Kilka razy słyszałem narzekania pracowników mających 50-70 dni zaległego urlopu, którzy chętnie pozbyliby się "problemu" odsprzedając pracodawcy np. 20 dni urlopu za dwukrotność swojej "dniówki".
Zobaczmy jak to wygląda w liczbach. Poniżej cztery warianty:
Ile chcesz dostać za 10 dni zaległego urlopu?
Wariant 1 - za 10 dni zaległego urlopu wypoczynkowego pracodawca płaci według stawki "100% dniówki". Przy wynagrodzeniu 6500 zł dniówka wynosi około 300 zł. Cena "sprzedaży" 10 dni urlopu, to około 3000 zł.
Wariant 2 - podnosimy stawkę do "150% dniówki". Otrzymasz 4500 zł.
Wariant 3 - stawka wzrasta do "200% dniówki". Masz 6000 zł.
Wariant 4 - stawka staje się hojna: "250% dniówki. Wpływ na konto 7000 zł.
Najbardziej realna jest stawka 200% dlatego, że pracownicy handlu, którzy być może w 2025 r. będą pracowali co drugą niedzielę, mają w tym wariancie przyszłości obiecaną (przez polityków) podwójną dniówkę za taką pracę. Stawka 200% funkcjonuje więc już w przestrzeni publicznej.
Zakaz otrzymania ekwiwalentu za urlop w czasie trwania umowy o pracę
Zakaz wynika z art. 171 kodeksu pracy i zasady:
"Ekwiwalent za urlop pracownik może otrzymać tylko kończąc umowę o pracę i przechodząc do innego pracodawcy".
Prawnie zapisano tą zasadę (chroniącą przed przepracowaniem się) tak:
§ 1. W przypadku niewykorzystania przysługującego urlopu w całości lub w części z powodu rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy pracownikowi przysługuje ekwiwalent pieniężny.
§ 2. (uchylony)
§ 3. Pracodawca nie ma obowiązku wypłacenia ekwiwalentu pieniężnego, o którym mowa w § 1, w przypadku gdy strony postanowią o wykorzystaniu urlopu w czasie pozostawania pracownika w stosunku pracy na podstawie kolejnej umowy o pracę zawartej z tym samym pracodawcą bezpośrednio po rozwiązaniu lub wygaśnięciu poprzedniej umowy o pracę z tym pracodawcą.
Nasz czytelnik opisał patologię do której prowadzi art. 171 k.p.:
Przykład
Pracownik miał 70 dni zaległego urlopu. Więc zwolnił się z pracy na kilka dni, aby pracodawca mógł mu legalnie za ten urlop zapłacić. I potem pracownik zatrudnił się w firmie ponownie.
Obecnie nie ma innego sposobu na redukcję niepotrzebnych pracownikowi dni urlopowych.
Jak można zmienić art. 171 k.p., aby pracownik mógł sprzedać swój urlop pracodawcy?
Ewentualna nowelizacja mogłaby wprowadzać następuję zasady "sprzedaży" części urlopu:
- Zawsze tylko z inicjatywy pracownika (na jego wniosek) - pracodawca nie ma prawa nakazać przyjęcia dodatku i zarządzić rezygnację z urlopu.
- Prawo określa minimalną cenę "sprzedaży zbędnego urlopu" - np. 200% dniówki (szacowałem, że 10 dni urlopu byłoby warte aż 6000 zł przy pensji 6000 zł - 6500 zł).
- Pracownikowi po "sprzedaży urlopu" musi zostać na dany rok pracy np. 15 dni potencjalnego urlopu wypoczynkowego, czyli pracownik ma 70 dni zaległego urlopu. Może "sprzedać" 55 dni. 15 dni jest nienaruszalne.
Modyfikacja tego przepisu w kierunku umożliwiającym sprzedać urlopu za np. 200% dniówki byłaby podobną rewolucją co:
1) 4-dniowy tydzień pracy (nie wierzę, że będzie),
2) pensja minimalna na wysokości 60% wynagrodzenia przeciętnego (nie wierzę),
3) 10 dni dodatkowego urlopu wypoczynkowego (ponad 26 dni w obecnym stanie prawnym) - nie wierzę.
Propozycję "Pracodawca wypłaci 6000 zł netto pracownikowi za 10 dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego?", można więc umieścić w dobrym towarzystwie. Nie wejdą w życie, ale rozmawiając o nich, możemy lepiej zrozumieć zalety i wady naszego systemu prawnego.
Internet o sprzedaży zaległego urlopu
Co sądzą internauci o możliwości sprzedaży urlopu pracodawcy (części urlopu)? Taka dyskusja odbyła się na początku czerwca na portalu Infor.pl:
Jednak nie będzie żadnej publicznej dyskusji o możliwości sprzedaży zaległego urlopu
Komentujący artykuły na portalu Infor.pl, zgłaszali sygnały o nieuczciwych pracodawcach. Ale też wskazywali rozwiązanie:
Rząd, związki zawodowe, partie, organizacje pracodawców są na "NIE". Jedynie po zapytaniu samych pracowników: "Weźmiesz 3000 zł za rezygnację z 10 dni urlopu wypoczynkowego?" (gdy uzbierało się za dużo dni urlopu), słyszę odpowiedź: "Pewnie, że wezmę, ale chcę 5500 zł".