Jest jeszcze jeden ważny obóz. Skupieni w nim eksperci powtarzają, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym. I minie, gdy ustąpią czynniki ją powodujące: przede wszystkim gdy odetkają się światowe łańcuchy dostaw, zaczopowane przez covidowy kryzys.
Ale co, jeśli inflacja nie ustąpi? Ostatnio tekst na ten temat napisali wspólnie Charles Goodhart (emerytowany brytyjski ekonomista, profesor LSE) i Manoj Pradhan (szef firmy analitycznej Talking Heads Macro). Pytają, co się stanie, jeśli w 2022 lub 2023 r. inflacja pozostanie na poziomie 6–8 proc., przewyższając cele banków centralnych o 4–6 pkt proc.? Najgorszy, piszą, byłby zwrot o 180 stopni. A więc nagłe zaostrzenie polityki monetarnej i fala wielkich podwyżek stóp procentowych. Goodhart oraz Pradhan przypominają, że takie posunięcia odbiją się negatywnie na wzroście PKB oraz skutkują wzrostem bezrobocia. Na dodatek w większości krajów UE i w USA gospodarki są wycieńczone lockdownami, więc w takiej sytuacji schłodzenie koniunktury to prosta droga do katastrofy.