Autor pisze, że rozwój technologii jest silnym motorem wzrostu PKB, ale zaznacza, że nie jest to proces liniowy. Rozwój tego sektora ma charakter skokowy. Oprogramowanie takie jak Skype czy Spotify początkowo miało niewielu użytkowników, jednak z czasem zbudowało ogromną ich bazę.

Tamkivi podkreśla, że opinia publiczna interesuje się głównie największymi spółkami technologicznymi oraz inwestycjami typu venture capital. Niedługo zaczniemy jednak dostrzegać wpływ technologicznej transformacji na całą gospodarkę, w tym na wzrost PKB. To stało się już udziałem na poziomie miast takich jak Londyn, Lizbona czy Berlin.

Sektor technologii informacyjnych i komunikacyjnych w UE od 2002 roku zwiększył się ponad dwukrotnie. Znacznie wzrósł też jego wkład w całkowity PKB (z 4,6 do 8 proc.). Widzimy więc wzrost znaczenia sektora ICT przy jednoczesnej stagnacji w tym zakresie przemysłu czy rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa. Równie duże jest znaczenie technologii informacyjnych i komunikacyjnych w Wielkiej Brytanii.

Reklama

Estonia prymusem

Jednak to Estonia jest najlepszym przykładem na to, jak duży wpływ na gospodarkę mogą mieć technologie – czytamy w tekście. Wartość sektora ICT w tym kraju jest blisko czterokrotnie wyższa niż w 2002 roku. Odpowiada on już za około 8 proc. PKB tego kraju.

Ma to wpływ na tempo wzrostu – o ile gospodarki UE i Wielkiej Brytanii urosły od 2002 do 2020 roku odpowiednio o 6,3 oraz 4,6 proc., PKB Estonii wzrosło w analogicznym okresie aż o 22,4 proc.

Zdaniem autora również większe unijne gospodarki mogą powtórzyć ten sukces. Jeżeli poszczególne miasta i regiony mogą rozwijać się w tempie 10-krotnie szybszym niż cała UE, to widzimy, jak duży margines do poprawy istnieje.