O potencjalnych zagrożeniach związanych z próbami wpłynięcia „z kraju i z zagranicy” na wybory federalne Seehofer mówił już dziennikarzom na konferencji prasowej w lipcu – przypomina niemiecki nadawca publiczny ZDF.

„Od lutego bieżącego roku BfV monitoruje intensywne ataki cyberprzestępców na terenie Niemiec. Podobne obserwacje mają służby wywiadowcze” – mówi Thomas Haldenwang, szef BfV. Takie właśnie ustalenia potwierdza Haldenwang, szef niemieckiego kontrwywiadu cywilnego.

„W kręgach niemieckich służb specjalnych mówi się, że Rosja próbuje wywierać wpływy od czasów ostatnich wyborów parlamentarnych w 2017 roku" – pisze ZDF i dodaje: „To skomplikowany system, za którym często stoją rosyjscy przedsiębiorcy, właściciele firm internetowych”.

„Mogę potwierdzić, że sektor IT (w Rosji) jest ogólnie bardzo mocno zinfiltrowany przez ludzi z wywiadu, jest tam wielu agentów z FSB i innych agencji wywiadowczych” – mówi Aleksiej Szkittin, były dyrektor zarządzający rosyjskiej firmy internetowej, do którego dotarł ZDF.

Reklama

Szkittin wyjaśnia, że „wynajmował serwery w różnych centrach danych dla FSB. Służby natychmiast przejmowały nad serwerami kontrolę, aby szpiegować komunikację internetową danego centrum danych”. Dodaje, że po zebraniu przez cybernapastników wystarczającej ilości informacji uruchamia się tzw. fabryki trolli, które wykorzystują przechwycone dane do rozpoczęcia kampanii fałszywych lub obraźliwych oskarżeń.

ZDF dotarł do Rosjanki, która pracowała w takiej fabryce trolli. Do 2016 roku była ona zatrudniona w Internet Research Agency, która mieściła się w Petersburgu. „Stąd właśnie płynęły szeroko zakrojone kampanie dezinformacyjne, które miały wpływ w szczególności na wybory prezydenckie w USA, a zwłaszcza na referendum w sprawie brexitu” – podkreśla ZDF.

Rozmówczyni ZDF mówi, że pisała posty po rosyjsku, które były przeznaczone dla Donieckiej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej – spornych obszarów na wschodniej Ukrainie. Polityką się zupełnie nie interesowała, ale „nie było to konieczne, bo dostawaliśmy szczegółowe instrukcje do każdej informacji – co i jak mieliśmy pisać, co akcentować, jak kończyć tekst”. Dodaje, że „często chodziło o USA, gdzie nacisk kładziony był na to, że panuje tam przemoc, a polityka jest zła”.

Teksty takie - jak podaje ZDF - „pojawiają się na platformach blogowych, w komentarzach w mediach społecznościowych oraz w wiadomościach. Internet Research Agency opublikowała również tysiące komentarzy na platformach społecznościowych i w wiadomościach w wielu językach zachodnioeuropejskich”.

„Jeśli chodzi o kampanie dezinformacyjne, Rosja jest największym graczem na naszej platformie” – uważa Semjon Rens, odpowiedzialny m.in. za ochronę danych w niemieckim oddziale Facebooka.

Wojna informacyjna może wpłynąć także na wybory federalne – ocenia ZDF. Władze są świadome takiego zagrożenia, dlatego Federalny Urząd ds. Bezpieczeństwa Informacji (BSI) wezwał również samych kandydatów do poważnego traktowania bezpieczeństwa cyfrowego i zaoferował pomoc w tym zakresie. „Niemcy są największym, wpływowym, najsilniejszym gospodarczo krajem Europy Środkowej i oczywiste jest, że inni mogą chcieć tu wywrzeć wpływ na politykę” – mówi szef BSI Arne Schoenbohm.