Bezrobocie we Francji po raz pierwszy od czerwca 1999 r. przekroczyło symboliczny próg 3 mln osób.
Jak przyznaje premier Jean-Marc Ayrault, nadal będzie rosło. Powodem jest bardzo anemiczne (0,3 proc. w ujęciu rocznym w drugim kwartale tego roku) tempo rozwoju gospodarki. Aby sytuacja na rynku pracy się poprawiła, dochód narodowy musi rosnąć w tempie przynajmniej 1,5 proc. Według przewidywań rządu tak się nie stanie nawet w roku przyszłym, gdy gospodarka ma urosnąć o 1 proc. Z obliczeń Eurostatu wynika, że już teraz poziom bezrobocia we Francji (10,3 proc. osób w wieku produkcyjnym) jest wyższy niż w Polsce (10 proc.).
W maju socjalista Francois Hollande wygrał wybory prezydenckie pod hasłem przyspieszenia wzrostu i ograniczenia ubóstwa. Nie da się tego osiągnąć bez ograniczenia obciążeń podatkowych przedsiębiorstw i poprawy konkurencyjności. Tymczasem nowy przywódca Francji prowadzi dokładnie odwrotną politykę.
Słabe wyniki gospodarki przekładają się na spadek popularności Hollande’a. Wciąż ufa mu 55 proc. Francuzów, ale już 39 proc. uważa, że prowadzi złą politykę. To o 3 pkt proc. więcej niż w lipcu.
Reklama