Urban napisał, że opublikowane dane dotyczące brytyjskiej gospodarki w pierwszym kwartale 2020 r. okazały się lepsze od oczekiwań: spadek PKB rzędu 2 proc. kwartał do kwartału blednie w porównaniu do 5-6 proc. recesji we Francji czy Hiszpanii.

"Niewielka skala spadku była jednak w dużej mierze konsekwencją relatywnie długiego zwlekania przez rząd Borisa Johnsona z wprowadzeniem lockdownu, który został ogłoszony dopiero 20 marca, czyli niemal dwa miesiące po zdiagnozowaniu pierwszego pacjenta na Wyspach zarażonego koronawirusem" - zauważył ekonomista. "Tym samym lockdown obowiązywał jedynie przez niecałe dwa ostatnie tygodnie pierwszego kwartału, a mimo tego zdołał spowodować w marcu spadek PKB o 5,8 proc. w stosunku do lutego" - dodał.

Urban ocenił, że ostatnie prognozy wskazują jednak na możliwy spadek rzędu 15-25 proc. kwartał do kwartału i 10-procentową recesję w całym 2020 r.

"Choć najnowsze odczyty PMI dla przemysłu i usług wzrosły odpowiednio do 27,8 i 40,6 z 13,4 i 32,6 w kwietniu, co wskazuje na nieznaczną poprawę sytuacji związaną głównie z niewielkim poluzowaniem restrykcji, to główny indeks PMI wciąż pozostaje ponad 20 punktów poniżej granicznej wartości 50" - ocenił Urban.

Reklama

"Mimo to utrzymująca się wysoka liczba zarażonych i zmarłych z powodu koronawirusa sprawia, że rząd nie spieszy się z +odmrażaniem+ gospodarki: zapowiedział, że rozpocznie otwieranie sklepów z początkiem czerwca (wtedy też część dzieci ma wrócić do szkół), choć puby i restauracje pozostaną zamknięte co najmniej do lipca" - dodał.

Ekonomista stwierdził, że kryzys gospodarczy spowodowany pandemią spotkał się ze zdecydowaną odpowiedzią rządu już w marcu, kiedy to kanclerz skarbu Rishi Sunak zapowiedział pakiet fiskalny o wartości 175 miliardów funtów na lata 2020-25 (ok. 8 proc. PKB, co czyni z programu największe luzowanie fiskalne na Wyspach od 1992 roku), z czego 32 mld funtów (1,5 proc. PKB) ma zostać wydane w bieżącym roku.

"Oprócz dodatkowych wydatków fiskalnych pakiet zawierał gwarancje pożyczkowe dla przedsiębiorstw opiewające na 300 mld funtów (15 proc. PKB) i został później uzupełniony o odroczenia płatności VAT i program nieoprocentowanych rządowych pożyczek dla firm" - napisał Urban.

"Co więcej, ogłoszono powstanie programu grantów ukierunkowanych na utrzymanie miejsc pracy, w którym rząd zobowiązał się do pokrywania 80 proc. wynagrodzenia +zawieszonych+ (furloughed) pracowników i 80 proc. dochodów samozatrudnionych do wysokości 2.500 funtów miesięcznie" - dodał.

Zdaniem Urbana Bank Anglii również zareagował zdecydowanie, ścinając główną stopę procentową do 0,1 proc. i restartując program luzowania ilościowego, zamierzając skupić aktywa o wartości 200 mld funtów, a także tworząc nowy program (Term Funding Scheme), który miał na celu obniżenie kosztów uzyskiwania finansowania przez małe i średnie firmy.

"Jednak w związku z przedłużającym się okresem lockdownu i coraz większą wiedzą dotyczącą rozmiarów strat w gospodarce, podejmowane są kolejne działania mające na celu ograniczenie negatywnych skutków kryzysu" - stwierdził ekonomista.

"Ze strony fiskalnej, rządowy program utrzymywania miejsc pracy został przedłużony do lipca, a najnowsze szacunki dotyczące potrzeb pożyczkowych netto rządu mówią o, bagatela, 290 mld funtów (14 proc. PKB) w 2020 r., z czego za 170 mld odpowiadać będą programy rządowe (za resztę tzw. automatyczne stabilizatory)" - dodał.

Urban wskazuje, że inflacja wyhamowała do 0,9 proc. rok do roku w kwietniu, co skłoniło Bank Anglii do pierwszej w historii dyskusji o możliwości obniżenia stóp procentowych poniżej zera.

"Spodziewane jest też rozszerzenie skupu aktywów w ramach luzowania ilościowego o kolejne 100 mld funtów, co będzie utrzymywać długookresowe stopy procentowe na niskich poziomach (obecnie oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji nie przekracza 0,175 proc.), pomimo olbrzymich potrzeb pożyczkowych rządu w najbliższych miesiącach" - ocenił ekonomista.

Urban dodał, że - biorąc pod uwagę trudną sytuację epidemiologiczną i gospodarczą, w jakiej znalazła się Wielka Brytania - radykalne działania fiskalne rządu, przede wszystkim nakierowane na utrzymanie miejsc pracy i zapewnienie płynności firmom, są uzasadnione i ocenia się, że ograniczą one spadek bezrobocia o co najmniej 2-3 punkty procentowe w najbliższych kwartałach.

"Więcej wątpliwości budzą zapowiedzi Banku Anglii dotyczące wprowadzenia ujemnych stóp procentowych: obecna na Wyspach dezinflacja to w dużej mierze pokłosie spadku cen ropy naftowej i nie jest jasne, jak dalsza obniżka stóp miałaby w tej sytuacji w znaczący sposób pobudzić wzrost cen. Co więcej, ujemne stopy procentowe mogłyby okazać się per saldo kosztownym posunięciem, ponieważ skutkowałyby negatywnymi konsekwencjami dla sektora bankowego" - podsumowuje. (PAP)