Johnson przyleciał do Estonii z Warszawy, gdzie o wojnie na Ukrainie rozmawiał z szefem polskiego rządu Mateuszem Morawieckim. W Estonii wraz z premier tego kraju Kają Kallas i sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem odwiedził bazę wojskową Tapa, dokąd przybyła kolejna grupa brytyjskich żołnierzy uczestniczących w NATO-wskiej operacji eFP (Wzmocniona Wysunięta Obecność).

"To nic innego jak środki defensywne, które są istotą NATO od ponad 70 lat. Chcę jasno powiedzieć, że nie będziemy walczyć z siłami rosyjskimi na Ukrainie, a nasze wzmocnienia, takie jak te tutaj w Tapa, mieszczą się zdecydowanie w granicach członków NATO i jest to właściwą rzeczą" - powiedział Johnson.

Zapytany na konferencji prasowej, w jakich okolicznościach NATO mogłoby bezpośrednio zaangażować się w wojnę na Ukrainie, Johnson odparł, że w Wielkiej Brytanii istnieją prawa dotyczące konfliktów międzynarodowych i tego, jak należy je prowadzić. "NATO jest sojuszem obronnym - dla któregokolwiek z członków NATO angażowanie się w konflikt z Rosją to ogromny krok, którego żaden z członków nie rozważa. To nie jest na agendzie" - oświadczył.

Reklama

Wyjaśnił też, że NATO nie rozważa ustanowienia strefy zakazu lotów nad Ukrainą, bo aby ją egzekwować, nieuchronna byłaby bezpośrednia konfrontacja z lotnictwem rosyjskim. "To jest czas, w którym błędne kalkulacje i nieporozumienia są aż nazbyt możliwe. Musimy uznać fakt, że wymagałoby to zestrzeliwania rosyjskich samolotów. To bardzo, bardzo duży krok. Po prostu nie ma go na agendzie żadnego z państw NATO" - przekonywał. Państwa NATO zapewniały w ostatnim czasie, że nie chcą bezpośrednio angażować się w walkę z siłami rosyjskimi, ponieważ byłoby to sygnałem do wybuchu wojny z Rosją.

Premier Estonii Kaja Kallas wezwała NATO do przygotowania się do obrony najbardziej narażonych sojuszników, w tym krajów bałtyckich. Chociaż, jak powiedziała, nie ma bezpośredniego zagrożenia militarnego na granicach Estonii, Sojusz musi "szybko się dostosować".

Podczas konferencji oświadczyła, że prezydent Rosji Władimir Putin "zmienił się z autokraty w jawnego agresora", a Rosja z "trudnego sąsiada w państwo bandyckie". Wyraziła obawę, że w najbliższym czasie Rosja jeszcze bardziej zaostrzy działania na Ukrainie i spodziewa się masowych bombardowań tego kraju. Jak dodała, jasno teraz widać, że Białoruś jest współagresorem w konflikcie na Ukrainie.