Wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska

W poniedziałek, w swoim pierwszym wystąpieniu po wyborach, z których zwycięsko wyszedł popierany przez PiS Karol Nawrocki, premier poinformował, że zwróci się do Sejmu z wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. Jak tłumaczył, chce, aby "wszyscy zobaczyli, że rząd nie zamierza cofnąć się ani o krok". Wniosek o wotum zaufania dla rządu Sejm rozpatrzy w przyszłą środę, 11 czerwca.

Maciej Onasz uważa, że 11 czerwca premier Donald Tusk otrzyma wotum zaufania dla swojego gabinetu. Koalicjanci nie mają interesu w obaleniu rządu, bo w przypadku przedterminowych wyborów znaleźliby się w dużo gorszej sytuacji - mówi. Jego zdaniem nie powstanie też rząd techniczny.

Kaczyński chce rządu technicznego

Tego samego dnia prezes PiS Jarosław Kaczyński zwrócił się do wszystkich sił politycznych, aby utworzyć w Polsce tymczasowy, apolityczny rząd techniczny, który miałby poprowadzić kraj do wyborów parlamentarnych w 2027 r.

Dr Maciej Onasz, politolog, adiunkt w Katedrze Systemów Politycznych Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego w powstanie rządu technicznego nie wierzy. Jego zdaniem Jarosława Kaczyński, składając tę propozycję, "gra na przyszłość". "Był już premier techniczny, którego prezes Kaczyński przedstawiał w Sejmie z tabletu" - przypomniał, nawiązując do wydarzeń z 2013 r.; wówczas Piotr Gliński (obecny poseł PiS) przedstawił zespół 24 ekspertów, którzy mieli z nim tworzyć rząd techniczny.

"Tu raczej chodzi o to, że Jarosław Kaczyński, idąc na fali zwycięstwa w wyborach prezydenckich, chce wykorzystać moment, kiedy Donald Tusk jest poddawany bardzo silnej krytyce, ale moim zdaniem celem prezesa PiS nie jest faktyczne doprowadzenie do powołania rządu technicznego, czy rządu ekspertów" - powiedział PAP Onasz.

Koalicjanci nie mają interesu, aby nie udzielić rządowi Tuska wotum zaufania

Zdaniem eksperta wynik głosowania nad zaproponowanym przez Donalda Tuska wotum zaufania dla rządu będzie zależał tylko od tego, czy utrzyma się spoistość koalicji. "Koalicja ma większość zdolną do utrzymania rządu, chociaż gdyby Polska 2050 wstrzymała się od głosu, prawdopodobnie ten rząd by upadł. Nieudzielenie wotum zaufania z automatu powoduje, że premier wraz z całym rządem składa dymisję. Nic nie wskazuje, żeby ugrupowania w koalicji miały interes w tym, żeby obalić rząd. Platforma jest siłą wiodącą, a Nowa Lewica, PSL i Polska 2050 też nie mają w tym interesu, bo w przypadku przedterminowych wyborów, znalazłyby się w dużo gorszej pozycji niż teraz" - ocenił dr Onasz.

Jego zdaniem nie mają podstaw sugestie, że po wygranych przez Karola Nawrockiego wyborach prezydenckich premier powinien podać się do dymisji. "W Polsce za rządzenie krajem odpowiada rząd, a nie prezydent. Nie ma u nas takiego zwyczaju, żeby po przegranej obozu rządzącego w wyborach prezydenckich, lider tego obozu podawał się do dymisji. Co więcej, to nie miałoby najmniejszego sensu; (...) ten wybór (...) nie ma bezpośredniego wpływu na układ sił w parlamencie" - powiedział Onasz.

Rekonstrukcja rządu

Oczekiwanym ruchem - zdaniem eksperta - jest za to ewentualna rekonstrukcja rządu. "Według obietnicy ten rząd miał być najmniejszy, a jest chyba największy w historii. To nie oznacza, że mały rząd działa sprawniej, a duży nie. Chodzi raczej o złożoną obietnicę - populistyczną i w dodatku - użyję modnego ostatnio słowa - niedowiezioną" - ocenił.

Ostatnia szansa dla PO?

Na pytanie, czy po przegranych przez Trzaskowskiego wyborach prezydenckich zrekonstruowany gabinet będzie dla Platformy rządem ostatniej szansy, podkreślił, że do wyborów parlamentarnych zostało 2,5 roku, a to powinno wystarczyć, by odbudować zaufanie społeczne nawet przy nieprzychylnym prezydencie. Zdaniem politologa będzie to jednak wymagało zmiany sposobu prowadzenia polityki, relacji między koalicjantami i zwiększenia efektywności pracy rządu.

"Z tego młyna wreszcie musi wyjeżdżać jakaś mąka (...) Platforma nie ma tego, co miał PiS w swojej pierwszej kadencji - sprawczości" - powiedział dr Onasz, dodając, że PiS - po wygranych wyborach - realizował obietnice, "niezależnie czy te obietnice się komuś podobały, czy nie", a obietnic i rozbudzonych przez Koalicję Obywatelską nadziei było niemało - choćby prawa reprodukcyjne kobiet.

"To był motor napędowy obecnej koalicji w konflikcie społecznym w latach 2020-2023, a ustawa dotycząca praw reprodukcyjnych nie wyszła z tego Parlamentu. Tego koalicji nie zablokował ani Andrzej Duda, ani PiS, czy Konfederacja. (...) Jeżeli w kluczowej sprawie nie ma zmiany, trudno się spodziewać, że tak realizowaną polityką można osiągać sukcesy" - dodał Onasz.

Kandydaci zawsze będą twierdzić, że chcą być prezydentami wszystkich Polaków

Zapytany przez PAP, czy Karol Nawrocki ma szansę być prezydentem zgody i zjednoczyć skłóconą Polskę, politolog odpowiedział, że "ważne jest nie to, czy ma szansę być takim prezydentem, tylko czy podejmie jakiekolwiek kroki w tym kierunku".

"W mojej ocenie nie będą podejmowane takie kroki, bo to nie leży w interesie obozu politycznego Karola Nawrockiego. Co więcej, gdyby drugi kandydat wygrał, również nic takiego by się nie stało. Kandydaci zawsze będą twierdzić, że chcą być prezydentami wszystkich Polaków, a z troski o wspólne dobro chcą zakopywać rowy i łączyć, a nie dzielić. Bo co szkodzi obiecać. Ale dwie najsilniejsze formacje żyją na tym konflikcie. Podział i silny przeciwnik jest gwarantem utrzymania ich pozycji. Platforma potrzebuje podziału i PiS-u po drugiej stronie, a PiS potrzebuje Platformy. Bez tego obie partie musiałaby się wymyślić na nowo" - ocenił. (PAP)