Przedwojenna Warszawa czasem jest nazywana Paryżem Północy. Różnica niestety polega na tym, że w Paryżu udział przeludnionych mieszkań był siedem razy mniejszy.
ikona lupy />
Przedwojenna Warszawa / Domena Publiczna

Już od lat można zauważyć skłonność do idealizowania czasów II Rzeczpospolitej, które często służą jako przeciwwaga dla PRL-u. Taka sytuacja dotyczy również polskiej stolicy. Sentyment do przedwojennej i później mocno zburzonej Warszawy sprawia, że dość rzadko mówi się o jej ogromnych problemach (m.in. mieszkaniowych). Często są natomiast eksponowane zdjęcia reprezentacyjnych budowli z okolic Traktu Królewskiego (np. Pałacu Saskiego oraz Pałacu Brühla). Popularnością cieszą się także opowieści o hucznych imprezach warszawskiej śmietanki towarzyskiej w najbardziej ekskluzywnych restauracjach takich jak np. klimatyzowana Adria. Warto jednak pamiętać, że życie przeciętnego warszawiaka dramatycznie odbiegało od blichtru często eksponowanego na zdjęciach lub filmach. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl w ramach przeciwwagi postanowili przedstawić dramatyczną sytuację mieszkaniową przedwojennej Warszawy.

Co drugie stołeczne „M” było dramatycznie przeludnione

W dyskusji dotyczącej warunków mieszkaniowych Warszawy, często pojawia się argument mówiący, że w latach 20 - tych i 30 - tych inne europejskie metropolie również były dalekie od obecnych standardów. Nie ulega wątpliwości, że ówczesne standardy mieszkaniowe w krajach Europy Zachodniej także były nieporównywalnie niższe od obecnych. Niestety przedwojenna Warszawa prezentowała się fatalnie na tle całego kontynentu. Na poparcie tej tezy, warto przytoczyć oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego z 1931 r. Wskazują one, że 58,3% warszawiaków zasiedlało przeludnione lokum. Wedle ówczesnej definicji, nieprzeludnione były te mieszkania, w których na izbę przypadały mniej niż dwie osoby. W ramach porównania warto dodać, że obecnie na jedną izbę w Polsce przypada średnio 0,69 osoby.

Reklama

Znacznie lepsze wyniki notowano także w Tallinie i Pradze

Wróćmy jednak do sytuacji mieszkaniowej stolicy z lat 30 - tych minionego wieku. Mały Rocznik Statystyczny GUS informuje, że w innych stolicach Europy notowano znacznie mniejszy odsetek użytkowników przeludnionych mieszkań niż na terenie Warszawy (58,3%). Jako przykład mogą posłużyć wyniki dotyczące:

  • Berlina (1927 r.) - 8,8% osób zasiedlających przeludnione mieszkania (ponad 2,00 osoby/izbę)
  • Londynu (1931 r.) - 9,4%
  • Paryża (1926 r.) - 8,7% 
  • Oslo (1930 r.) - 15,9%
  • Tallina (1934 r.) - 25,9%
  • Pragi (1930 r.) - 33,2%
  • Rzymu (1931 r.) - 37,5%

Nie dysponujemy danymi na temat zróżnicowania warunków mieszkaniowych w poszczególnych częściach przedwojennej Warszawy. Można jednak przypuszczać, że najgorzej przedstawiały się m.in. okolice Powiśla oraz Muranowa.

Mieszkaniowa przepaść pomiędzy zaborami była ogromna

Wg ekspertów portalu RynekPierwotny.pl stołeczne miasto miało też poważne kłopoty z infrastrukturą komunalną. Sytuacja zapewne wyglądałaby jeszcze gorzej, gdyby Sokrat Iwanowicz Starynkiewicz, prezydent Warszawy z carskiego nadania (lata 1875 - 1892) nie podjął inwestycyjnej ofensywy. Środków oraz budowlanego zapału zabrakło w późniejszych dekadach. Innym problemem był szybki napływ robotników do stolicy. Właśnie dlatego na początku lat 30 - tych Warszawa pod względem udziału mieszkań pozbawionych mediów oraz instalacji sanitarnych (24,6%) prezentowała się znacznie gorzej niż liczne miasta z byłego zaboru pruskiego i Górnego Śląska - np. Poznań (13,9%), Katowice (3,6%) oraz Chorzów (2,9%). Jeszcze gorsze wyniki od polskiej stolicy notowały dwa miasta utracone po wojnie - Wilno (59,3%) oraz Lwów (45,5%).

Stolica zacofanego kraju nie mogła być bardzo zamożna

Wszystkie powyższe statystyki mogą być zaskakujące dla osoby, która wyobrażała sobie przedwojenną Warszawę jako względnie zamożną i nowoczesną europejską metropolię. Trudno jednak spodziewać się istnienia takiego miasta niemal sto lat temu na zacofanych gospodarczo terenach byłej Kongresówki. Jak tłumaczy RynekPierwotny.pl warto również pamiętać, że w skali całej ówczesnej Europy Polska była jednym z najmniej rozwiniętych państw. Świadczą o tym szacunki PKB per capita z 1930 r. Ten wskaźnik dla niektórych krajów Europy wynosił:

  • Austria - 3909 dolarów amerykańskich według wartości z 2011 r. (USD/2011 r.)
  • Belgia - 5446 USD/2011 r.
  • Bułgaria - 2255 USD/2011 r.
  • Czechosłowacja - 5082 USD/2011 r.
  • Dania - 6789 USD/2011 r.
  • Finlandia - 2914 USD/2011 r.
  • Francja - 5502 USD/2011 r.
  • Hiszpania - 5606 USD/2011 r.
  • Holandia - 5560 USD/2011 r.
  • Irlandia - 3895 USD/2011 r.
  • Niemcy - 4624 USD/2011 r.
  • Norwegia - 5038 USD/2011 r.
  • Polska - 2560 USD/2011 r.
  • Portugalia - 2086 USD/2011 r.
  • Szwajcaria - 5834 USD/2011 r.
  • Szwecja - 5291 USD/2011 r.
  • Węgry - 1780 USD/2011 r.
  • Wielka Brytania - 7301 USD/2011 r.
  • Włochy - 2619 USD/2011 r.
  • ZSRR - 2893 USD/2011 r.

Można oczywiście zastanawiać się, jak wyglądałaby Warszawa i cała Polska, gdyby II wojna światowa nie wybuchła, a rządzącej Sanacji udało się zrealizować ambitne plany modernizacyjne. „Twarde” dane z lat 30 - tych (dotyczące nie tylko „mieszkaniówki”) pokazują jednak, że polska stolica była miastem borykającym się z wieloma problemami cywilizacyjnymi oraz społecznymi.

>>> Czytaj też: Niemcy przegrały walkę o przyszłość? Kraj jest pogrążony w samozadowoleniu, a wymaga pilnych inwestycji

Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl