Z Pawłem Łozińskim rozmawia Magdalena Rigamonti
U pana pod balkonem ludzie mówią o sobie. U mnie z balkonu wyskoczył chłopak i się zabił.
Przykro mi. Ja mieszkam na pierwszym piętrze. U mnie nikt nie skacze.
Po co pan ten film zrobił?
Reklama
Bo nie miałem pomysłu na inny.
Takie promocyjnie tłumaczenie.
Ale prawdziwe. To samo mówię w filmie swoim bohaterom. Cieszy mnie teraz ten rwetes wokół filmu. Chociaż bardzo pilnowałem, żeby nie było go w czasie realizacji. Pojawiały się pomysły, żeby uruchomić social media, żeby nagonić mi ludzi. Nie chciałem. Chciałem ciszy. Chciałem być człowiekiem nikt - niepoważnym, stojącym na balkonie z kamerą i mikrofonem na ponad czterometrowej tyczce. Większość nie kojarzyła przecież, że jestem reżyserem, że robię filmy. Na szczęście, bo na tym polega robienie dokumentu. Dla większości byłem po prostu sąsiadem. Dziwakiem trochę. Naiwny jak dziewica stałem na balkonie i czekałem na przechodniów, machałem do nich, zaczepiałem. Przez cztery pory roku stałem.
Nie wiem, gdzie jest sedno tego filmu.
Po co to, na co - jak mówi pani Zosia, nasza dozorczyni.
Właśnie.
Żebyśmy się mogli w sobie przejrzeć, zobaczyć, jacy jesteśmy. Ciągle przecież świadomie lub mniej szukamy odpowiedzi na podstawowe pytania.
W rodzaju: dokąd biegniemy?
Tak, i po co? I czym jest życie, jaki jest jego sens, istota. Z lewej strony kadru na prawą albo odwrotnie, dokąd oni idą, z czym idą. Byłem tego ciekawy. Więc zaczepiałem, żeby pogadać. Wspólnym mianownikiem wszystkich moich filmów jest rozmowa. Albo ja gadam z ludźmi, albo ludzie między sobą gadają, na psychoterapii albo w czasie podawania onkologicznej chemii. W końcu najciekawsze w życiu jest gadanie. Milczenie jest nie dla mnie.
Ludzie wstydu nie mają?
Ludzie chcą mówić o sobie. Potrzebują być wysłuchani.
Panu chcą mówić.
Jak się dobrze słucha, to mówią. Jak się długo stoi na balkonie, ma się wysługę tego stania, to ludzie zaczynają się orientować, że jemu naprawdę zależy, że po coś to jest.
Po co?
Żeby się poczuć mniej samotnie, podzielić się bólem albo radością. To ludzkie. Czasem najtrudniej nam gadać w rodzinie, a obcemu to jak w pociągu - powie się i zaraz się wysiada.
Pan wszystko nagrywał i zrobił film z tych opowieści, zwierzeń.
Kamera była dodatkiem do spotkań człowiek reżyser - człowiek bohater. Kiedy zaczynaliśmy rozmawiać, wiele osób zapominało o tym, że ona jest. To nie były wywiady, tylko rozmowy.
Można się tak usprawiedliwiać. Część ludzi mówi o bardzo intymnych sprawach.
I o to chodziło. O głębokie, szczere rozmowy. Nie miałem żadnego zestawu pytań, to nie były wywiady.
Ja też nie mam zestawu pytań.
Ale to nie był przytyk do pani. Stałem miesiącami na swoim balkonie na warszawskiej Saskiej Kępie i czekałem, rozmawiałem. Chce pani wiedzieć, jak to jest tak stać?
Wyobrażam sobie, że to może uzależniać.
Bardzo. Teraz widzę, że byłem tak ciekawy ludzkich żyć, że trochę o swoim zapomniałem. Tak mnie to wciągnęło. Lubię proste historie. Jedna kamera, 4,5-metrowa tyczka, tak żeby mikrofon sięgał z balkonu do chodnika na wysokość człowieka. Chodziło o to, że ja sobie stoję, a świat do mnie przychodzi, podpływają do mnie różne wspaniałe okazy ludzkie, a ja wędkuję mikrofonem i kamerą. Niesamowite jest to, że można człowieka zaczepić z balkonu na ulicy i on w trzy minuty opowiada swoje życie. Gdyby to tak nie działało, to żadnego filmu dokumentalnego bym nie zrobił. Kiedy się słucha uczciwie i patrzy w oczy, to... Reżyseria w filmie dokumentalnym to też opowieść o uwodzeniu.
To uczciwe?
Pyta pani, czy uwodzenie jest nieuczciwe? Przecież to jest mój warsztat pracy. Chodzi o to, żeby się szybko wzajemnie polubić. Jakby pani była dla mnie niemiła, to nic bym pani nie powiedział, niczego by pani ode mnie nie wyciągnęła. Gdybym stał na tym balkonie, zaczepiał kogoś, wyciągał kartkę i mówił: „Mam do pani trzy pytania, pierwsze pytanie brzmi... I proszę słuchać uważnie, bo ja dwa razy nie będę powtarzał. Proszę spojrzeć, włączam kamerę, zaczynamy: Jaki jest sens pani życia? Słyszała mnie pani dobrze? Proszę o odpowiedź”. Jeśli tak oficjalnie bym rozmawiał, to filmu bym nie zrobił.