W czasie eksperymentu ochotnicy słuchali pewnej historii, albo wyobrażali sobie jej opowiadanie. Ich mózgi były obserwowane z pomocą rezonansu magnetycznego (MRI), a połączona z nim sztuczna inteligencja zamieniała myśli ludzi na zgodny z nimi tekst.

Co ważne, nie były potrzebne elektrody wszczepiane do mózgu, a korzystająca z wynalazku osoba nie była ograniczona do wcześniej ustalonej listy ze słowami – podkreślają naukowcy.

Reklama

System wymaga specjalnego szkolenia

System wymaga jednak specjalnego szkolenia – każdy korzystający z niego człowiek, przez kilka godzin słucha podcastów, w czasie których komputer obserwuje jego mózg.

„Dla nieinwazyjnych metod to prawdziwy skok do przodu w porównaniu do tego, co udawało się osiągać wcześniej, czyli zwykle czytanie pojedynczych słów lub krótkich zdań” – mówi prof. Alex Huth, autor publikacji, która ukazała się w piśmie „Nature Neuroscience”.

„Nasz model dekoduje trwającą długi czas, ciągłą mowę dotyczącą skomplikowanych tematów” – podkreśla.

Precyzyjny odczyt myśli w 50 proc.

Na razie komputer nie jest zbyt dokładny – w miarę precyzyjnie odczytuje myśli w ok. 50 proc. Potrafi jednak często oddać sens wypowiedzi.

Na przykład myśl: „Nie mam jeszcze prawa jazdy” przetłumaczył na: „ona nie zaczęła jeszcze nauki jazdy samochodem”.

Słuchając myśli: „Nie wiedziałam, czy krzyczeć, płakać, czy uciekać”, odczytał jako: „Zaczęła krzyczeć i płakać, a potem powiedziała ‘mówiłam ci, abyś mnie zostawił’”.

System radził sobie także z czytaniem myśli ochotników, kiedy oglądali materiały wideo.

Kwestia nadużyć

Twórcy programu zajęli się także tematem jego ewentualnych nadużyć. Zapewniają, że przynajmniej obecnie nie da się czytać czyichś myśli, jeśli dana osoba tego nie chce.

Nie da się też tego robić, z kimś, z kim system nie przeszedł długiego treningu.

„Bardzo poważnie traktujemy obawy o nadużycia i pracujemy nad tym, aby im zapobiec. Chcemy mieć pewność, że ludzie będą korzystali z tych technologii, kiedy będą chcieli i tak, aby im pomagała” – mówi kierujący badaniami Jerry Tang.

Naukowcy liczą na to, że ich pomysł pozwoli na konstrukcję urządzeń, dzięki którym ze światem będą mogły się komunikować osoby obecnie do tego niezdolne, np. po ciężkich udarach.

Dzisiejsza wersja systemu pozwala tylko na jego wykorzystanie w laboratorium, ale zdaniem badaczy można to zmienić – np. zamiast dużego skanera MRI, prawdopodobnie da się wykorzystać znacznie mniejsze urządzenie przeznaczone do również nieinwazyjnej funkcjonalnej spektroskopii bliskiej podczerwieni. (PAP)

Marek Matacz