Akcja rozpoczęła się ok. godz. 7 rano niedaleko szpitala w Calais.

"Zdecydowaliśmy się przeprowadzić tę operację przed zimą, gdy temperatura spada 3-4 stopnie poniżej zera" - przekazał obecny na miejscu prefekt departamentu Pas-de-Calais, Louis Le Franc.

Jak sprecyzował, 150 migrantów otrzyma schronienie w Pas-de-Calais, a 150 w innych departamentach regionu Hauts-de-France. Pozostałe 500 osób zostanie wysłane do ośrodków w różnych regionach kraju.

Le Franc podkreślił, że celem lokalnych władz "jest również aktywna walka z przemytnikami".

Teren po ewakuacji obozu jest zaśmiecony. W miejscach, w których mieszkali migranci, porzucono wiele namiotów, kołder, koców, butów i odzieży. W okolicznych zaroślach widać puszki, śmieci, przewrócone wózki sklepowe i inne pozostawione przedmioty.

Służby państwowe szacują liczbę migrantów mieszkających w Calais na ok. 1000. Migranci chcą dotrzeć do Anglii.

Organizacje pomocowe krytykują operacje demontażu obozów, do których wielu migrantów powraca po kilku dniach czy tygodniach.

W czwartek obrończyni praw człowieka Claire Hedon potępiła "poniżające i nieludzkie" warunki życia imigrantów w Calais. Ok. 250 działaczy organizacji pozarządowych i migrantów, głównie z Afryki, protestowało w sobotę w tym mieście przeciwko warunkom życia w obozach oraz zakazowi wydawania posiłków w centrum miasta przez "nieupoważnione organizacje".

Władze zakazały tego dekretem z 10 września. Według nich dochodziło do zakłócania porządku publicznego, a dystrybucja żywności nie pozwalała na właściwe przestrzeganie zasad dystansu społecznego w dobie pandemii koronawirusa. Władze podkreślają, że stowarzyszenie La Vie Active zapewnia imigrantom wodę i żywność.

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)

ksta/ cyk/ akl/