Mecenas Karolina Pilawska z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci zwróciła uwagę, że 18 stycznia 2024 r. Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) wydał wyrok w sprawie C-531/22 zainicjonowanej pytaniami prejudycjalnymi Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie w sporze frankowicza z Getin Noble Bank S.A. "To rozstrzygnięcie TSUE daje ogromną nadzieję kredytobiorcom, których umowy zostały wypowiedziane i którzy walczą z licytacjami komorniczymi kredytowanych nieruchomości, prowadzonymi w oparciu o prawomocne nakazy zapłaty" - wskazała mecenas.

Oceniła, że o ile pierwsze pytanie sądu i odpowiedź TSUE będą miały przełożenie na sytuacje, w których doszło do wypowiedzenia umowy kredytu, to odpowiedź TSUE na pytanie drugie "z pewnością" przełoży się na wszystkie procesy sądowe prowadzone z powództwa kredytobiorców przeciwko bankom. "Wyrok TSUE powinien przyczynić się do szybszego rozpoznawania tzw. spraw frankowych przez polskie sądy" - stwierdziła mecenas.

"Pierwsze z pytań dotyczyło roli sądu sprawującego nadzór nad postępowaniem egzekucyjnym prowadzonym przez komornika sądowego na podstawie prawomocnego i opatrzonego klauzulą wykonalności nakazu zapłaty" - wskazała Pilawska. Wyjaśniła, że pytanie dotyczyło sytuacji, w której kredytobiorca nie regulował rat dwóch kredytów frankowych, bank wypowiedział obie jego umowy kredytu i skierował sprawę do postępowania elektronicznego przed Sądem Rejonowym Lublin – Zachód w Lublinie. "Sąd ten wydał dwa nakazy zapłaty uwzględniające roszczenia banku, a kredytobiorca tych nakazów nie zaskarżył, co skutkowało ich uprawomocnieniem. W konsekwencji bierności kredytobiorcy komornik sądowy wszczął postępowanie egzekucyjne z nieruchomości klienta banku" - poinformowała mecenas.

Zaznaczyła, że dopiero w ramach postępowania egzekucyjnego sąd odsyłający był pierwszym sądem krajowym, któremu przedstawiono umowy kredytu, na podstawie których zostały wydane nakazy zapłaty. "Po zbadaniu treści tych umów kredytu sąd odsyłający wyraził wątpliwości w zakresie ich ważności i zwrócił uwagę na potencjalnie nieuczciwy charakter umownych klauzul przeliczeniowych zawartych we wspomnianych umowach kredytu, bez których umowy te nie mogą być wykonywane i należy je uznać za nieważne" - przekazała Pilawska.

Reklama

"W wyroku TSUE wskazał, że sąd krajowy, który prowadzi nadzór nad postępowaniem egzekucyjnym prowadzonym na podstawie prawomocnego orzeczenia, któremu przysługuje powaga rzeczy osądzonej, musi badać z urzędu potencjalnie nieuczciwy charakter postanowień zawartych w umowie i wyciągnąć z tego konsekwencje, szczególnie, jeżeli przepisy nie przewidują takiego badania na etapie wydawania nakazu zapłaty lub jeżeli takie badanie jest przewidziane wyłącznie na etapie sprzeciwu od danego nakazu zapłaty" - poinformowała mecenas.

Pilawska wskazała też, że drugie pytanie, jakie polski sąd skierował do TSUE, dotyczyło tego, jakie znaczenie ma wpis danej klauzuli do rejestru klauzul niedozwolonych i czy taki wpis powoduje uznanie tego warunku za nieuczciwy w każdym postępowaniu z udziałem konsumenta, w tym także: w odniesieniu do innego banku niż ten, który ma wpisaną klauzulę do rejestru oraz w odniesieniu do postanowienia, którego brzmienie nie jest identyczne pod względem językowym, ale posiada taki sam sens i wywołuje jednakowe skutki wobec konsumenta.

Mecenas przypomniała, że w polskim rejestrze klauzul niedozwolonych znajduje się szereg klauzul dot. kredytów hipotecznych powiązanych z kursem CHF (franka szwajcarskiego). "Nie wszystkie banki są objęte wpisem, ale oczywistym jest, że wszystkie kwestionowane przez frankowiczów klauzule mają tożsamą treść merytoryczną" - uważa Pilawska. Jak stwierdziła banki uruchamiały te kredyty według swojego kursu kupna i oczekiwały od klientów spłaty rat kredytowych według kursu sprzedaży, który również był ustalany przez banki. "Skutek dla kredytobiorcy był tożsamy – co do zasady każdy frankowicz był związany kursem swojego banku" - dodała.

"Wyrok TSUE w praktyce oznacza, że de facto wszystkie klauzule indeksacyjne czy denominacyjne znajdujące się w umowach tzw. kredytów frankowych są nieuczciwe i że polskie sądy z urzędu powinny stwierdzać tę abuzywność" - podkreśliła.

Jak zaznaczyła Pilawska, zdaniem Trybunału konsument jest stroną słabszą niż przedsiębiorca, "zarówno pod względem możliwości negocjacyjnych, jak i ze względu na stopień poinformowania".

W jej opinii, największym problemem w tzw. sprawach frankowych jest obecnie czas ich rozpoznawania, szczególnie w większych miastach. "Dlatego też każdy wyrok TSUE dający możliwość bardziej automatycznego podejścia polskich sądów do tych sporów jest niezwykle potrzebny" - podkreśliła mecenas. (PAP)

autor: Anna Bytniewska