Zbiorowe przeświadczenie o konieczności wyłączania Wi-Fi w telefonie wynika w głównej mierze z kilku powodów. Przede wszystkim wskazuje się tutaj na kwestie żywotności baterii - włączone Wi-Fi, ze względu na swoje działanie bardziej drenuje akumulator w telefonie, skracając czas jego użyteczności. Druga sprawa to kwestia bezpieczeństwa i tego, z czym łączy się nasz telefon.

W argumenty te są w gruncie rzeczy całkiem słuszne i mają na celu odpowiednie traktowanie i dbanie o swoje urządzenie. Sprawa jest jednak nieco bardziej zniuansowana i wymaga dokładniejszego zapoznania się z tematem.

Czy włączone Wi-Fi wpływa na szybsze rozładowanie baterii?

Krótka odpowiedź na pytanie postawione powyżej brzmi: tak, bo taka jest specyfika urządzeń takich jak telefony. Każda funkcja, która działa w tle, robi to kosztem energii pobieranej ze wbudowanego akumulatora. Praktycznie żadna z funkcji telefonu nie może działać bez energii.

Wobec tego, jeśli wyjdziemy z domu, a opcja skanowania w poszukiwaniu sieci Wi-Fi zostanie włączona, to nasz telefon przez cały czas będzie szukał sieci, z którymi może się połączyć. To naturalnie wpłynie na zużycie baterii.

W rzeczywistości jednak wiele współczesnych telefonów i to nawet z tej niższej półki cenowej nie drenuje baterii na tyle, aby dało się to realnie odczuć. W takiej sytuacji najbardziej obciążające dla telefonu jest, gdy ten ciągle skanuje okolice w poszukiwaniu sieci lub przyłączył się do takiej, która siła sygnału jest niska (przeważnie oznaczone jednym paskiem na trzy możliwe). W drugim przypadku telefon po prostu wykorzystuje więcej zasobów, aby utrzymać połączenie.

Do tego dochodzą czynniki takie jak usługi lokalizacyjne, z których korzystają aplikacje w naszym telefonie. Wówczas także zużycie akumulatora w naszym telefonie może się zwiększyć.

Na potrzeby tego tekstu postanowiłem sprawdzić na przykładzie własnego telefonu - Motoroli G72 - jak prezentuje się zużycie Wi-Fi, kiedy to pozostawię tę funkcję włączoną, ale nie podłącze się do żadnej sieci. Przemierzając się między swoim domem, sklepem i siłownią, mój sprzęt regularnie skanował dostępne sieci, do których mogłem się podłączyć.

Efekt? W przybliżonym podsumowaniu zużycia baterii sieć Wi-Fi zmarnowała mniej niż 1% zasobów. Dla porównania, w tym samym czasie sieć komórkowa (obsługująca dane mobilne, obsługę połączeń, SMS-ów itp.) odpowiadały za 15% zużycia, co było zresztą największym udziałem spośród wszystkich dostępnych usług.

Wi-Fi mniej drenuje naszą baterię niż sieć komórkowa

Z czego wynika ta znacząca różnica w wykorzystaniu baterii? Z bardzo prostego powodu, ale dla lepszego zrozumienia, warto posiłkować się tutaj pewną alegorią. Wi-Fi jest trochę jak droga ekspresowa, podczas gdy sieć komórkowa to wąska droga i kręta droga powiatowa, która nie widziała remontu od dwóch dekad, a do tego pełna jest zakrętów i zwężeń.

Nawet jeśli obie prowadzą do tego samego celu (w naszym przykładzie chodzi o transfer danych), to mniej wymagająca dla nas jest pierwsza opcja. Tak samo jest w przypadku Wi-Fi, które zaprojektowane jest tak, aby osiągać wyższy transfer przy dużo mniejszym zużyciu energii.

Włączone Wi-Fi a bezpieczeństwo

Skoro temat energooszczędności mamy omówiony, to możemy przejść do kwestii dla wielu ważniejszej, czyli bezpieczeństwa. Tutaj sprawa też jest dosyć zniuansowana i wymaga od użytkownika pewnego poziomu świadomości.

W dzisiejszych czasach dostęp do otwartych sieci Wi-Fi nie jest tak powszechny, choć nadal da się znaleźć dużo miejsc, w których bez większego problemu da się połączyć z siecią bez konieczności wpisywania hasła. Pewnego rodzaju środkiem bezpieczeństwa w tym przypadku są standardy WPA (Wi-Fi Proctected Access), którego pierwsza wersja wydana została w 2003 roku, a aktualnie pewnym standardem jest WPA3.

W teorii technologia ta pozwala na skuteczniejsze szyfrowanie danych i ochronę przed atakami typu Brute Force, ale - jak każde zabezpieczenie - nie jest ono w 100% skuteczne. Zawsze da się znaleźć sposób na ich obejście i dobrym potwierdzeniem tego jest, że już w 2019 roku (a więc rok po certyfikacji) w standardzie WPA3 znalezione zostały poważne luki bezpieczeństwa.

Ale nawet jeśli takich luk by się nie znalazło, to żadne zabezpieczenie nie uchroni nas przed naszą własną głupotą lub nieuwagą. Z tego też powodu warto zawsze pamiętać o pewnych podstawowych zasadach korzystania z sieci oraz zabezpieczeniach.

Czy otwarte sieci Wi-Fi mogą kraść nasze dane?

Podobnie, jak w przypadku pytania o zużywanie baterii, odpowiedź brzmi: tak. Wiele z otwartych sieci Wi-Fi staje się łatwym nośnikiem dla ataków hakerskich, w wyniku których nasze dane osobiste, dane karty, zdjęcia czy hasła mogą zostać skradzione.

Dodatkowo przestępcy mogą korzystać z takich sieci, aby podsłuchiwać nasz ruch sieciowy. Wreszcie jest to też furtka dla wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw, takie jak wirusy czy malware. Wobec tego warto pamiętać, żeby zachować chociaż podstawowe zasady bezpieczeństwa.

Z otwartych sieci należy korzystać rzadko, a najlepiej w ogóle. Jeśli już musimy, to zdecydowanie nie powinniśmy wykonywać żadnych wrażliwych operacji, takich jak przelewy bankowe, czy wysyłanie wiadomości e-mail. Dobrze jest też wyłączyć udostępnianie plików i folderów z naszego telefonu.

Dobrą praktyką jest też wyłączenie w telefonie opcji automatycznego łączenia się z sieciami, których nasz telefon "nie zna". Dzięki temu nasz telefon, nawet jeśli wyłapie otwartą sieć, to nie połączy się z nią, chyba że my ręcznie o tym zadecydujemy.

Czy trzeba wyłączyć Wi-Fi po wyjściu z domu?

Mając na uwadze wszystkie opisane wyżej czynniki oraz wyjaśnienia można stwierdzić, że nie ma takiej konieczności. Oczywiście, jeśli ktoś chce zmaksymalizować oszczędzanie baterii oraz mieć pewność, że będzie bezpieczny, to oczywiście może to robić. Wówczas będziemy po prostu o wiele spokojniejsi.

Jeśli jednak nie zawsze o tym pamiętamy lub po prostu nie zwracamy na to większej uwagi, to nie powinniśmy się martwić. Nadal jesteśmy bezpieczeni, a nasza bateria nie jest zmuszana z tego powodu do nadmiernej i niepotrzebnej pracy.