Premier Mateusz Morawiecki poinformował po wtorkowym posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli na części województw podlaskiego i lubelskiego. Pas ten obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim) bezpośrednio przylegające do granicy.

W ocenie Andrzeja Szejny, działania rządu ws. wprowadzenia stanu wyjątkowego nie dotyczą sprawy uchodźców i granicy. "To jest testowanie zamachu stanu w Polsce" - ocenił na konferencji w Sejmie. "Przepisy konstytucji - art. 228 i art. 230 mówią o sytuacjach nadzwyczajnych (sytuacjach szczególnych zagrożeń - PAP), kiedy zwykłe konstytucyjne środki są niewystarczające" - podkreślił.

"Skąd podejrzenie graniczące z pewnością, że jest to testowanie zamachu stanu i odsunięcia w czasie wyborów demokratycznych w Polsce, gdyby sondaże były niekorzystne dla PiS" - pytał Szejna. "Stan wyjątkowy można wprowadzić na 90 dni, przedłużyć go o kolejne 60 dni za zgodą parlamentu, ale w ciągu 90 dni oraz w trakcie stanu wyjątkowego i w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie można przeprowadzić wyborów parlamentarnych, prezydenckich i samorządowych" - wyliczał poseł i zaznaczył, że stan wyjątkowy można powtarzać.

Jak podkreślał Szejna, "podczas stanu wyjątkowego władza może użyć policji i zwartych oddziałów policji, a te mają prawo strzelać do obywateli; prezydent może użyć sił zbrojnych, które mogą użyć broni ostrej, broni palnej; władza obowiązująca, rządząca może zawiesić organy samorządu terytorialnego wszystkich szczebli". "Podczas stanu wyjątkowego można doprowadzić do internowania poszczególnych osób do ośrodków nadzorowanych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro" - dodał.

Reklama

"Jeżeli ktoś nie widzi zagrożenia, to naprawdę jest bardzo naiwny" - powiedział poseł Lewicy. "Nie potrzeba stanu wyjątkowo. Można użyć zwykłych środków konstytucyjnych" - mówił. "To jest testowanie narzędzia, które za dwa lata, gdyby PiS był zagrożony oddaniem władzy, można zastosować i doprowadzić do przełożenia wyborów parlamentarnych i trwania tego rządu, tego parlamentu z większością prawicy i załamania się demokracji w Polsce" - ocenił Szejna.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapowiedział, że restrykcje na obszarze przygranicznym minimalnie dotyczyć będą mieszkańców miejscowości objętych stanem wyjątkowym; wprowadzą natomiast istotne ograniczenia dla osób z zewnątrz. Jak mówił, nie będzie "żadnych wycieczek, żadnych happeningów i manifestacji".

Zgodnie z ustawą o stanie wyjątkowym prezydent rozpatruje wniosek rządu o wprowadzenie stanu wyjątkowego niezwłocznie, a następnie wydaje rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na czas oznaczony nie dłuższy niż 90 dni lub postanawia odmówić wydania takiego rozporządzenia. Rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego prezydent przedstawia Sejmowi w ciągu 48 godzin od jego podpisania. Stan wyjątkowy obowiązuje od dnia ogłoszenia rozporządzenia prezydenta. Sejm może w uchwale uchylić rozporządzenie i obowiązywanie stanu wyjątkowego.

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) mówił PAP, że zwołanie posiedzenia Sejmu w tej sprawie jest uzależnione od podpisania przez prezydenta rozporządzenia. W środowej rozmowie z dziennikarzami Terlecki podkreślił, że marszałek Sejmu po tym jak prezydent prześle rozporządzenie, podejmie decyzję, kiedy zostanie zwołany Sejm. Dodał, że będzie to prawdopodobnie w poniedziałek, ale nie ma jeszcze potwierdzenia.