Według oficjalnych wyników polityk uzyskał w wyborach przedterminowych 81,3 proc. głosów.

Tokajew, który sprawował stanowisko prezydenta od 2019 r. (objął je po ustąpieniu Nursułtana Nazarbajewa), zgodnie z konstytucją będzie rządzić siedem lat bez możliwości ponownego startu w wyborach.

Jak informuje Radio Azattyk (Radio Wolna Europa), w przemówieniu inauguracyjnym Tokajew zadeklarował, że Kazachstan będzie kontynuować w dyplomacji politykę wielowektorową, rozwijając relacje z państwami poradzieckimi, USA i UE oraz z Chinami. Celem pierwszej wizyty zagranicznej, która odbędzie się już w poniedziałek, będzie Moskwa.

W przedterminowych wyborach prezydenckich 20 listopada, Tokajew – według oficjalnych danych – uzyskał 81,3 proc. głosów przy frekwencji 69,4 proc. Misja obserwacyjna ODIHR OBWE w opublikowanym dzień po elekcji oświadczeniu zwróciła uwagę na szereg uchybień, zwłaszcza na brak realnej konkurencji (uniemożliwienie startu kandydatom rzeczywiście niezależnym) oraz niepełną przejrzystość procesu liczenia głosów – pisał Ośrodek Studiów Wschodnich. Astana zarzuciła OBWE - „szablonowe podejście”.

Reklama

Jak zaznaczył w komentarzu polski ośrodek analityczny, Tokajew, który do poprzednich wyborów stawał jako protegowany ustępującego wieloletniego przywódcy Nursułtana Nazarbajewa, umocnił swoją pozycję, a wybory „potwierdziły jego niekwestionowane, samodzielne przywództwo”

W styczniu 2022 r. po gwałtownych protestach i zamieszkach, Tokajew „stopniowo pozbawiał Nazarbajewa jego uprawnień”. „Jednocześnie przygotował pakiet reform mających usprawnić zarządzanie państwem, a w perspektywie strategicznej – wzmocnić kazaską państwowość w obliczu zagrożenia za strony Rosji po jej agresji na Ukrainę” – pisze OSW.

Tokajew nie poparł agresji Rosji na Ukrainę, ale jednocześnie też wprost jej nie potępił. W czerwcu podczas Petersburskiego Forum Ekonomicznego w obecności Putina Tokajew oświadczył, komentując wojnę na Ukrainie, że doszło do „sprzeczności pomiędzy fundamentalnymi zasadami ONZ”, czyli zasadą integralności terytorialnej i prawem narodów do samostanowienia. Prezydent Kazachstanu oświadczył wówczas, że Astana nie uzna „quasi-państwowych terytoriów, za jakie uważa Ługańsk i Donieck”, czyli wspierane przez Rosję separatyzmy na wschodzie Ukrainy.

W przededniu nielegalnych rosyjskich tzw. referendów na kolejnych okupowanych terenach Ukrainy we wrześniu br. Kazachstan również zapowiedział, że ich nie uzna.

Media podkreślają, że Kazachstan stał się jednym z głównych kierunków rosyjskiej emigracji po rozpoczęciu pełnoskalowej agresji na Ukrainę, w tym - dla mężczyzn uciekających przed mobilizacją w Rosji.