Ponad 448 tys. zł wyniosły w 2020 r. koszty obsługi administracyjnej rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego dwóch zastępców. To spory wzrost w porównaniu z 2017 r., czyli z okresem poprzedzającym przeprowadzoną przez obecny obóz rządzący rewolucję w systemie dyscyplinarnym sędziów. Wówczas rzecznik nie miał zastępców, a jego obsługa kosztowała budżet państwa zaledwie 143 tys. zł. Do obecnych kosztów należy doliczyć dodatki, które co miesiąc są wypłacane rzecznikowi i jego zastępcom, wynoszące niemal 4 tys. zł.
Tymczasem, jak wynika z informacji udostępnionych przez Piotra Schaba, głównego rzecznika dyscyplinarnego, na razie prawomocnym wyrokiem nie zakończyło się jeszcze żadne postępowanie prowadzone przez niego lub któregoś z jego zastępców.
– Te dane zadają kłam twierdzeniom polityków, którzy krzyczeli o sędziach złodziejach i łapówkarzach i potrzebą wyczyszczenia sądownictwa z takich ludzi uzasadniali konieczność przeprowadzania zmiany w systemie dyscyplinarnym – komentuje Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, członek poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa.

Zwiększone nakłady

Reklama
Do zmiany systemu dyscyplinarnego sędziów doszło w 2018 r. Wprowadzono wtedy rozwiązania, zgodnie z którymi rzecznik dyscyplinarny sędziów i jego dwaj zastępcy są powoływani przez ministra sprawiedliwości, a nie – jak poprzednio – przez KRS. Wprowadzono też nowe funkcje dwóch zastępców rzecznika dyscyplinarnego. Oni również są powoływani przez MS. Wcześniej główny rzecznik dyscyplinarny działał w pojedynkę.
Treść całego artykułu można przeczytać we wtorkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.
Współpraca Piotr Szymaniak