Liczba osób pozostających bez pracy w liczącej 10 mln mieszkańców Szwecji wyniosła pod koniec kwietnia 327 tys. osób. Oznacza to spadek o 0,1 pkt procentowego w stosunku do marca.
Pracodawcy mają w pamięci pandemię
"Pracodawcy mają w pamięci pandemię, gdy wielu pracowników zostało zwolnionych, a później wraz z poprawą koniunktury trudno było znaleźć ich następców" - wyjaśnia analityk Urzędu Pracy Marcus Loewing.
W kwietniu szwedzkie koleje państwowe SJ powołując się na braki kadrowe, ogłosiły wstrzymanie w wakacje kursów pociągów między Malmoe a Goeteborgiem.
Jednocześnie ekspert podkreśla, że w związku z prognozowanym niższym wzrostem gospodarczym (niektóre ośrodki eksperckie oraz banki mówią nawet o recesji), inflacją i spadkiem wydatków gospodarstw domowych w dłuższym okresie wzrośnie bezrobocie. "Wydaje się, że fala zwolnień pojawi się z opóźnieniem" - przewiduje Loewing.
Pojawiły się już pierwsze oznaki tego trendu. Na początku maja producent samochodów osobowych Volvo Cars zapowiedział zwolnienie w Szwecji 1300 osób, czyli 6 proc. zatrudnionych.
Szwecja należy do krajów UE o najwyższym poziomie bezrobocia; ma to związek m.in. z przyjęciem dużej liczby migrantów oraz problemami z ich integracją. O ile ogólnie stopa bezrobocia wynosi obecnie 6,3 proc., to wśród osób urodzonych za granicą wskaźnik ten wynosi 15,4 proc.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk