Kandydaci we francuskich wyborach prezydenckich, które odbędą się 10 kwietnia (1 tura) oraz 24 kwietnia (2 tura) prezentują bardzo rozbieżne stanowiska wobec poczynań Moskwy. Szef skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon jest krytyczny wobec polityki amerykańskiej, broni strategii wojskowej Rosji. „Rosjanie mobilizują (oddziały) na swoich granicach? Któż nie zrobiłby tego samego z takim sąsiadem, krajem powiązanym z potęgą, która nieustannie im zagraża?” – stwierdził na łamach „Le Monde” Melenchon. „Kontynuujemy metody z czasów zimnej wojny. Jednak antyrosyjska polityka nie leży w naszym interesie, jest niebezpieczna i absurdalna. Kluczowym słowem jest deeskalacja” - stwierdził Melenchon na łamach gazety.

Kandydat lewicy nie podziela stanowiska prezydenta Emmanuela Macron, który popiera integralność terytorialną Ukrainy. Melenchon popiera przede wszystkim ideę polityki niezaangażowania, twierdząc, że Francja nie jest częścią ani amerykańskiego, ani sowieckiego imperium.

Za uprzywilejowanymi relacjami z Moskwą opowiada się również kandydatka skrajnie prawicowego Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen, która twierdzi, że w interesie Francji leży wspólna z Rosją walka z islamizmem na świecie oraz współpraca w dziedzinie energetycznej. "20 proc. zapotrzebowania na gaz pochodzi z Rosji, zatem Unia Europejska, wspierając Ukrainę, przyczyniła się do zaostrzenia napięć we wschodniej części kontynentu", uważa Le Pen. "Czy nam się to podoba, czy nie, Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływów" – podkreśla kandydatka skrajnej prawicy. „Francja ugrzęzła w Unii Europejskiej, która nie ma wizji, nie broni swoich interesów. W sprawie ukraińskiej chcę, aby Francja powróciła do roli, którą zawsze pełniła w historii, polegającej na promowaniu deeskalacji” – napisała Le Pen na Twitterze.

Kandydatem prorosyjskim jest również prawicowy publicysta i szef ugrupowania „Rekonkwista” Eric Zemmour, który powtarza, że Ukraina zawsze była „częścią imperium czy to rosyjskiego, czy austriackiego”. Zapytany w stacji o swój stosunek do "kryzysu ukraińskiego" RTL, powiedział również, że Francja nie powinna zgadzać się z amerykańskim stanowiskiem wobec Rosji, ponieważ twierdzenia Władimira Putina są „całkowicie uzasadnione”. Powtórzył również, że: „gdyby był prezydentem, zabiegałby o zniesienie sankcji wobec Rosji”.

Reklama

Prezydent Macron, który nie zgłosił oficjalnie jeszcze swojej kandydatury w wyborach, po latach zabiegów mających doprowadzić do ocieplenia stosunków z Moskwą, poprzez zaproszenie Władimira Putina do Wersalu w 2019 r. i do swojej rezydencji w Bregancon, i podkreślaniu potrzeby „dialogu z Rosją” zapowiedział 20 stycznia wysłanie francuskich żołnierzy do Rumunii w ramach NATO. Pięć dni później, podczas konferencji prasowej, Macron oświadczył, że rosyjska inwazja pociągnie za sobą „zdecydowaną odpowiedź” i będzie oznaczała „bardzo wysoki koszt” dla Rosji.

W ostatnich dniach Macron prowadzi intensywny dialog zarówno z prezydentem Putinem, jak i prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim, zapewniając o swoim poparciu dla niezależności i terytorialnej integralności Ukrainy, ale apelując jednocześnie o respektowanie porozumień mińskich zakładających m.in. autonomię dla Doniecka i wybory oraz zmianę konstytucji Ukrainy.

Kandydatka Republikanów Valerie Pecresse broni w swoich przemówieniach wyborczych gaullistowskiej wizji Europy położonej „od Atlantyku po Ural”, opowiada się także za utrzymaniem dialogu z Kremlem, przywołując jednocześnie absolutną konieczność zagwarantowania integralności terytorialnej Ukrainy.

Startująca w wyborach socjalistka i mer Paryża Anne Hidalgo stwierdziła w wywiadzie dla stacji France Inter: „Kiedy widzisz sytuację na Ukrainie, zastanawiasz się, gdzie jest Europa. Podczas gdy Stany Zjednoczone koncentrują się na Chinach i stają w obliczu agresywności niektórych przywódców, Europa musi stać się siłą wpływu i mówić jednym głosem, będąc bardziej stanowczo przeciwko autorytarnym przywódcom”.

Najbardziej antyrosyjskim kandydatem w wyborach jest polityk koalicji Zielonych Yannick Jadot, który postuluje zorganizowanie szczytu w Kijowie ze wszystkimi przywódcami europejskimi, aby pokazać, że "Europa jest zjednoczona w obronie integralności terytorialnej i demokracji na Ukrainie”. Jednocześnie uważa za konieczne „sankcjonowanie skorumpowanej rosyjskiej oligarchii”, a przede wszystkim „zatrzymanie słynnego gazociągu Nord Stream 2, który ma ominąć Ukrainę i osłabia ją geopolitycznie”

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)