W czerwcu ubyło nieco ponad 74,4 tys. miejsc pracy, podczas gdy w maju 124 tys., zaś w kwietniu - pierwszym pełnym miesiącu po wstrzymaniu dużej części aktywności gospodarczej z powodu epidemii - 450 tys.

Jak podał ONS, w okresie od marca do maja bezrobocie w Wielkiej Brytanii wynosiło 3,9 proc., czyli było na takim samym poziomie jak w ciągu poprzednich trzech miesięcy. To jest pewnym zaskoczeniem dla analityków, którzy spodziewali się, że efekty epidemii zaczną być widoczne w stopie bezrobocia - nawet biorąc pod uwagę, że sytuację zaciemnia rządowy program wypłacania pensji urlopowanym pracownikom.

Według ostatnich danych ministerstwa finansów z programu tego korzysta 9,4 mln osób, zaś z podobnego dla osób na samozatrudnieniu - 2,7 mln. Te wszystkie osoby nie są uwzględniane w statystykach jako bezrobotne, choć pewna część z nich po wygaśnięciu obu tych programów z końcem października nie wróci do dotychczasowych miejsc pracy.

Reklama

Jak zwracają uwagę analitycy, w tej sytuacji lepszym miernikiem faktycznej sytuacji na rynku pracy są: liczba przepracowanych godzin w tygodniu oraz liczba wakatów. Jeśli chodzi o tę pierwszą, to w okresie od marca do maja wyniosła ona średnio 877,1 mln godzin tygodniowo, co oznacza spadek o 175,3 mln godzin, czyli 16,7 proc., w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. Liczba przepracowanych godzin zeszła tym samym do najniższego poziomu od okresu maj-lipiec 1997 r.

Z kolei liczba wolnych miejsc pracy w okresie od kwietnia do czerwca wynosiła 333 tys., co jest najniższym wynikiem od 2001 r., kiedy zaczęto prowadzić porównywalne statystyki.

W zeszłym tygodniu minister finansów Rishi Sunak przedstawił rządowy plan na rzecz utrzymania miejsc pracy, który przewiduje m.in. bonusy dla tych firm, które utrzymają etaty urlopowanych pracowników po zakończeniu wypłacania im pensji z budżetu, programy staży zawodowych oraz pomoc dla młodych osób zagrożonych długotrwałym bezrobociem.