Idea już sama w sobie jest dość obrzydliwa. Zakłada, że filiżankę kawy wypijamy zamiast śniadania, a oprócz aromatycznego naparu znajduje się w niej obfita kula tłuszczu. O tym, że dowody przemawiające za niezwykle prozdrowotnymi właściwościami tego osobliwego połączenia to czysta pseudonauka wsparta marketingiem, dla „Plant Based News” pisze Adam Protz.

Tłuszczowa wkładka w imię zdrowia i długowieczności

Jak podaje dziennikarz, rynek kuloodpornej kawy jest w tym momencie wart 90 miliardów dolarów. Trend został wymyślony przez Dave’a Aspreya w 2013 roku, kiedy to stworzył on markę Bulletproof 360. Zanim zajął się rozwojem tego brandu, pracował w e-handlu i zajmował ważne stanowiska w firmach z Doliny Krzemowej, m.in. był wiceprezesem ds. marketingu w Zeus Technology. Do zmiany obszaru zainteresowań zawodowych zainspirowała go wycieczka do Tybetu, gdzie został poczęstowany herbatą z masłem z mleka jaka. Po powrocie do USA rozpoczął eksperymenty dietetyczne, które zaowocowały wymyśleniem kawy kuloodpornej.

Reklama

Firma Bulletproof 360, jak można się przekonać, odwiedzając jej stronę internetową, ma w swojej ofercie dość standardowe rzeczy – kawę mieloną i w ziarnach, suplementy diety, batoniki proteinowe itp. W jej asortymencie wyróżniają się produkty z kategorii Mix-Ins, tudzież MCT Oil – to właśnie te dziwne, wysokotłuszczowe mieszanki, które Asprey zaleca dodawać do porannej filiżanki kawy. Oryginalna kuloodporna kawa to połączenie gorącego naparu z niesolonym masłem i olejem kokosowym.

Zapewne „maślana kawa” nie zyskałaby takiej popularności, gdyby nie machina ideologiczno-marketingowa, która przemyślnie wspiera ten trend. Z komunikacji firmy wynika, że nie tyle chodzi o to, żeby ludzie zaczynali dzień od wypicia małej czarnej wzbogaconej zakupioną od Bulletproof 360 tłuszczową wkładką, a o to, żeby zmienili cały swój styl życia, w imię zdrowia i długowieczności, rzecz jasna.

Oprócz napoju znajdującego się w sercu komunikacji marki, zaleca ona także spożywanie dużej ilości wołowiny, a unikanie soi, pszenicy, warzyw w puszkach i podgrzewania w mikrofalówce. Promuje dietę niskowęglowodanową i wysokotłuszczową. Sam lider marki, Dave Asprey, uważa się za twórcę terminu „bio-hacking”, twierdzi, że własną biologię już zhakował i dożyje 180 lat. Jest przy tym zagorzałym krytykiem kuchni roślinnej i weganizmu.

Nie leczy koronawirusa, niczego nie leczy, nie pijcie tego

Czy należy ufać firmie Bulletproof 360, Dave’owi Aspreyowi i cudownym właściwościom kawy kuloodpornej? Oczywiście, że nie. Krytykę zacznijmy może nie od kluczowej w tym konkretnym przypadku, ale bardzo symptomatycznej informacji. Mianowicie – w 2020 roku, kiedy pandemia trwała w najlepsze, Asprey dostał ostrzeżenie od Federalnej Komisji Handlu (FTC). W piśmie, które otrzymał, FTC nakazywała mu zaprzestać rozpowszechniania twierdzenia, jakoby kuloodporna kawa zapobiegała, a nawet leczyła koronawirusa, ponieważ nie jest ono poparte żadnymi badaniami naukowymi.

To niejedyne bzdury, jakie twórca Bulletproof 360 rozpowszechniał. Stał się swoistym guru dla osób stosujących dietę niskowęglowodanową (w niektórych przypadkach, np. dla osób mających problem z insulinoopornością, jest ona dobrym rozwiązaniem) czy keto (zasadniczo nie jest dobrym rozwiązaniem dla nikogo). Jest w tych środowiskach uznawany za eksperta, mimo że nie posiada wykształcenia medycznego czy dietetycznego. Żeby podsumować jego „eksperckość”, najlepiej będzie zacytować artykuł, który ukazał się na portalu Science-Based Medicine: „Asprey łączy wybiórczo dobrane fakty naukowe z pseudonaukowymi, opakowując je etosem samodzielnych eksperymentów. Brzmi zachęcająco, ale nie ma żadnego poparcia w zweryfikowanej naukowej wiedzy”.

Ale może, pomijając kontrowersyjnego ojca-stworzyciela kawy kuloodpornej, ona sama rzeczywiście jest zdrowa lub przynajmniej nieszkodliwa? Niestety, nie. Brytyjskie Stowarzyszenie Dietetyczne (BDA) zawyrokowało, że nosi ona znamiona „modnej diety” i przestrzega przed wszystkimi metodami, które mają nas odchudzać bardziej niż 1 kg tygodniowo (Asprey zapewnia, że stosując jego styl życia, chudnie się nawet 1 kg dziennie).

Pomysł zastępowania śniadania kuloodporną kawą krytykują także zawodowe dietetyczki i dietetycy. Przykładowo, Lynn Weaver odniosła się do tezy, jakoby raczenie się tym specyfikiem miało poprawiać IQ. Mówiąc krótko, nie ma żadnych badań, które by na to wskazywały. A jeśli komuś lepiej się myśli po szocie tego napoju, to efekt ten zawdzięcza zastrzykowi kofeiny. Lekarka Brooke Godner swój materiał na Instagramie o tym, że spożywanie na śniadanie kuli masła to nie najlepszy pomysł, opatrzyła komentarzem, że aż jej głupio dementować taką oczywistą bzdurę, jak prozdrowotne właściwości kuloodpornej kawy, ale siła marketingu sprawiła, że wierzy w nią zbyt wiele osób.

Nabici w filiżankę kawy z masłem

Jeśli ktoś sam nie umie wydedukować, dlaczego osobliwa propozycja śniadaniowa Dave’a Astleya nie powinna stać się powszechną praktyką, ten fragment artykułu jest właśnie dla niego.

Przede wszystkim – wprowadzając do swojego menu na stałe kuloodporną kawę, wzbogacamy naszą dietę w ogromne ilości tłuszczów nasyconych. Dwie łyżki masła zawierają ich aż 14 gramów. Już taka ilość wystarczy, aby indukować sobie choroby serca, podwyższony poziom cholesterolu i zwiększone ryzyko udaru. Ponadto wspomniana już lekarka Brooke Godner przeprowadziła badania, które wykazały, że osoby raczące się kuloodporną kawą częściej narzekają na mdłości i wymioty niż ludzie, którzy piją klasyczną wersję małej czarnej. Dzieje się tak za sprawą dużej zawartości tłuszczu, który spowalnia opróżnianie się żołądka.

Kulooodporna kawa w swojej podstawowej wersji ma 450 kalorii. Tym samym eksperci poddają w wątpliwość jej cudownie odchudzające właściwości, wskazując na to, że dużo lepiej byłoby zastąpić ją musli z owocami albo koktajlem warzywno-owocowym. Dostarczymy sobie w ten sposób znacznie mniej kalorii, za to sporo błonnika, witamin i minerałów, a także zapewnimy uczucie sytości, którego nie da nam filiżanka kawy z masłem. Podkreślają też, że nawet jeśli w naszym przypadku obietnica Astleya się spełni i będziemy chudnąć 1 kilogram dziennie, to takie tempo tracenia wagi jest bardzo niekorzystne dla naszego zdrowia.

Kończąc i podsumowując – trzeba pamiętać, że dodanie maślanej kuli do kawy zwiększa zawartość nabiału w naszej diecie. A nadmiar nabiału w diecie, jak ostrzega amerykańska organizacja promująca weganizm – Komitet Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej, to zwiększone ryzyko nowotworów, chorób układu kostnego, cukrzycy typu drugiego i choroby Alzheimera. Wiedząc to wszystko – zdecydujcie sami, czy chcecie dać się nabić w filiżankę kawy z masłem.