Grażyna Ignaczak-Bandych, szefowa Kancelarii Prezydenta, poinformowała, że KPRP właśnie składa w Sejmie prezydencki projekt ustawy z podwyżkami dla nauczycieli, ale bez 3 mld zł na nielegalnie przejętą telewizję publiczną.

Smutny prezent pod choinkę?

Tymczasem szefowa MRiPS, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, odnosząc się do zapowiedzi prezydenta powiedziała, że weto uderzy przede wszystkim w nauczycieli, którzy czekają na 30 proc. podwyżki. "Prezydent postanowił rzucić kłodę pod nogi" - dodała.

Reklama

"Zobaczymy ustawę pana prezydenta, natomiast jest to po prostu strzał w stopę i taki bardzo smutny prezent pod choinkę" - oceniła.

Pytana o to, czego można się spodziewać po środowej Radzie Ministrów odpowiedziała, że na stole jest kilka możliwości w sprawie ustawy. Podkreśliła, że rządowi przyświeca konkretny cel - "zapewnić jak najszybsze podwyżki dla nauczycieli i pozostałych grup, które były ujęte w ustawie okołobudżetowej".

Dziemianowicz-Bąk zauważyła, że w ustawie okołobudżetowej była zawarta jedynie możliwość przekazania 3 mld zł na media publiczne. "Możliwość, o której otwarcie mówił i premier i minister finansów i minister kultury, (z której) wcale nie zamierzał skorzystać. Czy ta wątpliwość wymagała koniecznie tak radykalnego kroku?" - pytała.

Trzeba wprowadzić ład medialny

Nic dziwnego, że z kolei wiceszef MS Krzysztof Śmiszek (Lewica) zapowiedział, że od stycznia rząd będzie pracował nad projektami ustaw dotyczącymi ładu medialnego. Jego zdaniem, politycy PiS przebywający w siedzibach TVP czy PAP "nadużywają swojego immunitetu" i "udają, że przeprowadzają interwencje poselskie". "Chciałbym powiedzieć panom i paniom z PiS, którzy chyba przez zasiedzenie chcą wziąć budynki TVP i PAP, że łamią prawo. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora nie daje prawa do tego, aby rozwalać prace urzędów czy instytucji publicznych. Mandat poselski czy senatorski służy do tego, aby skontrolować kierownika w danej instytucji, zażądać konkretnych dokumentów" - mówił wiceszef MS.

Polityk wskazał, że obok przepisów dotyczących interwencji poselskich funkcjonują także przepisy m.in. poświęcone kwestii naruszania miru domowego. "Naprawdę, uważam, że politycy PiS są na granicy łamania prawa lub wręcz to prawo łamią i powinni opuścić te budynki" - oświadczył Śmiszek.

Nie ma rozbieżności między koalicjantami

Pytany o opinię Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w której wyrażono wątpliwości co do sposobu zmiany władz w mediach publicznych, Śmiszek powiedział, że "szanuje zdanie kolegów i koleżanek z HFPC (...), ale jak obywatele nadają komuś władzę, to ta władza zobowiązuje także do odpowiedzialności". "Ten rząd przyjął konkretne rozwiązania, które ja wspieram i jako prawnik uznaję za jedne z możliwych do wykorzystania" - podkreślił.

Dodał, że wśród koalicjantów panuje zgoda co do działania ws. mediów publicznych. "Lewica oczywiście popiera ten ruch ministra Bartłomieja Sienkiewicza, i nie widzę żadnych rozbieżności pomiędzy koalicjantami. Wszyscy się umówiliśmy - co do jednego - że trzeba naprawić media publiczne, trzeba to zrobić szybko, ale zgodnie z prawem. Zbyt długo media publiczne były narzędziem i zabawką w rękach polityków tej czy innej opcji, zbyt długo media publiczne służyły jako narzędzie tępej i brutalnej propagandy, trzeba to wszystko uporządkować" - mówił.

(PAP)