„My teraz z Gdańska będziemy przesyłać ropę, którą kupimy w Arabii Saudyjskiej, (Zjednoczonych) Emiratach (Arabskich), USA” – powiedział Łukaszenka w piątek w Swietłahorsku.

„Wtedy to już nie Rosja będzie nim (tj. rurociągiem - PAP) dostarczać ropę na Zachód, a Białoruś sprowadzać z Europy” – dodał.

Według agencji Interfax-Zachód Łukaszenka oświadczył, że kwestia dostaw ropy jest omawiana w rozmowach z partnerami polskimi.

Prezydent Łukaszenka dodał, że wykorzystane zostaną także trasy przez porty w państwach bałtyckich. W styczniu na Białoruś dotarło przez port w litewskiej Kłajpedzie ponad 80 tys. ton norweskiej ropy.

Reklama

Białoruś i Rosja od 1 stycznia nie mają podpisanych kontraktów na dostawy surowca dla Mińska. Mińsk umawia się na niewielkie dostawy z pomniejszymi dostawcami z Rosji. Dwie białoruskie rafinerie naftowe działają na minimalnych mocach z powodu braku odpowiedniej ilości surowca.

Władze Białorusi poszukują alternatywnych źródeł i tras dostaw. Trasa prowadząca przez Polskę rewersem rurociągiem Przyjaźń była wcześniej wskazywana przez białoruskie władze jako jedna z opcji alternatywnych dostaw, obok surowca z Kazachstanu czy dostarczanego przez porty w państwach bałtyckich.

Łukaszenka oświadczył, że Białoruś nie będzie płacić premii, których domagają się rosyjscy dostawcy ropy, a zamierza kupować ropę po cenach rynkowych. Mińsk przekonuje, że premia dla dostawców to nadpłata w stosunku do ceny ustalanej przez rynek.

Ponadto, zapowiedział białoruski lider, Mińsk może zacząć pobierać ropę tranzytową (płynącą rurociągiem Przyjaźń przez Białoruś do Europy).

„Ja nikogo nie szantażowałem (podczas ostatnich rozmów z Władimirem Putinem w Soczi 7 lutego). Powiedziałem, że jeśli Rosja nie dostarczy ropy w odpowiedniej ilości – a w styczniu otrzymaliśmy 500 tys. ton, to za mało o 1,5 mln ton – to zaczniemy pobierać surowiec tranzytowy” – powiedział Łukaszenka.

„Pamiętacie w lecie brudną ropę (zanieczyszczona ropa trafiła w kwietniu do systemu rurociągu Przyjaźń z Rosji - PAP). Do tej pory nie rozliczyli się za to, chociaż u nas uszkodzone zostały instalacje w (rafinerii w) Mozyrzu, ucierpiał też Nowopołock (druga rafineria) i rurociąg Przyjaźń” – mówił prezydent.

Według niego negocjacje w Soczi były „twardą i szczerą rozmową”.

Po spotkaniu z udziałem prezydentów Łukaszenki i Putina 7 lutego Moskwa oświadczyła, że Mińsk ma kupować ropę na warunkach rynkowych. Według części komentatorów brak porozumienia może być wynikiem sprzeciwu Mińska wobec planów integracyjnych Moskwy.

Łukaszenka wskazał również, że Białoruś będzie kupować ropę z innych źródeł niż Rosja, nawet jeśli będzie ona droższa. Według jego słów Białoruś będzie to robić, by „co roku 31 grudnia nie być rzucaną na kolana”.

Lider Białorusi powiedział też m.in., że Rosja „sugeruje przyłączenie Białorusi w zamian za wyrównanie cen surowców”.

„Wy jesteście normalnymi Białorusinami, którzy lubią i szanują Rosjan, jednak gdyby zapytać was, czy chcecie takiego zjednoczenia, żeby Białoruś weszła w skład Rosji – to 120 proc. powie +nie+” – przekonywał Łukaszenka. Jego zdaniem przeciwni takiemu scenariuszowi są również zwykli Rosjanie.

Łukaszenka zapowiedział, że Mińsk będzie kontynuował rozmowy o pogłębionej integracji, ale bez planów utworzenia wspólnych instytucji ponadnarodowych.

>>> Czytaj też: Łukaszenka: Kreml sugeruje zjednoczenie w zamian za niższe ceny surowców