"Im nie zależy na tym, aby Polska była +tygrysem Europy+, żebyśmy walczyli i starali się jak najwięcej zdobyć w Brukseli. Oni chcą być takim tłustym, brukselskim kanapowym kotem, który od czasu do czasu jest pogłaskany, pomruczy radośnie i wszyscy się cieszą. My bardzo ostro walczyliśmy o swoje, i stąd w Brukseli nie zawsze się to podobało"- powiedział w TVP Info premier Mateusz Morawiecki.

"Teraz może przejść przez Parlament Europejski niezwykle groźna dla nas, dla Polski regulacja, która może nas pozbawić naszych kompetencji i możliwości decydowania. Polska może się stać zaledwie kolejnym województwem lub departamentem, jak we Francji, jakiejś wielkiej, amorficznej struktury unijnej kierowanej z Brukseli, Berlina czy Paryża. My tego nie chcemy!" - podkreślił szef rządu dodając, że "Polacy nie chcą, aby podatki były zarządzane z Brukseli i aby były wyrównane na poziom francuski czy niemiecki".

Morawiecki wyraził opinię, że Polacy nie chcą, aby Bruksela decydowała o polityce rodzinnej, czy polityce obronnej realizowanej przez Polskę.

Reklama

"Mam bardzo poważną obawę, graniczącą z pewnością, że dziś część opozycji taktycznie się z tego wycofuje, ale część Koalicji Obywatelskiej głosowała za tymi zmianami. Przestrzegam przed tym, bo to jest wyzbycie się własnej suwerenności! Dlatego trzeba głośno krzyczeć. Jeszcze możemy się przed tym ustrzec" - ocenił.

Do jakich zmian może dojść w UE?

Parlament Europejski w przyjętej 22 listopada w Strasburgu rezolucji opowiedział się za rezolucją wspierającą propozycje zmian w traktatach unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu.

Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.

Euro miałoby się stać obowiązkową walutą dla krajów członkowskich.

Skład Komisji Europejskiej zostałby zmniejszony do 15 osób, co oznacza, że nie każdy kraj członkowski miałby swojego komisarza. Jednocześnie kompetencje KE - określanej w raporcie jako "europejska egzekutywa" - zostałyby poszerzone.

Wśród polskich europosłów, który poparli rezolucję, znalazło się 9 osób - Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek - wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych. Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej - EPL) - sprzeciwili się uchwale.

Autor: Maciej Replewicz