Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zapewnił, że celem zmian nie jest odejścia od zasad zamówień publicznych i nadal większość zakupów dla armii będzie dokonywana w tym trybie.

Sejm debatował w środę nad projektem nowelizacji prawa zamówień publicznych, zgłoszonym przez grupę posłów PiS. Leszek Dobrzyński (PiS) przedstawiając stanowisko komisji gospodarki i obrony przekonywał, że projekt to skutek doświadczeń, które "wskazywały na konieczność uproszczenia, urealnienia i dostosowania do wymogów prawa unijnego przepisów krajowych".

Poseł Wojciech Kossakowski (PiS), który zadeklarował poparcie swojego klubu dla projektu, mówił, że analizy wskazują na zasadność zmiany przepisów, które wprowadzają w prawie krajowym nadmierne, niewymagane przez prawo unijne, "sztywne uregulowania" związane z zakupami obronnymi w szczególnym trybie.

Cezary Grabarczyk (KO) zwrócił uwagę, że prawo zamówień publicznych, służące transparentnemu wydatkowaniu środków publicznych, powstawało przez wiele miesięcy. "Minister obrony ma do dyspozycji gigantyczne środki – ponad 50 mld zł, to największa pozycja w budżecie państwa, czerpie także ze środków pozabudżetowych" – powiedział. Wskazał, że projekt nie jest autorstwa rządu, nie doczekał się też stanowiska Rady Ministrów. "Czemu służy ten projekt? Żeby jawne do tej pory wydatki uczynić niejawnymi, zaciemnić obraz, szeroko otworzyć drzwi tej dżumie, którą jest korupcja" – mówił Grabarczyk. Zwrócił uwagę, że projekt "zasłużył na negatywną ocenę" Rady Zamówień Publicznych i Biura Analiz Sejmowych.

Reklama

"Ta ustawa to furtka do nadużyć"

Według Czesława Mroczka (KO) "posłowie PiS chcą usunąć tryb zamówień publicznych z obszaru obronności". "Ta ustawa to furtka do nadużyć, część nieuczciwych zamawiających a także lobbystów otworzy ją na oścież" – oceniła Anita Sowińska (Lewica). "W uzasadnieniu powołano się na sytuację na wschodniej granicy i konieczność szybkiego reagowania. Obecna ustawa daje już taką możliwość. W sytuacjach kryzysowych można dokonać zakupów uproszczonych, tylko trzeba to uzasadnić" – argumentowała.

"My też nie poprzemy tej ustawy" - zapowiedział poseł Mieczysław Kasprzak (PSL-KP). "Ustawa o zamówieniach publicznych weszła w życie, aby ukrócić korupcję, stworzyć możliwość przejrzystego wykorzystania środków publicznych. Dzisiaj tam, gdzie są największe środki, próbujemy wyrzucić przepisy, które mają umożliwić kontrolę" – ocenił. Za niejasny uznał brak poparcia rządu dla projektu.

Według Mirosława Suchonia (Polska 2050 "projekt może doprowadzić do tego, że zakupy sprzętu wojskowego będą niecelowe, a środki zostaną zmarnowane".

Skurkiewicz zarzucił opozycji "fałsz i obłudę". Podkreślał, że projekt "nie zwalnia ministra ze stosowania prawa zamówień publicznych". Jak dodał, wyjątki były możliwe także gdy rządziła koalicja PO-PSL, a blisko 80 proc. zamówień z budżetu MON jest realizowanych na podstawie prawa zamówień publicznych i tak pozostanie. Odwołał się do użytego w uzasadnieniu argumentu o potrzebie budowania zapory na granicy z Białorusią i zakupów drutu kolczastego. "Wyobrażacie sobie, żeby takie zamówienie było realizowane w trybie zamówień publicznych? Migranci by już przeszli, poszli i byśmy zapomnieli, że byli" – mówił.

Kiedy odbędzie się głosowanie ws. projektu?

Głosowanie nad projektem zaplanowano na czwartek. Według grupy posłów, którzy zgłosili projekt, jest on wynikiem doświadczeń MON z praktyki stosowania przepisów o zamówieniach publicznych.

"Doświadczenia z konfliktu ukraińskiego (dynamicznie zmieniające się reguły prowadzenia konfliktu zbrojnego, zwłaszcza w aspekcie sprzętowym) jednoznacznie pokazują, że odgórne określanie zasad dokonywania zamówień o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa jest rozwiązaniem daleko niedoskonałym, które może w praktyce całkowicie zablokować ich dokonywanie w relacji do zaistniałej potrzeby operacyjnej" – napisali autorzy projektu.