Coraz większe grono ekspertów przekonuje, że strategia odporności stadnej, która prowadzi do nabycia odporności przez większą część populacji poprzez zachorowanie, a następnie powrót do zdrowia, może być dla wielu krajów skuteczniejsza niż wprowadzanie rozległych restrykcji gospodarczych. Znawcy tematu przekonują, że „pasywna” metoda walki z pandemią jest znacznie korzystniejsza dla kondycji gospodarek, a nawet rozumianego szeroko psychicznego dobrostanu społeczeństwa.

- Żaden kraj nie może sobie pozwolić na długotrwałe zamknięcie gospodarki, a szczególnie kraje takie jak Indie – powiedział znany indyjski epidemiolog Jayaprakash Muliyil. – Możliwe jest osiągnięcie odporności stadnej zanim epidemia faktycznie dotknie osoby starsze. Gdy odpowiednia liczba osób nabędzie odporność, epidemia ustanie, co zapewni bezpieczeństwo również seniorom – dodał.

Zespół naukowców z Princeton University oraz Center for Disease Dynamics, Economics and Policy, czyli placówki odpowiadającej za wsparcie zdrowia publicznego z siedzibami w New Delhi i Waszyngtonie, wskazał Indie jako kraj, w którym powyżej zarysowana strategia mogłaby się powieść. Nieproporcjonalnie młoda populacja tego kraju byłaby mniej narażona niż jej zachodnie odpowiedniki na hospitalizacje i zgony. Badacze szacują, że uwolnianie w kontrolowany sposób wirusa przez najbliższe siedem miesięcy zapewni do listopada odporność 60 proc. ludności, co doprowadzi do zatrzymania epidemii.

Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że śmiertelność byłaby niższa niż w europejskich krajach takich jak Włochy, ponieważ 93,5 proc. Hindusów znajduje się w wieku poniżej 65 lat. Przywoływana powyżej grupa badaczy nie ujawniła jednak prognoz na ten temat.

Reklama

Radykalna propozycja ma być optymalną strategią dla biednych rozwijających się krajów takich jak Indonezja czy państwa Afryku Subsaharyjskiej, które zmagają się z trudnościami we wdrażaniu rozwiązań stosowanych na Zachodzie. Podejście wdrażane w najbogatszych krajach jest oparte o charakterystykę ich gospodarek i społeczeństw. Jednak kraje rozwijające się to zupełnie inna bajka ˗ mają znacznie bardziej zatłoczone miasta i wsie oraz zmagają się z poważnymi niedoborami testów na obecność koronawirusa.

Princeton i CDDEP rekomendują Indiom zniesienie ścisłych restrykcji i przywrócenie do normalnego funkcjonowania całej populacji w wieku poniżej 60 lat przy zachowaniu dotychczasowych rekomendacji dotyczących zachowywania dystansu społecznego, noszenia masek i utrzymania zakazu organizacji dużych zgromadzeń. Otwieranie gospodarki miałoby przebiegać równolegle ze zintensyfikowaniem testów oraz izolacją zakażonych i podejrzanych o nabycie infekcji osób. Osoby w wieku powyżej 60 lat powinny pozostać „w zamknięciu” aż do momentu osiągnięcia przez resztę populacji odporności stadnej. Byłyby też priorytetowo traktowane w testowaniu i leczeniu, jeśli zachorują.

Nawet w krajach z młodymi populacjami wdrażanie strategii odporności stadnej jest ryzykowne. Grozi bardzo szybkim wzrostem liczby zakażonych wymagających hospitalizacji, na co służba zdrowia w krajach rozwijających się nie jest przygotowana. Poza tym Indie mają bardzo duży odsetek populacji cierpiący na nadciśnienie i cukrzycę.

Poza tym ciągle niewiele wiemy na temat nowego wirusa. Proces nabywania odporności na niego może się okazać o wiele bardziej złożony niż oczekiwano. Jedna z badawczych grup oszacowała, że ponad 80 proc. populacji musiałoby zachorować, by osiągnęła odporność stadną.

>>> Polecamy: Kontrowersyjna strategia Szwecji wobec pandemii jest jednak skuteczna?