Z odmowy zrobiła się medialna burza. Dyrektor placówki wyjaśniała łamiącym się głosem, że proponowała połączenie zbiórek, a radny nie chciał się na to zgodzić. W tle były zarzuty o niezbyt szlachetne intencje i grożenie sądem. Ostatecznie, po mediacji prezydenta miasta, wszystko skończyło się dobrze. Prezenty ze zbiórki radnego trafiły do kilku domów dziecka. On sam podsumował to zdarzenie w mediach społecznościowych, pisząc: „Wygranym szczęśliwego zakończenia są dzieciaki. I zawsze powinny”.

Ta historia zmusza do refleksji na temat tego, jak pomagać, by pomoc była trafiona i mądra.

Dzielone szczęście

Przed Bożym Narodzeniem mnożą się akcje charytatywne na rzecz domów dziecka, domów seniora czy ośrodków pomocy społecznej. Bywa, że na rzecz jednej placówki prowadzonych jest ich jednocześnie kilka, a jedni darczyńcy nie wiedzą o pozostałych. Podopieczni, którym na co dzień często brakuje rzeczy podstawowych, nagle są zasypywani darami.

Reklama

– To wyjątkowy czas w roku. Kojarzy się z dobrem, ciepłem i miłością. Wiele osób może też mieć refleksję, że szczęście daje nie tylko to, co mają i co kupują, ale i podzielenie się tym z innymi – wyjaśnia psycholog z Uniwersytetu SWPS Marta Boczkowska. Podobnie uważa Joanna Sadzik, szefowa Stowarzyszenia Wiosna, które co roku organizuje akcję „Szlachetna paczka” i dociera z nią już prawie do 20 tys. rodzin w Polsce. – Ten odruch serca, który się w nas budzi, jest cudowny. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to zaczynamy myśleć o innych – mówi.

Ale skąd bierze się ten odruch i czy zawsze chodzi o drugiego człowieka?