Kobiety liczebnie dominują w całej Polsce (w z wyjątkiem terenów, na których rolnik szuka żony) – na 100 mężczyzn przypada ich średnio 107, ale w miastach już 110 i więcej. W Warszawie, wedle oficjalnych danych GUS, jest 117 kobiet na 100 mężczyzn, w Łodzi 116, w Krakowie, Lublinie i Toruniu – 115, w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu – 114, w Kielcach – 113, w Katowicach, Olsztynie, Zielonej Górze i Rzeszowie – 112, w Szczecinie – 111, zaś w Bydgoszczy, Białymstoku, Opolu i Gorzowie Wielkopolskim – 110 kobiet na 100 mężczyzn.

Nie liczę tu Ukrainek, które w większości metropolii mocno zwiększyły współczynnik feminizacji. W okresie największego napływu uchodźczyń wynosił on w Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku powyżej 125 kobiet na 100 mężczyzn. W Rzeszowie wciąż może oscylować wokół 120.

Skupmy się jednak na Polkach, które wezmą udział w najbliższych wyborach samorządowych (rozważania, czy Ukrainki też powinny mieć do tego prawo, na razie trwają; przepisy unijne to dopuszczają). Ustaliliśmy, że w miastach stanowią one przytłaczającą większość mieszkańców – a zwłaszcza wyborców i wyborczyń, ponieważ w starszych grupach wiekowych liczebna przewaga kobiet rośnie; wśród 80+ na 100 panów przypada już blisko 400 pań.

Reklama

Czy to się jakoś przekłada na władzę, czyli możliwość decydowania o swoim losie?

Biorę kalkulator i mówię politykom „sprawdzam”

W mijającej, najdłuższej jak dotąd, kadencji samorządów, kobiety stanowiły jedną trzecią wszystkich zasiadających w radach gmin, miast na prawach powiatu i w sejmikach województw oraz 25 proc. radnych powiatowych. Widać tu stały, choć wolny, wzrost udziału pań. O wiele gorzej jest tam, gdzie zapadają kluczowe decyzje dla gmin, powiatów i województw, czyli w gabinetach wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. W 2010 r. kobiety stanowiły 14 proc. wszystkich kandydatów na te stanowiska, w 2018 r. – 18 proc. Ostatecznie sprawują jednak tylko 12 proc. kluczowych funkcji samorządowych (choć np. wśród sołtysów – 44 proc.).

Wśród 18 prezydentów miast wojewódzkich są tylko dwie kobiety: Hanna Zdanowska w Łodzi i Aleksandra Dulkiewicz w Gdańsku; prawda jest taka, że gdyby nie tragiczna śmierć Pawła Adamowicza, mielibyśmy w polskich metropoliach tylko jedną prezydentkę. Czy w roku 2004, kilka miesięcy po tym, jak głównie kobiety zdecydowały o radykalnej zmianie na szczytach władzy w Polsce, szykuje się nam również feministyczna rewolucja w samorządach?

Sprawdziłem z kalkulatorem w ręku, jak to wygląda w – podobno najbardziej postępowych – miastach wojewódzkich. Sami zobaczcie – moje zestawienie obejmuje 87 kandydatów, którzy złożyli deklaracje do 6 marca; mogą się jeszcze zgłaszać (mają czas do 14 marca).

Kandydatki w największych miastach

Warszawa: 1 na 4

W stolicy Polski, w której – przypomnijmy – na 100 mężczyzn przypada aż 117 kobiet – w walce o fotel prezydenta udział wezmą: Rafał Trzaskowski (wspólny kandydat KO i Trzeciej Drogi), Tobiasz Bocheński (PiS), Magdalena Biejat (Lewica) i Przemysław Wipler (kandydat Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców). Mamy zatem jedną kobietę – ale raczej z niewielkimi szansami na objęcie funkcji. Pocieszające, że liczący się kandydaci uznali za stosowne (konieczne?) ogłoszenie, iż w razie zwycięstwa ich pierwszymi wiceprezydent(k)ami zostaną kobiety – u Traskowskiego Ada Porowska, zaś u Bocheńskiego – Barbara Socha.

Kraków: 0 na 8

W drugim co do wielkości polskim mieście, które w ostatnich latach dzierży tytuł nie tylko duchowej i kulturalnej stolicy kraju, ale i światowego epicentrum zawansowanych usług dla biznesu i rozwoju technologii, po 22 latach rządów prof. Jacka Majchrowskiego dojdzie do zmiany prezydenta. O schedę ubiega się ośmiu panów: prof. Andrzej Kulig (Ku Przyszłości), pierwszy zastępca prezydenta Krakowa od 2015 roku, prof. Stanisław Mazur, lider ruchu „Lepszy Kraków” i rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, poseł Aleksander Miszalski (KO), poseł Rafał Komarewicz (Trzecia Droga), przedsiębiorca Łukasz Gibała (własna lista), poseł Łukasz Kmita (były wojewoda z PiS), poseł Konrad Berkowicz (Konfederacja) oraz Jerzy Muzyk, wiceprezydent Krakowa. Cześć kandydatów zadbała o parytety na swoich listach do rady miasta, umieszczając na jedynkach i innych miejscach biorących rekordowo dużo kobiet. Nie zmienia to faktu, że elity silnie sfeminizowanego miasta nie były w stanie wyłonić po tylu latach ani jednej kandydatki, która mogłaby stanąć w szranki z mężczyznami. Zastrzegam, że trudno o to winić samych kandydatów, bo są to przeważnie zacne osoby o znaczącym dorobku, ale… Fakt pozostaje faktem. W poprzednich wyborach dużym poparciem cieszyła się Małgorzata Wassermann z PiS.

Łódź: 4 na 5

Na tle innych miast wojewódzkich (i nie tylko) Łódź - równie sfeminizowana, jak Warszawa – pobiła wszelkie rekordy: wśród pięciorga osób ubiegających się o stanowisko prezydenta są aż cztery kobiety! Konkurentkami urzędującej Hanny Zdanowskiej (Koalicja Obywatelska) zostały: Ewa Szymanowska (Trzecia Droga) i Agnieszka Wojciechowska van Heukelom (PiS) oraz – uwaga - Klaudia Domagała z Konfederacji traktującej z założenia płeć żeńską raczej dekoracyjnie. Stawkę dopełnia Janusz Wdzięczak (Komitet Wyborczy Energia Łodzi). Sytuacja w Łodzi to dowód na to, jak ważny jest osobisty przykład: wszyscy przyzwyczaili się do prezydentki, co skutecznie obaliło stary stereotyp, że „kobiety nie nadają się do polityki”.

Lublin: 0 na 4

To kolejne miasto, w którym kobiety stanowiące zdecydowaną większość mieszkańców, mogą wybierać wyłącznie między mężczyznami. Z własnego komitetu popieranego między innymi przez PO o reelekcję ubiegać się będzie Krzysztof Żuk, obecny prezydent. Jego konkurentami są: Robert Derewenda z PiS, Ryszard Zajączkowski z komitetu "Przyszłość i Tradycja" i Marcin Nowak z Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców.

Toruń: 0 na 5

W Toruniu w wyścigu o fotel prezydenta wystartowali na razie: urzędujący prezydent Michał Zaleski (KWW Michała Zaleskiego), Paweł Gulewski (Koalicja Obywatelska), Bartosz Szymański (Aktywni dla Torunia), Adrian Mól (Prawo i Sprawiedliwość) i Maciej Cichowicz (Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy). Jak widać, i tutaj nie ma w stawce ani jednej kobiety.

Gdańsk: 1 na 4

W stolicy Pomorza, inaczej niż w Łodzi, przykład własny urzędującej prezydentki nie skłonił do kandydowania innych kobiet. Albo też nie wywołał w lokalnych gremiach politycznych i społecznych refleksji, że może warto by postawić na kobietę. W efekcie stawka wygląda następująco: obecna prezydent Aleksandra Dulkiewicz (KO i WdG), Tomasz Rakowski (PiS), Mariusz Andrzejczak (Dla Gdańska), Andrzej Pecka (Wspólna Droga - koalicja Polski 2050 Szymona Hołowni, Nowej Lewicy i ruchów miejskich).

Poznań: 1 na 5

W stolicy Wielkopolski konkurują: urzędujący od czterech kadencji Jacek Jaśkowiak (KO), Zbigniew Czerwiński (PiS), Przemysław Plewiński (Trzecia Droga), Beata Urbańska (Nowa Lewica) i Łukasz Garczewski (KWW Społeczny Poznań).

Wrocław: 1 na 7

W dolnośląskiej metropolii startują: rządzący od 2018 r. Jacek Sutryk, Michał Jaros (szef dolnośląskich struktur PO), Jerzy Michalak (Bezpartyjni Samorządowcy), Robert Suligowski (Partia Zieloni), Izabela Bodnar (Trzecia Droga) oraz – zapewne - Andrzej Kilijanek (PiS) i Krzysztof Tuduj (Konfederacja).

Kielce: 1 na 6

Aktualny prezydent Bogdan Wenta nie kandyduje. Start zapowiedziało dotąd sześcioro kandydatów: była wiceprezydent Kielc Agata Wojda (Platforma Obywatelska), były poseł KO Adam Cyrański (z Trzeciej Drogi), radny i przedsiębiorca Kamil Suchański (Bezpartyjni Samorządowcy), radny i przedsiębiorca Maciej Bursztein (Stowarzyszenie Przyjazne Kielce), wiceprezydent Kielc Marcin Chłodnicki (Nowa Lewica) i radny Marcin Stępniewski (PiS).

Katowice: 0 na 4

Startują: dotychczasowy prezydent miasta Marcin Krupa (z Koalicji Obywatelskiej). radny Dawid Durał (wspierają go: Polska 2050, Ruch Autonomii Śląska i Kato Protest), związany od lat ze środowiskiem korwinistów Jacek Budniok (Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy). PiS jeszcze nie ogłosił kandydata, ale na giełdzie nazwisk są sami mężczyźni.

Olsztyn: 1 na 8

W wyścigu postanowili (jak dotąd) wystartować: Monika Rogińska-Stanulewicz (Trzecia Droga), Mirosław Arczak z komitetu Wspólny Olsztyn, były prezydent Czesław Małkowski, Robert Szewczyk z PO, Grzegorz Smoliński z PiS, Tomasz Owsianik z Konfederacji, Bartosz Grucela z Lewicy oraz Marcin Możdżonek, były siatkarz reprezentacji (z własnego komitetu). Aktualny prezydent Piotr Grzymowicz nie ubiega się o reelekcję. Poparł kandydata PO.

Zielona Góra: 0 na 5

Rządzący od 2018 roku Janusz Kubicki startuje z własnego komitetu. Jego konkurentami są: Marcin Pabierowski (PO), Grzegorz Maćkowiak (PiS), społecznik Adam Hreszczyk (z własnego komitetu) i Janusz Jasiński, były właściciel koszykarskiego klubu Stelmet Zastal Zielona Góra (Lewica).

Rzeszów: 1 na 6

Aktualny prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek startuje z poparciem PO i Nowej Lewicy. Rządzić stolicą Podkarpacia chcą też: przewodniczący rady miasta Waldemar Szumny (PiS), poseł Adam Dziedzic (PSL), Jacek Strojny (bezpartyjny profesor związany z Politechniką Rzeszowską), Janusz Niemier (Polska Jest Jedna) i Karolina Pikuła z Konfederacji; ciekawe, że właśnie konserwatyści wystawili tyle kobiet.

Szczecin: 0 na 3

Urzędujący od 2006 r. prezydent Piotr Krzystek powalczy o fotel prezydenta po raz piąty (z poparciem Platformy Obywatelskiej i Polski 2050). Kontrkandydaci: Zbigniew Bogucki, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wojewoda zachodniopomorski oraz Bogdan Jaroszewicz, były wiceprezydent Szczecina, obecnie zastępca burmistrza Nowogardu (Lewica).

Bydgoszcz: 1 na 3

Urzędujący od 2010 roku prezydent Rafał Bruski (Koalicja Obywatelska) ma na razie dwójkę rywali. Są to: popierany przez środowiska konserwatywne i katolickie Łukasz Schreiber (Bydgoska Prawica) i Joanna Czerska-Thomas, wiceprzewodnicząca rady miasta (Trzecia Droga).

Białystok: 0 na 4

Po raz piąty o fotel prezydenta powalczy urzędujący od 2006 roku Tadeusz Truskolaski (z poparciem Koalicji Obywatelskiej). Kontrkandydaci: związkowiec Andrzej Aleksiejczuk (Lewica), Rafał Greś (Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy) oraz przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski (Zjednoczona Prawica). Polska 2050 wciąż się zastanawia.

Opole: 0 na 2

Urzędujący prezydent Arkadiusz Wiśniewski startuje z własnego komitetu z poparciem KO i Nowej Lewicy. Kontrkandydatem jest Ryszard Skawiński z Konfederacji.

Gorzów Wielkopolski: 0 na 4

Startują: urzędujący od 2014 r. Jacek Wójcicki (z własnego komitetu), przedsiębiorca Dariusz Jacek Bachalski, dawniej poseł PO (z poparciem Nowej Lewicy), Roman Sondej, były lubuski kurator oświaty i dyrektor generalny Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego (z PiS) oraz radny Piotr Wilczewski (PO).

Duża polska polityka jest (wciąż) mężczyzną

W Zarządzie Krajowym Platformy Obywatelskiej kobiety stanowią 20 proc. W Komitecie Politycznym Prawa i Sprawiedliwości - 28 procent. W Zarządzie Krajowym Nowej Lewicy - 38 procent.

Wśród 21 osób tworzących Naczelny Komitet Wykonawczy Polskiego Stronnictwa Ludowego jest tylko jedna kobieta (Urszula Pasławska). W 124-osobowej Radzie Naczelnej – 12, a w jej 8-osobowym prezydium – jedna (Zofia Szalczyk). Silnie reprezentowane są zatem we władzach ludowców Ochotnicze Straże Pożarne, ale nie Koła Gospodyń Wiejskich.

W 8-osobowym zarządzie partii Szymona Hołowni Polska 2050 są cztery kobiety. W 7-osobowym zarządzie Stowarzyszenia Polska 2050 są także cztery 4 kobiety. W 27-osobowych ogólnopolskich władzach ruchu Hołowni jest 12 kobiet (udział ponad 44 proc.)

W 14-osobowych władzach Konfederacji Wolność i Niepodległość (Rada Liderów plus sekretarz i skarbnik) nie ma ani jednej kobiety.

Ostatecznie kobiety stanowią w Sejmie 39,5 proc. reprezentacji KO, 29 proc. Trzeciej Drogi, 46 proc. Lewicy i 25 proc. PiS (bez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ale też bez Moniki Pawłowskiej, bo PiS jej nie chce). W sejmowej drużynie Konfederacji jest tylko jedna posłanka - Karina Bosak, żona Krzysztofa. Jeszcze gorzej wygląda to w Senacie, w którym zasiada 19 pań i 81 panów.

Polki AD 2024 należą do najlepiej wykształconych Europejek, wyprzedzając pod tym względem polskich mężczyzn. Na 100 męskich absolwentów uczelni w naszym kraju przypada już blisko 190 absolwentek. W populacji pracujących legitymujących się tytułem od magistra wzwyż - kobiety stanowią 63 proc.

Ale nie u władzy.