popyt na surowiec znajdzie się na poziomie 103,5 mln baryłek dziennie. Prognozy firm związanych z przemysłem petrochemicznym są jeszcze bardziej optymistyczne.
Ale prognozy nie zawsze przewidują zmiany polityczne i technologiczne, które mogłyby doprowadzić do spowolnienia wzrostu popytu, a w niektórych częściach gospodarki nawet całkowitej eliminacji zapotrzebowania na ropę. Co to za zmiany? Np. znaczna poprawa wydajności pojazdów – auta będą zużywać coraz mniej paliwa. Znaczący wzrost liczby samochodów elektrycznych. Do tego dochodzą jeszcze ścisłe normy emisji spalin i produkcja energii z czystych, alternatywnych źródeł, czyli OZE. Jeżeli te wszystkie kierunki rozwoju nabiorą tempa, to zapotrzebowanie na oleisty surowiec będzie znacznie niższe niż przewidywania branży.
Forsal.pl
2
Dziś około 60 proc. produkowanej ropy naftowej jest wykorzystywane w transporcie, a to właśnie w tej branży zachodzą największe zmiany technologiczne. Na całym świecie rządy zaniepokojone zmianami klimatycznymi lub zanieczyszczeniem powietrza naciskają na zaostrzenie norm efektywności energetycznej lub tworzą strefy niskoemisyjne dla transportu.
Duży wpływ na zwiększenie presji na regulatorów, aby zaostrzyć normy emisji spalin, miało ujawnienie oszustwa związanego z testami emisji spalin przez Volkswagen AG oraz podobne oskarżenia wysuwane przeciwko innym producentom samochodów.
Prawdopodobnie najbardziej zauważalną zmianą w transporcie będzie masowe wprowadzenie samochodów elektrycznych. I nie chodzi tu wyłącznie o samochody napędzane energią z baterii, ale o szersze działania prowadzone przez niektóre firmy, takie jak Uber Technologies Inc. czy Lyft Inc. Przedsiębiorstwa te chcą, aby usługi transportowe stały się m.in. usługami na żądanie w samojezdnych pojazdach bez kierowców, przywoływanych za pośrednictwem aplikacji w smartfonie.
Forsal.pl
3
Podczas gdy Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje wzrost cen z około 50 do 80 dolarów za baryłkę w ciągu dekady i do ponad 100 dolarów w roku 2030, rozwój technologii zmniejszających emisję może przyczynić się do dużych oszczędności, i konieczności znacznej korekty tych przewidywań. Wszystko wskazuje na to, że poprawa efektywności może wyeliminować zapotrzebowanie na ropę o około 11,6 milionów baryłek dziennie, zgodnie danymi IEA. To tak, jakby codziennie sześć supertankowców wypełnionych ropą naftową pozostało w porcie.
Odejście od obecnych standardów używania tradycyjnych pojazdów napędzanych paliwem ropopochodnym w kierunku dzielenia się zaawansowanymi technologicznie, prawdopodobnie samojezdnymi samochodami miałoby daleko idące konsekwencje gospodarcze i społeczne.
Według szacunków BP Spencer Dale globalna flota samochodów elektrycznych może wzrosnąć do 450 milionów w roku 2035, z około 1,2 miliona obecnie. Zdaniem IEA masowe używanie pojazdów elektrycznych w tej skali może obniżyć zapotrzebowanie na ropę naftową o kolejne 5,2 mln baryłek dziennie.
Zdaniem IEA, powszechne przejście na alternatywne źródła energii, w tym gaz ziemny i biopaliwa, może doprowadzić do redukcji popytu na ropę naftową o około 13,5 miliona baryłek dziennie do roku 2040.
Forsal.pl
4
Redukcja popytu na ropę naftową na tę skalę miałaby dramatyczne konsekwencje dla producentów surowca, którzy obecnie należą do największych na świecie firm.
Tym samym branżą naftowa może podzielić los amerykańskiego przemysłu węglowego. Zapotrzebowanie na węgiel osiągnęło szczyt w 2007 r. i stopniowo spadło, w miarę jak elektrownie zmieniały źródło energii na gaz ziemny. To spowodowało załamanie wartości niektórych spółek górniczych, w tym Peabody Energy Corp. Ten największy producent węgla w Stanach Zjednoczonych i największa prywatna spółka węglowa na świecie padła ofiarą spadających cen tego surowca. W ostatnich latach podobny los dotknął około 50. innych spółek węglowych.
Co zatem stanie się z petrochemicznymi gigantami, gdy ziści się scenariusz rewolucji technologicznej w transporcie? Niektóre pozostaną na rynku, a inne podzielą los spółek węglowych, takich jak Peabody. Według Deutsche Bank AG firmy naftowe, które obecnie inwestują w energią odnawialną, takie jak Statoil ASA w Norwegii, są najlepiej przygotowane do przetrwania szczytowego zapotrzebowania na ropę. Natomiast Exxon Mobil Corp. - ze względu na jego wielkość i "niechęć do zmian" - jest dużo bardziej zagrożony. Jednak największe niebezpieczeństwo czeka na państwowych gigantów, którzy dominują w Organizacji Państw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC). W najgorszym scenariuszu, pewnego dnia, mogą one pozostać z niczym, czyli z miliardami baryłek niepotrzebnego surowca.
Forsal.pl