"W wielu krajach, w tym w Izraelu, podjęto decyzję o odwołaniu personelu dyplomatycznego i wojskowego (z Ukrainy - PAP) i wezwano obywateli do niezwłocznego opuszczenia Ukrainy; dzwony biją na alarm, ostrzegając, że wojna może być tuż za rogiem" - pisze w poniedziałek izraelski dziennik.

Doktor Ejtan Szamir, dyrektor centrum badań strategicznych na Uniwersytecie Bar-Ilana, powiedział, że IDF (Siły Obronne Izraela) będą obserwowały i wyciągały wnioski z tego, co może się stać, gdyby Moskwa zaatakowała swojego sąsiada. W centrum zainteresowania byłby zwłaszcza sposób zintegrowania przez Rosjan różnych narzędzi walki, w tym wojny informacyjnej i sabotażu.

Innym ważnym aspektem obserwowanym przez izraelskie wojsko byłoby użycie ciężkich sił lądowych przeciwko siłom powietrznym.

"Widzimy, że Rosjanie używają ogromnej ilości czołgów, opancerzonych wozów bojowych i artylerii. Z tego właśnie zamierzają skorzystać w przypadku inwazji na Ukrainę" - przekazał Szamir.

Reklama

Wedle specjalisty w przypadku wybuchu wojny na Ukrainie, Rosjanie nie będą w stanie zająć i kontrolować całego kraju. To, co może zacząć się jako wojna państwa przeciwko państwu, może bardzo szybko przerodzić się w wojnę partyzancką.

"Rosjanie mają 150 tys. żołnierzy, ale to nie wystarczy, aby kontrolować państwo tak duże jak Ukraina. Mogą zaatakować, okrążyć Kijów, odebrać część terytorium, ale poniosą straty" - skomentował izraelski specjalista. Według niego Rosjanie mogą stanąć w obliczu rebelii.

"Rosjanie pragną marionetkowego rządu w Kijowie, ale jest wystarczająco wiele osób na Ukrainie, które nie będą chciały się poddać. Rosjanie zmierzą się z problemem, jeśli najadą kraj i tam utkną, jak to miało miejsce w przypadku Afganistanu" - zauważył Szamir.

Izrael będzie także obserwował reakcje Zachodu, a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Amerykanie, Europa i NATO będą grozić nałożeniem sankcji na Rosję, ale, wedle "The Jerusalem Post", to mało prawdopodobne, że wezmą zbrojny udział w walce.

Szamir skomentował, że Zachód nie rozpocznie "trzeciej wojny światowej za Ukrainę. Będzie stać z boku i się przyglądać".

Pomimo ostrzeżeń amerykańskiego wywiadu, wedle którego Rosja może zaatakować Ukrainę w każdej chwili, ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski skrytykował "panikę" Zachodu. Zełenski uważa, że nie ma żadnego dowodu na zaplanowanie rosyjskiej inwazji.

"Można rozważać różne scenariusze, ale wszystko może się zdarzyć. Taki jest właśnie problem z wojnami, to niekontrolowane zjawiska. Ostrożni przywódcy próbują ich uniknąć, bo chociaż łatwo się domyślić, jak rozpocząć wojnę, nigdy nie ma pewności, jak ją zakończyć" - podsumował Szamir.