Rój satelitów Elona Muska budzi coraz więcej kontrowersji. Na czym polega projekt spółki SpaceX, jaki jest jego cel i dlaczego Starlinki na niebie wywołują oburzenie naukowców?

22 kwietnia ok. godziny 21:30 czasu polskiego z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie po raz 84 wystartowała rakieta Falcon 9. Wyniosła ona na orbitę okołoziemską kolejne 60 satelitów należących do budowanego przez SpaceX i Elona Muska systemu Starlink.

W Polsce dzięki dobrym warunkom pogodowym tuż przed godziną 22.00 można było zobaczyć przelot drugiego członu Falcona 9 oraz 60 satelitów Starlink tuż po separacji od rakiety.

Każdy z ważących blisko 260 kg satelitów wyposażony został w panel słoneczny, szukacz gwiazd umożliwiający orientację w przestrzeni kosmicznej oraz napędzane kryptonem silniki jonowe. Satelity zostały zaprojektowane w taki sposób, aby spalać się w 100 proc. podczas wejścia w atmosferę, czytamy na stronie spacex.com.pl.

SpaceX planuje wystrzelić ponad 40 000 satelitów, które pokryją planetę tanimi, szybkimi łączami internetowymi konkurencyjnymi wobec tradycyjnych naziemnych dostawców. Dzięki temu firma Muska będzie mogła dostarczyć miliardom ludzi na całym świecie swobodny dostęp do Internetu, pisze Jack Guy dla CNN Business.

Reklama

Nie wszystko dobre, co się świeci

Jednak zjawisko jakiego świadkami mogliśmy być wczoraj wieczorem niepokoi zarówno naukowców jak i amatorów badających kosmos. Satelity SpaceX są dość słabo widoczne z Ziemi, mimo to utrudniają obserwowanie gwiazd i innych obiektów kosmicznych.

Najbardziej uciążliwe dla badaczy bywają rozbłyski światła, które odbija się w panelach słonecznych satelitów i są widoczne z powierzchni naszej planety. Właśnie te smugi jasnego światła utrudniają obserwację obiektów astronomicznych znajdujących się tuż pod satelitami i mogą aktywować fałszywe sygnały w teleskopach, donosi Nature.

Dodatkowym problemem z jakim trzeba się zmierzyć jest kwestia stale rosnącej liczby kosmicznych śmieci krążących po orbicie Ziemi. Ich obecność w przestrzeni kosmicznej tak blisko naszej planety znacząco podnosi ryzyko kosmicznych kolizji.

Musk wielokrotnie zapewniał, że projekt Starlink ma być przyjazny dla wszystkich badaczy i użytkowników kosmosu. W listopadzie 2019 roku rzecznik SpaceX poinformował CNN, że firma konsultuje się z wiodącymi grupami astronomicznymi, poszukując najlepszych sposobów na ograniczenie zakłóceń w pracy naukowców.

Jednym ze sposobów na zmniejszenie liczby rozbłysków jest pokrycie satelitów specjalną czarna powłoką, która może zmniejszyć ich widoczność. Dodatkowo SpaceX zapowiedziała, że w razie potrzeby zmieni orbity niektórych satelitów.

Inne firmy, takie jak Amazon i kanadyjski Telesat, planują stworzenie własnych systemów, budząc tym obawy o wpływ kolejnych sztucznych satelitów na widoczność gwiazd nocnym niebie. W końcu marzenia o podboju kosmosu wzięły się właśnie z fascynacji odwiecznym tańcem ciał niebieskich.

>>> Polecamy: Pekin przesadził z dyplomacją maseczkową? „W kilka miesięcy Chiny straciły Europę”