"Nie będzie żadnego listu do Putina" – oznajmiła w niedzielę wieczorem rzeczniczka Steinmeiera Cerstin Gammelin w odpowiedzi na zapytanie gazety "Tagesspiegel".

W oświadczeniu zamieszczonym wcześniej na koncie prezydenta na platformie X podkreślono, że "w dniu tzw. wyborów prezydenckich w Rosji" Steinmeier myśli o tych, którzy walczą o wolność i demokrację, i którzy żyją w ciągłym zagrożeniu ze strony reżimu Putina (https://tinyurl.com/mvefn4x8).

Niemieckie media zauważają, że po poprzednich wyborach prezydenckich w Rosji w 2018 roku Steinmeier złożył gratulacje przywódcy Kremla.

Ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec jeszcze przed ogłoszeniem sondaży exit poll napisało na platformie X: "Pseudowybory w Rosji nie są ani wolne, ani uczciwe, wynik nikogo nie zaskoczy". "Wybory" na okupowanych terytoriach Ukrainy są "nieważne" i stanowią "kolejne naruszenie prawa międzynarodowego" - dodano (https://tinyurl.com/yckfrn39).

Reklama

Szefowa resortu Annalena Baerbock, która w poniedziałek przebywa w Brukseli w związku ze spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE, oświadczyła, że zorganizowane w Rosji głosowanie "było wyborami bez wyboru". Powiedziała również, że UE przygotuje w związku z tym ścieżkę dla nowych sankcji przeciwko Rosji.

Krytyki nie szczędzili również niemieccy eksperci ds. polityki zagranicznej.

"To najmniej wolne fejkowe wybory od końca Związku Radzieckiego" - powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Michael Roth gazecie "Tagesspiegel". "Reżim Putina ma cechy faszystowskie i totalitarne. Potrzebuje wojny i konfliktu z Zachodem do własnej legitymizacji" - ocenił.

Ekspert opozycyjnej CDU ds. polityki zagranicznej Norbert Roettgen mówił o "farsie", która służyła legitymizacji wojny Putina przeciwko Ukrainie, i wskazał, że "nowa (fala) rekrutacja żołnierzy i niedostatki gospodarki wojennej w Rosji będą teraz przedstawiane jako rzekoma wola narodu".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)