Przewrót bez widowiska. Jak umiera demokracja? [OPINIA]
Dziś większość polityków o zapędach autorytarnych nie ucieka się do fałszowania wyborów. Lepiej stworzyć takie reguły gry, dzięki którym po prostu nie da się przegrać. I właśnie taką strategię próbuje realizować obóz rządzący
Po tym, jak tak zwany Trybunał Konstytucyjny pozbawił Adama Bodnara prawa do sprawowania funkcji rzecznika praw obywatelskich do czasu wyboru następcy, funkcjonariusze mediów rządowych rzucili się do tłumaczenia, że wszystko jest w porządku. A przy okazji do wyśmiewania tych, którzy w działaniach PiS-u widzą poważne zagrożenie.
„Najdłuższa śmierć demokracji na świecie. Ile to już lat?” – napisał na Twitterze pracownik państwowego radia i telewizji Bartłomiej Graczak, kpiąc z wypowiedzi sędziego Krystiana Markiewicza. Śmieszność Markiewicza – prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” – miała polegać na tym, że jego zdaniem usunięcie Bodnara z urzędu pokazuje, jak „umiera demokracja”.
Reklama
Alarmistyczne słowa wielu innych prawników, dziennikarzy, komentatorów także budzą wśród zwolenników PiS uśmiech. Z prostego powodu – o upadku demokracji słyszymy od dawna, a powtarzające się ostrzeżenia tracą siłę przebicia. Kłopot w tym, że to ostrzegający, a nie kpiący mają rację.
*Łukasz Pawłowski – publicysta, doktor socjologii, doradca polityczny. Autor książki „Druga fala prywatyzacji. Niezamierzone skutki rządów PiS”. Współautor „Podkastu amerykańskiego”. W latach 2013–2020 sekretarz redakcji, a obecnie członek redakcji tygodnika „Kultura Liberalna”
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze(10)
Pokaż: