Wróżąc szybkie dojście do władzy talibów, francuskie media wiele miejsca poświęcają wycofywaniu się Amerykanów z Afganistanu i potencjalnym skutkom tego kroku.

Przypominając, że Australia zamknęła w piątek swą ambasadę w Kabulu, stacje radiowe we Francji zapowiadają, powołując się na londyńskie gazety, że także Wielka Brytania przygotowana jest na ewakuację setek pracowników swojej ambasady w stolicy Afganistanu i ich rodzin.

Według radia RTL dyplomaci na placówkach w Kabulu nie wierzą zapewnieniom rządu afgańskiego, że nie dopuści on do przejęcia władzy przez talibów. Równie sceptyczni pozostają wobec zapewnień talibów głoszących, że nic im nie grozi i że będą mieli zapewnione odpowiednie warunki do dalszej działalności.

Jak zaznacza stacja, "kraje zachodnie nie są przekonane, że obecny rząd (w Kabulu) przetrwa (wycofanie się Amerykanów)", a obawy wynikają ze wspomnienia "brutalnego zdobycia Kabulu przez islamskich radykałów w 1996 r.". Talibowie weszli wówczas na teren misji ONZ i wyciągnęli stamtąd komunistycznego prezydenta Mohammada Nadżibullaha, którego torturowali i zabili. Podobny los spotkał 10 pracowników konsulatu irańskiego w Mazar-i Szarif.

Reklama

Jak informuje telewizja TV5, afgańscy współpracownicy francuskiej armii czekają na przyznanie im i ich rodzinom obiecanego azylu. "Obecnie, gdy wycofują się wojska amerykańskie, a talibowie są u bram Kabulu, ci ludzie czują się porzuceni" - wyjaśnił dziennikarz stacji.

Agencja AFP donosi, że USA już przyznały wizy ponad 18 tys. afgańskich tłumaczy i 45 tys. członkom ich rodzin.

Częste zmiany strategii USA

"Od wejścia do Afganistanu w 2001 r. Stany Zjednoczone wielokrotnie zmieniały strategię. Teraz opuszczą ziemię afgańską, nie wygrawszy najdłuższej wojny w swej historii i pozostawiając talibów w pozycji siły" – pisze Jacques Follorou, wysłannik dziennika "Le Monde" do Kabulu .

"Choć (prezydent USA) Joe Biden zapowiedział wycofanie wojsk do 11 września, w rzeczywistości wszystko będzie zakończone na początku lipca. Rwący się do zemsty talibowie będą mieli wolne pole do działania" – przewiduje korespondent. "Wyjście Amerykanów (z Afganistanu) otwiera nowy rozdział w historii tego kraju, pełen niepewności i poczucia zmarnowanych szans" - ocenia.

Wśród przyczyn porażki "miejscowi i międzynarodowi eksperci wymieniają inwazję amerykańską na Irak w 2003 r., która odwróciła zainteresowanie Amerykanów od Afganistanu. Przyczyniła się do tego również +podwójna gra Pakistanu+, który pomagał Waszyngtonowi w odnalezieniu Osamy bin Ladena i jednocześnie tolerował działalność dżihadystów i talibów na Terytoriach Plemiennych (na granicy z Afganistanem)" - analizuje korespondent "Le Monde".

Jak pisze, talibowie zawdzięczają swoje sukcesy również dobrej organizacji i wyposażeniu oraz znacznym środkom finansowym. 40 do 60 proc. ich budżetu przynosi heroina i inne opioidy, których produkcja wzrosła wielokrotnie - zaznacza.

Follorou cytuje byłego specjalnego przedstawiciela brytyjskiej dyplomacji w Afganistanie i Pakistanie, sir Sherarda Cowper-Colesa, który przewiduje, że "ta wojna uwypukla relatywny spadek znaczenia USA, szczególnie w oczach społeczności muzułmańskich".

"Po Persach, Grekach Aleksandra Wielkiego, po Mongołach, po Koronie Brytyjskiej i po Sowietach, kolejne światowe mocarstwo opuszcza Afganistan z poczuciem klęski" - konkluduje korespondent "Le Monde".