W czwartek po południu zakończył się w Brukseli nadzwyczajny szczyt NATO z udziałem prezydenta USA Joe Bidena, który dyskutował m.in. o zwiększeniu obecności sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środowo-Wschodniej. O godz. 16.30 rozpocząć ma się z kolei szczyt Unii Europejskiej poświęcony wojnie w Ukrainie. W piątek prezydent Biden ma przylecieć do Polski.

Lider PO Donald Tusk oczekuje, że NATO znacząco zwiększy liczbę swych żołnierzy w Polsce. "Jeśli nie dziś, to jutro w Warszawie prezydent Joe Biden powinien zapewnić Polskę, że w ciągu bardzo krótkiego czasu do Polski przybędzie tak, jak to szacują wojskowi i eksperci, minimum 30 tysięcy żołnierzy NATO-wskich, jeśli chodzi o samą Polskę. I to wydaje się absolutnie niezbędne i bardzo, bardzo pilne" - podkreślił b. premier w rozmowie z TVN24.

Według niego prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki "powinni użyć wszystkich dostępnych metod i środków, żeby przekonywać NATO i Amerykanów" do zwiększenia obecności Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce, zwłaszcza jeśli - jak zaznaczył - otrzymali jasny i jednoznaczny sygnał, że nie będzie misji NATO w Ukrainie.

Reklama

Pytany, dlaczego zatem prezydent Duda i premier Morawiecki mają poruszyć kwestię tej misji podczas szczytów NATO i UE w Brukseli, Tusk odpowiedział: "nie wiem, nie chcę tutaj zbywać tego problemu jakąś złośliwością, ale wydaje się, że pomysł autorski prezesa Jarosława Kaczyńskiego wymaga obrony ze względu na jego reputację". "Cały PiS będzie teraz robił wszystko, żeby powiedzieć, że to był genialny plan, więc brną w to, chyba niepotrzebnie" - ocenił lider PO.

Chodzi o propozycję wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, jaka padła 15 marca w Kijowie. Mówił on, że na Ukrainie potrzebna jest misja pokojowa i humanitarna, przygotowana przez NATO i może inne organizacje, która będzie w stanie także się obronić.